Politycy i publicyści zaangażowani w główny spór nieustająco podkreślają, że te wybory są jeszcze bardziej nadzwyczajne niż wszystkie poprzednie. Jeśli jednak przyjrzeć się uważnie temu, co się obecnie dzieje, trudno takie zapewnienia traktować całkiem serio. W każdym razie bardzo dużo zachowań podważa takie przekonanie.
Jak jest u innych
Wyjątkową cechą Polski jest stała potrzeba porównywania się z innymi krajami i traktowanie tego, co się tu dzieje, jako czegoś nienormalnego, uznając zaś za normę, za jakiś punkt odniesienia, zagranicę. Jak wygląda taka konfrontacja, jeśli spojrzeć na dzisiejsze sondaże w krajach, w których w odstępie tygodnia od naszych wyborów także rozstrzygną się losy rządów? Tydzień wcześniej zagłosują Portugalczycy. Mają oni strukturę w polityczną bardzo bliską naszej, tylko tam zachował się nieomal idealnie stary podział na tradycyjną prawicę i lewicę. Portugalią rządzi od czterech lat lewicowa koalicja trzech partii. W opozycji znajdują się dwie prawicowe partie, tworzące rząd przed 2015 rokiem. Główna partia rządząca ma po czterech latach wyraźną przewagę – z poparciem około 40 procent góruje nad całą opozycją, posiada jeszcze do tego zabezpieczenie w postaci koalicjantów, którzy mają łącznie kilkunastoprocentowe poparcie. W rezultacie jedynym problemem, którego można się spodziewać dzień po głosowaniu, jest to, czy rządzący socjaliści dalej będą potrzebować obu radykalniejszych lewicowych ugrupowań, czy może wystarczy jej tylko jedno z nich. Nic nie wskazuje na możliwość zmiany u władzy.
Taka opcja jest za to realna w Kanadzie, gdzie przed czterema laty z wielkim hukiem zwycięstwo nad konserwatystami odniósł liberał Justin Trudeau. Dziś niewiele zostało z euforii, jaką początkowo wzbudzał. Cały szereg skandali doprowadził do osłabienia jego pozycji, ale wzrost poparcia dla głównej partii opozycyjnej nie jest aż tak duży, by maszerowała ona pewnie po wygraną. W siłę rosną Zieloni, nowa zaś Partia Ludowa osłabia konserwatystów. Lewicowa Nowa Partia Demokratyczna i Blok Quebecu utrzymują swój stan posiadania.
W Kanadzie rywalizacja jest znacznie bardziej wyrównana, niż w Polsce, lecz obie partie mają mniejsze poparcie od PiS. Ich sytuacja jest też znacznie bardziej skomplikowana. Ostateczny wynik wyborów jest niezwykle zależny od systemu wyborczego, który jest w stanie wygenerować sztuczną większość. Odbywa się to jednak w sposób znacznie mniej przewidywalny, niż to się dzieje w Polsce. Zdobycie większości zależy bowiem nie tylko od liczby i siły poszczególnych partii, ale i od tego, jak terytorialnie rozłoży się poparcie dla nich. Dodatkowo Kanada nie ma doświadczenia rządów koalicyjnych.