Między ustami a brzegiem (odstawionego) pucharu

Ta chwila jest w naszej kulturze święta, a wtrącenie się między wódkę a zakąskę to poniżająca obelga. Zakąska była kiedyś krótką chwilą, której spokoju nie wolno było współbiesiadnikowi za żadne skarby zakłócać.

Publikacja: 25.05.2018 15:00

Aleksander Baron, Łukasz Klesyk, „Między wódką a zakąską", Pascal.

Aleksander Baron, Łukasz Klesyk, „Między wódką a zakąską", Pascal.

Foto: Rzeczpospolita

Kiedy pijano jeszcze w tzw. systemie rundkowym („pije Kuba do Jakuba"), następny w kolejce musiał spokojnie czekać, aż poprzednik wypije i przegryzie, by polać następnemu. Potęgę zakąski w naszym po części kręgu kulturowym pokazał Michaił Szołochow, zawodowy plagiator, laureat Nagrody Nobla i członek KC KPZR, w opowiadaniu „Los człowieka". Po utwór ten pewnie mało kto kiedykolwiek sięgał, ale obraz nakręcony na jego podstawie wspomina wielu ze średniego pokolenia, bowiem pokazywano go wielokrotnie w serii „Prawda czasu, prawda ekranu".

Jest tam słynna scena, gdy Niemcy wzywają na rozstrzelanie (by umilić sobie suto zakrapianą libację) głównego bohatera Andrieja Sokołowa (w tej roli mistrzowski Siergiej Bondarczuk). Przed egzekucją rozbawieni esesmani proponują mu szklankę wódki, po wypiciu której oferują wygłodzonemu na śmierć bohaterowi zakąskę. Wówczas ten wypowiada wiekopomne słowa: „Po pierwszej szklance nie zakąszam". Niemcy powtarzają ten manewr trzykrotnie, ale dopiero przy trzecim podejściu Andriej przegryza. Swą postawą ratuje życie, jednak wówczas faszystowskim gadom nie jest już do śmiechu – dociera do nich, że przegrali tę wojnę.

Niedawno ukazała się w Polsce książka „Między wódką a zakąską" Aleksandra Barona i Łukasza Klesyka. Jej konstrukcja jest prosta – Klesyk szczegółowo analizuje polskie wódki, z kolei Aleksander Baron dobiera do poszczególnych trunków wyborne przekąski.

„Między wódką a zakąską" to publikacja ze wszech miar cenna. Zwłaszcza w czasach, gdy utonęliśmy bezpowrotnie w oceanie przepitek i kiedy już chyba tylko przy grillu zjadamy coś do alkoholu, ewentualnie na imieninach u cioci, kiedy ta jak zawsze zadba jeszcze o zakąski i poda np. nieśmiertelne jajko w majonezie.

Takiej książki brakowało nam jak powietrza. Konsumpcja alkoholu jest niemal od zawsze pod pręgierzem opinii środowiska medycznego, podobnie jak setki innych naszych zachowań i zwyczajów. Ich ilość rośnie lawinowo. Mogłoby się wydawać, że w praktyce szkodzi nam wszystko i tak naprawdę powinniśmy zaraz po narodzinach trafić pod foliowy namiot i tam doczekać naszych ostatnich dni.

To podejście nieco przerysowane, jednak nawet lekarze czy dietetycy wskazują, iż jeśli już chcemy się napić, to absolutnie wskazane jest, by jednak nie robić tego na czczo. Mistrzem w tej dyscyplinie są choćby Czesi, którzy – w przeciwieństwie do nas – siedząc w swoich knajpach niezwykle rzadko robią to przy samych kuflach. Mają oni dziesiątki tradycyjnych zakąsek, niekiedy bardzo wyrafinowanych. Także i my mamy takie tradycje – śledź, ogórek czy marynowany grzybek absolutnie nie wyczerpują tematu.

Nie łudzę się – co oczywiste – że „Między wódką a zakąską" natychmiast zmieni nasze podejście do polskich wódek oraz współczesnych zasad ich spożywania. Jednak co nam szkodzi spróbować? W książce tej nie tylko znajdziemy recepty łączenia wódki z zakąską; może być ona dla nas również inspiracją do wypróbowania własnych konceptów. Ale można też oczywiście popytać babcię lub ciocię o stare rodzinne zwyczaje.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Kiedy pijano jeszcze w tzw. systemie rundkowym („pije Kuba do Jakuba"), następny w kolejce musiał spokojnie czekać, aż poprzednik wypije i przegryzie, by polać następnemu. Potęgę zakąski w naszym po części kręgu kulturowym pokazał Michaił Szołochow, zawodowy plagiator, laureat Nagrody Nobla i członek KC KPZR, w opowiadaniu „Los człowieka". Po utwór ten pewnie mało kto kiedykolwiek sięgał, ale obraz nakręcony na jego podstawie wspomina wielu ze średniego pokolenia, bowiem pokazywano go wielokrotnie w serii „Prawda czasu, prawda ekranu".

Pozostało 83% artykułu
Plus Minus
„Anora” jak dawne zwariowane komedie, ale bez autocenzury
Plus Minus
Kataryna: Panie Jacku, pan się nie boi
Plus Minus
Stanisław Lem i Ursula K. Le Guin. Skazani na szmirę?
Plus Minus
Joanna Mytkowska: Wiem, że MSN budzi wielkie emocje
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
J.D. Vance, czyli marna przyszłość dla bidoków