Jestem zaskoczony tekstem „Czas zemsty” zamieszczonym w tygodniku „Polityka”. Zdawało mi się, że w mediach poważnych, z tradycjami, tabloidyzacja, owoc politycznej i ideologicznej zaciekłości, napotyka jeszcze granice zdrowego rozsądku i profesjonalnej wiedzy. Jednak nie napotyka.
Można widać ogłaszać dowolne tezy, sprzeczne z najbardziej elementarną wiedzą, politologiczną czy historyczną. W tym przypadku jest to teza głosząca, że były prezydent USA i republikański kandydat na prezydenta Donald Trump jest faszystą.
Czytaj więcej
Znamy już zarys nowego obyczajowego kształtu społeczeństwa według obecnej koalicji rządzącej. Selektywny rygoryzm norm feministycznych wobec przygodnego seksu sąsiadować będzie z generalną łatwością wyplątywania się z prawnych i materialnych zobowiązań wobec stałego partnera.
Wydumany faszyzm Donalda Trumpa
Po długim wstępie Andrzej Lubowski, autor pisujący o Ameryce, niby tylko stawia pytania. „Skala tragedii ubiegłego wieku nakazuje ostrożnie używać słowa »faszysta«. Ale także nie pozwala rozpylać perfum, kiedy cuchnie. Trump nie cedzi słów, nie owija w bawełnę. Czy to, co szykuje Ameryce, to skrajnie prawicowy autorytaryzm czy już faszyzm?”
Kilka akapitów dalej autor odpowiada sam sobie. „Prominentni historycy autorytaryzmu długo wzdragali się przed nazwaniem Trumpa faszystą. Większość zmieniła już zdanie. Dowody na to, że trumpizm jest faszyzmem, znaleźć można zarówno w tym, co Trump mówi i co już zrobił, ale i w tym, do czego się przymierza w przypadku wyborczego zwycięstwa”.