Dane na temat powiększającej się przepaści między gospodarkami Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych są zatrważające. W latach 2010–2023 skumulowany wskaźnik wzrostu PKB dla Stanów Zjednoczonych wyniósł 34 proc., podczas gdy w Unii Europejskiej osiągnął jedynie 21 proc. Jeżeli ten trend miałby się utrzymać, to w 2035 roku przewaga jakości życia w USA nad Europą będzie taka, jaką dzisiaj dysponują Europejczycy wobec mieszkańców Indii. Procentowe różnice w tempie wzrostu gospodarczego w dłuższym okresie przekładają się na ogromne rozbieżności w poziomie życia. Fakt, że w Europie Zachodniej żyje się dziś stosunkowo dostatnio, jest słabym pocieszeniem, gdyż w gospodarce liczą się przede wszystkim długoterminowe trendy, których skutki zwielokrotniają się z biegiem czasu. Jak powiedział Ernest Hemingway: „Jak zbankrutowałeś? Na dwa sposoby. Stopniowo, a potem nagle”.
Sytuacja taka jest bezpośrednim skutkiem znacznie większej produktywności pracy w Stanach Zjednoczonych. W latach 2010–2023 wydajność pracy w USA wzrosła o 22 proc., podczas gdy w strefie euro tylko o 5 proc. Tylko w ciągu kilku kwartałów na przełomie 2022 oraz 2023 roku wydajność pracy w USA wzrosła o 1,7 proc., podczas gdy w strefie euro spadła o 0,6 proc. Odpowiedzialność za ten stan rzeczy wiąże się z nasyceniem gospodarki nowoczesnymi technologiami. W istotnej mierze jest to pochodną faktu, że do 2022 r. inwestycje w nowe technologie stanowiły ok. 5 proc. PKB w USA w porównaniu z zaledwie 2,8 proc. w strefie euro. Warto uświadomić sobie, że te pozornie nudne dane statystyczne na temat gospodarki w rzeczywistości przekładają się na poziom życia mieszkańców, czyli: dostępność atrakcyjnych miejsc pracy, jakość edukacji, poziom ochrony zdrowia i wysokość emerytur.
Wszystko wskazuje na to, że po przegraniu wyścigu w ramach poprzednich kilku rewolucji technologicznych wiążących się z internetem, smartfonami, usługami chmurowymi, Europa właśnie skazała się na porażkę w ramach kolejnej związanej ze sztuczną inteligencją. Epoka sztucznej inteligencji przyniesie skokowy wzrost produktywności człowieka na miarę maszyny parowej, elektryczności czy komputerów osobistych w rezultacie radykalnej automatyzacji wielu procesów gospodarczych. Tymczasem przyjmując przedwcześnie niedostatecznie przemyślane rozporządzenie o sztucznej inteligencji (tzw. AI Act), Europa nie tylko stworzyła trudności dla europejskiego ekosystemu start-upowego, ale wręcz skomplikowała dostęp do tej technologii dojrzałym europejskim przedsiębiorstwom – na przykład utrudniając udostępnianie na europejskim rynku zasadniczo nieodpłatnych, uniwersalnych modeli AI typu open source (np. Llama 3.1). Ofiarą przeregulowania może się stać także europejski konsument, gdyż dostawcy nowoczesnych usług opartych o sztuczną inteligencję postanowią ich nie oferować z uwagi na ryzyka prawne. Przykładem może być Apple, który postanowił nie udostępniać w Europie swoich usług tzw. Apple inteligence, które mają być kluczową atrakcją kolejnych generacji iPhone’ów.
Czytaj więcej
Nauczmy się cenić kochających ryzyko indywidualistów, choćby wydawali nam się nieznośni – bo to oni budują innowacyjne przedsiębiorstwa i pchają świat do przodu. A może nawet go ocalą.
Raport Mario Draghiego o stanie Europy: gospodarcza klęska i brak konkurencyjności
We wrześniu 2024 r. Mario Draghi, były premier Włoch i były prezes Europejskiego Banku Centralnego, któremu przypisuje się uratowanie europejskiej waluty i strefy euro podczas kryzysu w 2012 r., przedstawił swój długo oczekiwany raport na temat gospodarki UE i jej konkurencyjności. Raport znalazł się na ustach wszystkich, jednak druzgocząca diagnoza kondycji europejskiej gospodarki, tracącej grunt pod nogami na rzecz globalnych konkurentów, takich jak USA i Chiny, zasadniczo została zbyta milczeniem. Jak to zwykle bywa, debata rozgorzała wokół spraw drugorzędnych – choćby kontrowersyjnych politycznie recept, do których należy wspólne zadłużanie się państw członkowskich.