Po okresie bardzo szerokiego poparcia dla kraju broniącego się przed rosyjską inwazją nadszedł okres częściowego zobojętnienia i częściowej krytyki Ukrainy, władz republiki, Ukraińców, taktyki i strategii wojskowej i w ogóle tego, że Ukraina się broni, choć przecież jest tyle możliwości dogadania się z Rosją.
Czytaj więcej
Gdy wokół dzieje się dużo dziwnych i nie zawsze przyjemnych rzeczy, dobrze jest uciec. Wedle Mrożka najlepiej uciekać na południe. Więc właśnie jestem na południu. Na południu Stanów Zjednoczonych, a nie Polski Gomułki.
Jeszcze w lutym 2022 r. Zachód był skłonnych oddać Ukrainę Rosji
Z jednej strony ta nasilająca się krytyka kraju i prezydenta Zełenskiego jest najczęściej niesprawiedliwa i mocno frustrująca, z drugiej jednak strony wywołuje we mnie perwersyjne poczucie triumfu. To, że Rosja poświęca tyle energii i funduszy, to że aktywizuje śpiących do tej pory ukrytych agentów propagandy – świadczy o tym, że Kreml przegrywa wojnę na polu militarnym i chce teraz pomóc sobie, demoralizując opinie publiczną na Zachodzie. W Polsce również.
Piszę te słowa w 971. dniu frontalnego napadu Rosji na Ukrainę. Czy pamiętamy jeszcze, że przywódcy Zachodu byli w lutym 2022 r. gotowi oddać Ukrainę Rosji? Nie można inaczej tłumaczyć usilnego namawiania prezydenta Zełenskiego, żeby uciekł z Kijowa, najlepiej do Londynu, który już miał taką wspaniałą tradycję rządów na uchodźstwie. À propos Londynu – to niemiecki atak na Anglię w latach 1940–1941 trwał osiem miesięcy, „tylko” około 250 dni, i kosztował życie 43 tys. cywilów. Ukraina straciła do tej pory mniej więcej taką samą liczbę cywilów, ale, wedle przybliżonych danych, ok. 80 tys. zabitych i ok. 400 tys. rannych żołnierzy. Te liczby są przerażające same w sobie, ale rozłożone na dwa i pół roku nie robią już na nas takiego wielkiego wrażenia. A powinny. W 1945 r. od bomby atomowej zrzuconej na Hiroszimę zginęło 140 tys. osób, a w Nagasaki 74 tys.