Trybuny w mackach mafii. To zagrożenie dla państwa, społeczeństwa i włoskiej piłki

Włoska mafia zadomowiła się na stadionach. Zarabia na biletach, gastronomii i – przede wszystkim – dystrybucji narkotyków na trybunach. Robi to rękami ultrasów deklarujących miłość wobec swoich klubów.

Publikacja: 08.11.2024 15:12

Trybuny San Siro są domem dla ludzi związanych ze skrajną prawicą i organizacjami mafijnymi

Trybuny San Siro są domem dla ludzi związanych ze skrajną prawicą i organizacjami mafijnymi

Foto: N. Campo/LightRocket via Getty Images

Nie obchodzi mnie drużyna, nie robię tego dla barw. Robię to dla interesu – mówił w podsłuchanej rozmowie Andrea Beretta. 49-latek od września ubiegłego roku przebywa w więzieniu. Przez wiele lat, wtedy kiedy akurat nie siedział, był czołową postacią świata ultrasów Interu Mediolan, od dwóch lat szefem grupy nazywającej się od północnej trybuny, na której zasiadali na San Siro – Curva Nord 1969.

Jeszcze 3 września grał w piłkę z 36-letnim Antoniem Bellocco, który przedstawiał jako jego wielki przyjaciel, a do struktur najbardziej prestiżowej grupy kibiców Interu przeniknął kilkanaście miesięcy wcześniej. Dzień później spotkali się na przedmieściach Mediolanu w hali pięściarskiej Testudo. Potem wsiedli do białego smarta, gdzie wywiązała się między nimi walka na śmierć i życie. Padły strzały, słychać było krzyki.

Dwumetrowy Beretta zadał ofierze 21 ciosów nożem, 11 śmiertelnych – sześć w serce i pięć w szyję. W wyniku krwawej bójki sam doznał ran. Trafił najpierw do szpitala, a stamtąd za kratki. Do wielu przestępstw, które słynący z brutalności szef kibiców Interu popełnił w przeszłości – napadów z bronią w ręku, pobić, handlu narkotykami – doszło kolejne, czyli morderstwo.

Czytaj więcej

Peter Sagan. Janosik na rowerze

Poczet mafiosów z San Siro

Beretta jest jednym z wielu kibiców Interu z ciemną przeszłością. Życiorys każdego z nich nadaje się na scenariusz do włoskiego kryminalnego serialu w stylu „Gomorry” czy „Suburry”, choć z mediolańskim tłem zamiast neapolitańskiego czy rzymskiego.

Zabity Bellocco należał do kalabryjskiej mafii ’Ndrangheta. Był bratankiem Umberta Bellocco, twórcy tzw. czwartej mafii – Santa Corona Unita. Miał na sumieniu cały katalog typowych dla tych organizacji epizodów w życiorysie – od przemytu po handel narkotykami. Dwa lata przed śmiercią przeprowadził się do Mediolanu, aby prowadzić interesy przestępczej organizacji m.in. na trybunach San Siro. Chciał zabić Berettę i przejąć całkowitą władzę, wyznaczając do tego figuranta.

Inny z liderów ultrasów, Vittorio Boiocchi, został zabity w niejasnych okolicznościach przed drzwiami własnego domu w październiku 2022 roku. Nazywany był „Wujkiem”. W więzieniu spędził ponad 26 lat, gdzie był osadzony m.in. za związki z mafią. Stamtąd zarządzał handlem środkami odurzającymi na San Siro. Cały czas miał kontakty z grubymi rybami świata przestępczego. Już na wolności, kilka tygodni przed śmiercią, został złapany w skradzionym samochodzie, był też zamieszany w próbę wyłudzenia od biznesmena 2 mln euro. Podczas przeszukania w jego aucie znaleziono arsenał kryminalisty: pistolet, nóż, paralizator oraz kajdanki, policyjne napierśniki.

