Trump i jego zależność od rosyjskich służb dzisiaj już nie podlegają dyskusji. To nie jest moje przypuszczenie, to jest efekt dochodzenia amerykańskich służb. Nie wykluczają amerykańskie służby, że Trump został wręcz zwerbowany przez rosyjskie służby 30 lat temu – powiedział Donald Tusk na wiecu w Bytomiu w marcu 2023 r. Przyznam, że sam tej jego wypowiedzi nie zauważyłem lub nie pamiętałem.
– Tego typu sugestii nie zgłaszałem – zapewnił premier Tusk na swojej pierwszej konferencji prasowej po zwycięstwie wyborczym Donalda Trumpa. Choć przecież tamta wypowiedź była już wtedy emitowana lub cytowana, także przez media dalekie od prawicy.
Czytaj więcej
Polska to przypadek osoby pogrążonej w hipochondrii, która pewnego dnia odkryła, że naprawdę ma raka. Wychodzi z tego, ale jak tu żyć dalej, gdy wszędzie się widzi objawy choroby? W XIX i XX wieku Polacy przeżywali taki zbiorowy nowotwór, tracili kilka razy i na różne sposoby niepodległość. My, mając poczucie zagrożeń, nie możemy pozwolić, aby one nas zatruły - mówi Marcin Napiórkowski, szef Muzeum Historii Polski.
Stracone okazje, by milczeć
Czy politycy zdrowo funkcjonujących demokracji nie kłamią? Ależ nieraz tak. Czy jednak mieliby odwagę zaprzeczać temu, co każdy może zobaczyć lub usłyszeć? Robi to wrażenie jakiejś ponurej wiary we własną kontrolę nad przekazem, która jest z regułami demokratycznymi sprzeczna. Dodajmy do tego otwarcie zakomunikowaną decyzję o niedopuszczaniu w przyszłości do premiera dziennikarki, która o tamtą wypowiedź spytała. A przecież to Donald Trump z Jarosławem Kaczyńskim byli podobno autorytarystami, którzy nękali niezależne media. Tusk zawsze „był po stronie wolności”.
Naturalnie, politycy obecnie rządzącej koalicji nie zaprzeczają wszystkiemu. Owszem, krytykowali Trumpa, ale teraz, jak to wyraził Rafał Trzaskowski, jeden z dwóch pretendentów KO do prezydentury, „amerykańska władza będzie zmuszona współpracować z każdą władzą polską”. Krytykowali skądinąd częściej, niż się to pamięta, obsesyjnie i niemądrze. Prowadzona dziś narracja, że przecież szef MSZ Radosław Sikorski nie odpowiada za żonę Anne Applebaum, nie ma sensu, skoro to on, a nie ona, nazywał Trumpa „protofaszystą” i zapowiadał kilka razy jego „ukaranie”.