- Po pierwsze, jest to konflikt o podłożu ekonomicznym, który ma swój wymiar klasowy. Po drugie, mamy ciągły konflikt pomiędzy centrum a peryferiami, co jest typowe dla państw, które mają problemy z modernizacją - tutaj świetnie mogłyby to zobrazować kraje Ameryki Łacińskiej i Hiszpania. Jest to także konflikt kulturowy pomiędzy mniejszością silnie przywiązaną do kościoła z heterogeniczną większością. Dopiero gruntowna wymiana demograficzna i całkowite zdominowanie elektoratu przez osoby urodzone po roku 1989, które były socjalizowane politycznie już w nowej rzeczywistości politycznej, będzie mogło zmienić ten podział - ocenił ekspert.
Chwedoruk odniósł się także do sfery symbolicznej, do której odwołuje się część polskich polityków.
- Olbrzymia część polskich elit politycznych wchodziła w świat polityki w latach 80-dziesiątych, czyli w szczycie triumfów Ronalda Reagana i Margaret Thatcher, co spowodowało wśród nich powszechną fascynację ideami liberalno-konserwatywnymi, tzn. połączeniem kapitalizmu z konserwatyzmem kulturowym. Tylko, że oba te kraje posiadały specyficzną kulturę. W Stanach Zjednoczonych kultura polityczna jest zdominowana przez protestantyzm, podobnie jest w Wielkiej Brytanii, gdzie znaczną rolę odegrał anglikanizm - silnie powiązany z torysami. Natomiast w krajach katolickich bardzo trudno było o połączenie tradycjonalizmu kulturowego i liberalizmu ekonomicznego - w tym temacie można chociażby popatrzeć na społeczną naukę kościoła. Liczni politycy próbowali tworzyć formacje liberalno-konserwatywne w Polsce, ale za każdym razem kończyło się tak samo - katastrofą i koniecznością przyłączenia się prawicy o bardziej socjalnym zacięciu lub do integralnych liberałów - podkreślił politolog.