Luca Lucci od 2008 roku jest liderem grupy Curva Nord, czyli ultrasów AC Milan. Siedział w więzieniu, handlował środkami odurzającymi, ma na też na koncie wymuszenia. Jest podejrzewany o ścisłe związki z ludźmi ’Ndranghety. Mimo swojej działalności i aresztowania jest osobą niezwykle popularną, jego profil na Instagramie obserwuje 114 tys. osób. Jest tam też jego zdjęcie z Matteem Salvinim, politykiem skrajnej prawicy, byłym wicepremierem, wielkim kibicem Milanu.

To, co łączy większość stadionowych rzezimieszków z San Siro bez względu na to, czy są przywódcami AC Milan czy Interu (oba kluby grają na tym samym stadionie), to ścisłe związki z mafią kalabryjską. Autor książek o ’Ndranghecie Antonio Nicaso tłumaczy, że w Lombardii, najbogatszym rejonie Włoch, ta organizacja działa już od lat 50. XX wieku i w pewnym sensie skolonizowała cały region pod względem działalności przestępczej.

W odróżnieniu od sycylijskiej cosa nostry i neapolitańskiej camorry, które przerzucały na północ Włoch pojedynczych ludzi, ’Ndrangheta działa w nowych miejscach inaczej, instalując tam całą swoją strukturę. Nie jest więc dla włoskiej policji zaskakujące, że nie jeden czy dwóch, ale większość czołowych mediolańskich przywódców kibiców ma powiązania z kalabryjską organizacją.

Podczas fali aresztowań, do których doszło we wrześniu w następstwie zamordowania Bellocca, karabinierzy zatrzymali 19 osób. Służby nazwały operację „Doppia Curva”, od nazwy obu trybun, na których zasiadają najbardziej zagorzali kibice Milanu i Interu. „Prowadzone śledztwo ujawniło, że grupa ultrasów, w tym dwóch przywódców głównych stowarzyszeń kibiców piłkarskich, zostało zinfiltrowanych przez organizacje przestępcze” – ogłosiła mediolańska policja.

Jak zarabiają ultrasi

Stadiony są świetnym źródłem utrzymania dla szefów grup kibicowskich. Mafia raczej rozdziela stanowiska, dzięki którym się zarabia, i to niemało. – Dostaję 80 tys. euro miesięcznie z parkingu i innych rzeczy. Z parkingami na San Siro dobrze mi się współpracuje, bo mam do dyspozycji 700–800 biletów. Są też dwa sklepy z kanapkami, którym daliśmy miejsce przy stadionie. To mi przynosi 10 tys. na mecz – mówił też podsłuchany przez policję Boiocchi.

Aresztowanym kibicom policja postawiła liczne zarzuty– odsprzedaży biletów na czarnym rynku, zarządzania miejscami parkingowymi, nielegalnej sprzedaży w punktach gastronomicznych, dystrybucji klubowych gadżetów, a także zastraszania i wymuszania haraczy od tych, którzy nie chcieli się podporządkować. Wszystko to miało na celu utrzymanie kontroli nad tym, co się dzieje na stadionach przez ściśle określoną grupę, czyli ultrasów powiązanych z mafią. Każdy, kto chciał sprzedawać kanapki, napoje i był „spoza układu”, szybko kończył działalność – pobity lub zastraszony. Oczywiście na stoiskach mafijnych nie można płacić kartą i doprosić się paragonu.

Policja ma w ręku mocne dowody, a materiały ze śledztwa dotyczą znanych osób ze świata futbolu. Dziennik „La Gazzetta dello Sport” ujawnił zapis rozmów trenera Simone Inzaghiego z jednym z czołowych ultrasów, aresztowanym we wrześniu, przyjacielem zabitego Bellocca, Marco Ferdico. Zatrzymany prosił szkoleniowca o dodatkowe 200 biletów dla grupy Curva Nord na finał Ligi Mistrzów z Manchesterem City w 2023 roku, który odbył się w Stambule.

Ultrasi grozili wówczas strajkiem na wypadek niespełnienia prośby, nie kibicowali zresztą własnej drużynie podczas rozegranego dwa tygodnie wcześniej finału Pucharu Włoch. Szantażowany Inzaghi zapowiedział, że porozmawia z klubowymi działaczami, m.in. z prezesem Giuseppe Marottą oraz wiceprezesem, byłym piłkarzem Javierem Zanettim. Wszyscy byli w tej sprawie przesłuchiwani.

