Myślę o tym, co się stało ostatnio wokół jej osoby, a raczej z jej osobą, z jej sztucznym istnieniem wywołanym przez… no właśnie. Chciałam już napisać przez „sztuczną inteligencję”, a przecież to nie jest prawda. Sztuczna inteligencja tylko wykonała zadanie zlecone przez człowieka i za zgodą grupy ludzi, więc ani oskarżenia, ani gratulacje jej się nie należą. Wielka i potężna SI szybko i pewnie bez wysiłku przetasowała algorytmy, które skorzystały ze słów nagrywanych kiedykolwiek przez poetkę, rozrzuciła je jak bierki i zbudowała nowe, nigdy niewypowiedziane zdania. Wielka SI dostała zadanie takie, żeby te zdania złożyły się w całość wypowiedzi o książce, której poetka nigdy nie czytała, czytać nie mogła, bo książka została wydana i nagrodzona Noblem wiele lat po jej śmierci.
Czytaj więcej
W 1989 r. prowadziłam wiele kampanii przyszłych parlamentarzystów. Ich odpowiedź na pytanie „Co nam możecie obiecać?” była zawsze taka sama: „Nic”. Trudne do uwierzenia w dzisiejszej walce politycznej.
Jaśnie oświecona SI jest niewątpliwie wybitna, jeśli idzie o szybkość wykonywania zadań, nie ma depresji czy twórczej blokady, nie zna rozterek i wątpliwości, nie płacze w poduszkę, że już nigdy nic wartościowego nie napisze. Robi po prostu swoje, szczęśliwie pozbawiona refleksji. Gdyby jej miała choć trochę, może zadałaby pytanie pomysłodawcom, czy przypadkiem nie pomylili dat, bo audycja radiowa z takim zdarzeniem powinna się ukazać 1 kwietnia, czyli na prima aprilis. Wtedy algorytmy mogą ruszać pełną parą i nie budzić żadnej dyskusji, tylko dużo zdrowego śmiechu. 2 kwietnia sprawy by już nie było, tylko anons o żarcie, niewątpliwie w stylu poetki.
Moje algorytmy stają dęba wobec pytania, po co wiersze, jeśli fundacja imienia poetki ich nie rozumie. Wiem, wiem… Macham parasolką jak oburzony krakowski filister, nie rozumiem siły postępu itd. Trudno.
I tu już żarty się kończą, kończy się lekki ton i moje poczucie humoru. Szkoda, bo bardzo cool jest należeć do grupy, która jak Fundacja Wisławy Szymborskiej uznaje całą sprawę za dowód poczucia humoru, a wiadomo, kto go nie ma, jest mało inteligentny. Dobrze jest lubić i być lubianym przez tych, którzy przejęli całą spuściznę po poetce, i przyznawać im rację, że taki „skandal” medialny ożywi pamięć o niej i przysporzy czytelników. Ja naprawdę próbuję, ale moje, ludzkie tylko algorytmy nie są w stanie tego przetworzyć. Nawet jeśli mnożę wszystko przez takie argumenty, że Wisława Szymborska miała poczucie humoru, które dobrze znają członkowie fundacji, i dając zgodę na taką audycję, wiedzą najlepiej, że bardzo by ją bawiło słuchanie spreparowanej wypowiedzi. Moje algorytmy w tym momencie stają jak nienaoliwione i zamiast zgody produkują pytania. Kto i dlaczego ma prawo do decydowania o tym, co bawi osobę, która nie może już sama tego stwierdzić? Co by było, gdyby SI przetasowała słowa członków fundacji i dała wywiad o tym, że przyznają się do kradzieży dóbr osobistych osoby nieżyjącej? Załóżmy, że taka manipulacja mieści się na skali poczucia humoru twórców incydentu.