Michał Szułdrzyński: Po tej powodzi nie będziemy mądrzejsi

Nie przestaje mnie zadziwiać debata – czy raczej produkt debatopodobny – która toczy się przy okazji strasznej powodzi, jaka nawiedziła Dolny Śląsk.

Publikacja: 27.09.2024 10:00

Michał Szułdrzyński: Po tej powodzi nie będziemy mądrzejsi

Foto: PAP/Lech Muszyński

Jak dowiedzieliśmy się z danych kolektywu badawczego Res Futura, to, co dzieje się w mediach społecznościowych w czasie powodzi, nie jest żadnym lustrem rzeczywistości, ale krzywym zwierciadłem zniekształcającym prawdziwą debatę. Bo choć w realu tak naprawdę rozmawiamy o tragedii powodzian, współczujemy im, pomagamy, to w internecie wydaje się, że interesuje nas głównie polityka.

Czytaj więcej

Od telewizyjnej debaty niemal do pogromów: Trump i jedzenie psów i kotów

Jacek Żakowski porównał połajanki Donalda Tuska do putinady. Przesadził, ale dotknął poważnego problemu

Dlatego wcale nie byłem zdziwiony, gdy tematem numer jeden stały się bobry. O tym, że niszczą wały przeciwpowodziowe, wspomniał w zeszły weekend premier Donald Tusk. Ale dopiero na początku kolejnego tygodnia temat został podchwycony – duża w tym rola środowisk wobec rządu krytycznych – i stał się główną inspiracją dla autorów memów. W końcu z bobrowego dylematu Tuska materiał zrobił nawet wpływowy brukselski serwis Politico. Ale czy rzeczywiście chcemy dyskutować o bobrach przy tej okazji? Jak zauważyła Estera Flieger, to nie one odpowiadają za zmiany klimatyczne, które sprawiają, że ekstremalne zjawiska pogodowe występują coraz częściej. Można się z premiera pośmiać, ale co z tego wynika na przyszłość?

Otóż po pierwsze, takie sprawy jak klęski żywiołowe nie są materią, z radzeniem z którą powinni zostawać sami obywatele czy samorządy. To, jak bardzo potrzebujemy sprawnego i nowoczesnego państwa, widać właśnie w takich sytuacjach. 

Okazję na ciekawą debatę straciliśmy też po słynnej już wypowiedzi Jacka Żakowskiego, który w jednym z programów na antenie TVP Info przyrównał transmitowane przez media posiedzenia sztabu kryzysowego, na których premier ruga urzędników, do putinady. Sympatycy obecnej władzy tak się oburzyli, że stacja skasowała filmik z tą wypowiedzią z serwisu X, co doprowadziło do jeszcze większej politycznej jatki. Żakowski moim zdaniem grubo przesadził, ale dotknął sprawy bardzo poważnej. Jeśli bowiem premier na dwa tygodnie przenosi się do Wrocławia, by osobiście zarządzać kryzysem powodziowym, bo boi się, że jeśli go nie będzie, państwo zawiedzie, to wystawia temu państwu jak najgorszą notę. I obciąża to w równej mierze jego gabinet, rządy PiS, ale i wcześniejsze rządy PO – i tak przez trzy dekady. Jeśli państwo działa tylko wtedy, gdy na wałach stoi premier, to znaczy, że mamy poważny problem z jego działaniem. Państwa, a nie premiera. I to problem znacznie wykraczający poza krytykę tego czy poprzedniego rządu, poza spór PiS z Platformą.

Co mam na myśli? Otóż po pierwsze, takie sprawy jak klęski żywiołowe nie są materią, z radzeniem z którą powinni zostawać sami obywatele czy samorządy. To, jak bardzo potrzebujemy sprawnego i nowoczesnego państwa, widać właśnie w takich sytuacjach. Ani tam, ani wałów przeciwpowodziowych nie zbudują wolontariusze. Społeczeństwo obywatelskie jest superważne, ale nie zastąpi w krytycznych sytuacjach państwa. Po drugie, widzimy, że coraz więcej problemów, które przed nami stają, ma charakter ponadnarodowy. Zmiany klimatyczne dotyczą całej planety, susze w Afryce powodują migracje ludności, temperatura Morza Śródziemnego podnosi się, wpływając, czasem tragicznie, na pogodę w dziesiątkach krajów. Muszą sobie z konsekwencjami tego radzić państwa, ale i one muszą współpracować, ponieważ problemy mają charakter globalny.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Kursk i granice wyobraźni

Stracona szansa na debatę po powodzi. Bo jedni chcą tylko dokopać Donaldowi Tuskowi, a drudzy Jarosławowi Kaczyńskiemu

I może właśnie powódź jest dobrą okazją do tego, byśmy się nad rolą państwa zastanowili. Ale to, jak wygląda „debata” o powodzi, taki namysł uniemożliwia. Chęć szybkiego osądu, dokopania Tuskowi za to, co zrobił teraz, czy Kaczyńskiemu za to, co zrobił wcześniej i czego zaniechał, właściwie wyklucza jakiekolwiek wyciąganie wniosków na przyszłość. Po raz kolejny stracimy szansę, by zmądrzeć po szkodzie.

Jak dowiedzieliśmy się z danych kolektywu badawczego Res Futura, to, co dzieje się w mediach społecznościowych w czasie powodzi, nie jest żadnym lustrem rzeczywistości, ale krzywym zwierciadłem zniekształcającym prawdziwą debatę. Bo choć w realu tak naprawdę rozmawiamy o tragedii powodzian, współczujemy im, pomagamy, to w internecie wydaje się, że interesuje nas głównie polityka.

Jacek Żakowski porównał połajanki Donalda Tuska do putinady. Przesadził, ale dotknął poważnego problemu

Pozostało 89% artykułu
Plus Minus
Oswoić i zrozumieć Polskę
Plus Minus
„Rodzina w sieci, czyli polowanie na followersów”: Kiedy rodzice zmieniają się w influencerów
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Rok po 7 października Bliski Wschód płonie
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Robert M. Wegner: Kawałki metalu w uchu
Plus Minus
Jan Maciejewski: Pochwała przypadku
Plus Minus
„Pić czy nie pić? Co nauka mówi o wpływie alkoholu na zdrowie”: 73 dni z alkoholem