Doskonale obrazuje to mechanizm dystrybucji biletów i źródeł zarobku grup przestępczych. Dostawały bilety od klubu, sprzedawały je na czarnym rynku dwa, trzy razy drożej i całość zysku trafiała do ich kieszeni. Aby tak się stało, musiały oczywiście dojść do porozumienia z władzami klubu i często tak się działo oraz wciąż dzieje. Więcej: według materiałów śledczych wspomniany Zanetti miał przekazywać ultrasom informację o tym, kiedy i w jaki sposób byli monitorowani przez policję. Argentyńczyk podczas przesłuchań oczywiście wszystkiemu zaprzeczył.

Takie transakcje ultrasów z działaczami mają oczywiście pewien sens. Dzięki temu szefowie klubów nie są przez nikogo niepokojeni, a na trybunach panuje spokój. Nie tylko w Mediolanie, ale w ogóle we Włoszech przyzwolenie na taką działalność dawali nie tylko szefowie klubów, ale i policja. Bo też miała spokój. To może tłumaczyć, dlaczego na San Siro tak rzadko dochodzi do rozrób. Mimo deklarowanych różnic, fanatycznego przywiązania do barw klubowych oraz deklaracji o wzajemnej nienawiści, nastąpiło porozumienie ponad podziałami ultrasów AC Milan i Interu. Najważniejszy jest przecież biznes.

Czytaj więcej

Aleksandra Mirosław, sylwetka złotej medalistki olimpijskiej

Muszą być silni i nie przejmować się prawem

Korzyści dla mafii nie wiążą się wyłącznie z wielkim zarobkiem. Dla organizacji takiej jak ’Ndranghetta „zarządzanie” stadionami to kwestia prestiżu. Nicaso tłumaczy, że skoro panują w całej Lombardii, również w innych branżach, to muszą znajdować się także w centrum życia regionu, a takim jest przecież stadion San Siro. – Robią tak, aby powiedzieć: „ja tu rządzę”. To trochę przypomina psa, który sikając, oznacza swoje terytorium – mówi Nicaso w rozmowie z magazynem „L’Équipe”.

Mafia dostaje coś więcej poza pieniędzmi i prestiżem. – Na skrajnych politycznie trybunach odbywa się rekrutacja nowych żołnierzy – opowiadał już kilka lat temu na łamach dziennika „Il Mattino” Raffaele Cantone, prawnik i były prezes Krajowego Urzędu Antykorupcyjnego.

Jest też inny, bardziej praktyczny wymiar wystawiania swoich ludzi jako szefów grup kibicowskich. Na trybunach odbywa się handel narkotykami, a to wszak najbardziej lukratywna część mafijnego biznesu. Handlarze giną tam w tłumie, nie są sprawdzani przy wejściu na stadion i trybunę, na miejscu łatwo zdobywają klientelę. Pieczę nad nimi – w imieniu mafii – sprawują zaś liderzy ultrasów. – Muszą być silni i nie przejmować się prawem, dlatego zazwyczaj zostają nimi ci z przeszłością kryminalną – mówi w magazynie „So Foot” dziennikarz Andrea Giambartolomei.

Piłkarze na celowniku prokuratora

Kilka lat temu Marco Di Lello, były deputowany, członek komisji antymafijnej, a obecnie pracownik jednej z komisji Włoskiej Federacji Piłkarskiej, przygotował raport „Przenikanie struktur przestępczych do klubów piłkarskich”. Wyłonił się z niego ponury obraz grup ultrasów, na których czele w niemal każdym klubie są ludzie powiązani z mafią, z kryminalną przeszłością.

Zjawisko nasiliło się podobno w XXI wieku. O ile wcześniej mafia wśród kibiców była obecna raczej w klubach tradycyjnie z nią związanych – w Palermo czy Napoli – o tyle już kilkanaście lat temu dotarła na północ Włoch. Andrea Puntorno, szef grupy fanów Juventusu Turyn Bravi Ragazzi, miał związki z cosa nostrą. Został zatrzymany nie tylko za handel narkotykami, ale i za nielegalną dystrybucję biletów. Nijaki Rocco Dominello z ’Ndranghety stworzył w Turynie grupę Gobbi, która potrafiła dobić się do Andrei Agnellego, szefa klubu, by otrzymać swój przydział biletów.

