Kiedy pijano jeszcze w tzw. systemie rundkowym („pije Kuba do Jakuba"), następny w kolejce musiał spokojnie czekać, aż poprzednik wypije i przegryzie, by polać następnemu. Potęgę zakąski w naszym po części kręgu kulturowym pokazał Michaił Szołochow, zawodowy plagiator, laureat Nagrody Nobla i członek KC KPZR, w opowiadaniu „Los człowieka". Po utwór ten pewnie mało kto kiedykolwiek sięgał, ale obraz nakręcony na jego podstawie wspomina wielu ze średniego pokolenia, bowiem pokazywano go wielokrotnie w serii „Prawda czasu, prawda ekranu".
Jest tam słynna scena, gdy Niemcy wzywają na rozstrzelanie (by umilić sobie suto zakrapianą libację) głównego bohatera Andrieja Sokołowa (w tej roli mistrzowski Siergiej Bondarczuk). Przed egzekucją rozbawieni esesmani proponują mu szklankę wódki, po wypiciu której oferują wygłodzonemu na śmierć bohaterowi zakąskę. Wówczas ten wypowiada wiekopomne słowa: „Po pierwszej szklance nie zakąszam". Niemcy powtarzają ten manewr trzykrotnie, ale dopiero przy trzecim podejściu Andriej przegryza. Swą postawą ratuje życie, jednak wówczas faszystowskim gadom nie jest już do śmiechu – dociera do nich, że przegrali tę wojnę.
Niedawno ukazała się w Polsce książka „Między wódką a zakąską" Aleksandra Barona i Łukasza Klesyka. Jej konstrukcja jest prosta – Klesyk szczegółowo analizuje polskie wódki, z kolei Aleksander Baron dobiera do poszczególnych trunków wyborne przekąski.
„Między wódką a zakąską" to publikacja ze wszech miar cenna. Zwłaszcza w czasach, gdy utonęliśmy bezpowrotnie w oceanie przepitek i kiedy już chyba tylko przy grillu zjadamy coś do alkoholu, ewentualnie na imieninach u cioci, kiedy ta jak zawsze zadba jeszcze o zakąski i poda np. nieśmiertelne jajko w majonezie.
Takiej książki brakowało nam jak powietrza. Konsumpcja alkoholu jest niemal od zawsze pod pręgierzem opinii środowiska medycznego, podobnie jak setki innych naszych zachowań i zwyczajów. Ich ilość rośnie lawinowo. Mogłoby się wydawać, że w praktyce szkodzi nam wszystko i tak naprawdę powinniśmy zaraz po narodzinach trafić pod foliowy namiot i tam doczekać naszych ostatnich dni.