Policja w ostatnich latach zatrzymała pod różnymi zarzutami także szefów grup ultrasów AS Roma, SSC Napoli i Genoi. Powiązany z kamorrą „Carion” z Napoli podczas przesłuchania zdradził szczegóły handlu na stadionie Diego Armando Maradony – jakie klany, w których miejscach i czym handlują. W 2019 roku w biały dzień w rzymskim parku zabity został Fabricio Piscitelli, znany pod pseudonimem „Diabolik”, przywódca kibiców Lazio Rzym. Ten lider skrajnie prawicowych bojówek przez wiele lat siedział w więzieniu za handel narkotykami. Po jego śmierci znaleziono w jego domu 250 kg kokainy i cztery tony haszyszu.

Tegoroczna operacja „Doppia Curva” była najbardziej spektakularna i znacząca w ostatnich latach. Jest konsekwencją badania wpływów ’Ndranghety we włoskiej piłce nożnej, a praca przyśpieszyła, odkąd na Curva Nord pojawił się Bellocco.

Policja dysponuje dużą liczbą nagrań z podsłuchów, ma też wiele innych mocnych dowodów. Karami zagrożeni są nie tylko ultrasi. Akta sprawy mają trafić do Włoskiego Związku Piłkarskiego, a ten zdecyduje, czy doszło do naruszenia kodeksu sprawiedliwości w sporcie w zakresie „nadużycia relacji klubu z kibicami”. Szczególnie podejrzane wydają się tu kontakty Ferdica z Inzaghim. Mediolańskim klubom, zawodnikom – przesłuchiwani byli również Hakan Calhanoglou z Interu oraz były piłkarz tego klubu Milan Skriniar – trenerom i działaczom grozi kara grzywny bądź zawieszenia.

Zatrzymani wybrali milczenie. Nie zeznają, nie chcą współpracować ze służbami – oprócz Beretty. Włoskie media podają, że opowiedział śledczym m.in., jak mafia zdobywała wpływy na stadionie. Nad jego głową wisi groźba zemsty środowiska. Według przestępczego kodeksu jest uważany „za zdrajcę” i „już martwego”, bo rozpoczął współpracę. W więzieniu znajduje się pod ścisłą ochroną.

Ta inna historia wykracza więc poza zwykłe rozliczenia wewnątrz świata kibicowskiego i bardziej przypomina faktyczne mafijne porachunki. To też tłumaczy, dlaczego antymafijna brygada przystąpiła z takim zdecydowaniem do akcji. Władza mafii na stadionach stała się groźna dla państwa, społeczeństwa i włoskiej piłki.

Nie obchodzi mnie drużyna, nie robię tego dla barw. Robię to dla interesu – mówił w podsłuchanej rozmowie Andrea Beretta. 49-latek od września ubiegłego roku przebywa w więzieniu. Przez wiele lat, wtedy kiedy akurat nie siedział, był czołową postacią świata ultrasów Interu Mediolan, od dwóch lat szefem grupy nazywającej się od północnej trybuny, na której zasiadali na San Siro – Curva Nord 1969.

Jeszcze 3 września grał w piłkę z 36-letnim Antoniem Bellocco, który przedstawiał jako jego wielki przyjaciel, a do struktur najbardziej prestiżowej grupy kibiców Interu przeniknął kilkanaście miesięcy wcześniej. Dzień później spotkali się na przedmieściach Mediolanu w hali pięściarskiej Testudo. Potem wsiedli do białego smarta, gdzie wywiązała się między nimi walka na śmierć i życie. Padły strzały, słychać było krzyki.

Pozostało 93% artykułu
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Dlaczego broń jądrowa nie zostanie użyta
Plus Minus
„Empire of the Ants”: 103 683 zwiedza okolicę
Plus Minus
„Chłopi”: Chłopki według Reymonta
Plus Minus
„Największe idee we Wszechświecie”: Ruch jest wszystkim!
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
„Nieumarli”: Noc żywych bliskich