Gdy w latach 80. XX wieku Günter Grass odwiedził miasto Meksyk, był ciekaw, ilu mieszkańców liczy Dystrykt Federalny wraz z przyległościami. Zdziwił się, gdy usłyszał, że pomiędzy 16 a 18 milionów. W tamtych latach margines błędu obliczeniowego oscylował wokół liczby ludności Berlina Zachodniego, w którym mieszkał Grass. Od tego czasu minęło kilka dekad, a Mexico City jeszcze bardziej się stłoczyło, tworząc ogromne zbiorowisko ludzi, którzy żyją na miliony sposobów.
Pytanie, jak pokazać miasto labirynt, pełne różnorodności, które z jednej strony wyrosło wokół świątyni Azteków, a z drugiej posłużyło za naturalną scenerię dla przyszłej apokalipsy w filmie „Elizjum”? To pytanie zadał Juan Villoro w książce „Miasto Meksyk. Poziomy zawrót głowy”. Jej początkiem był pojedynczy esej o meksykańskim metrze napisany w latach 90. Następnie ten prozaik, eseista i felietonista przez 20 lat intensywnie pisał na temat miasta, aż w pewnym momencie doszedł do wniosku i zażartował, że nie potrzebuje redaktora książki, tylko urbanisty.
Autor od samego początku uprzedza czytelnika, że książkę można czytać dowolnie, na różne sposoby. Podzielił rozdziały na kategorie trasy, niczym w tamtejszym metrze. Nadał im nazwy: „miejsca”, „wstrząsy”, „ceremonie”, „w drodze”, „życie w mieście” oraz „postaci miasta”. Miało to dać czytelnikowi dowolność wyboru kategorii i rozdziału. Niestety, ta oryginalna formuła opisywania miasta i duża szczegółowość sprawiają, że łatwo można się w tej lekturze pogubić. Aczkolwiek zakładam, że był to zabieg celowy, aby lepiej poczuć specyfikę tego miejskiego molocha.
Czytaj więcej
Swoją decyzję o wyjeździe na bezludną wyspę doktor Ritter i jego pacjentka planowali 20 lat.
Pierwsze wspomnienia autora pochodzą z 1960 r., kiedy miał cztery lata. Dorastał w dzielnicy, w której wystarczyło otworzyć drzwi, aby z kimś porozmawiać. Uczył się w niemieckiej szkole, przez co mówił z dziwnym akcentem. Nie przeszkodziło mu to, aby został przyjęty do ulicznej bandy, choć jak sam podkreśla, był „sługusem” niższej rangi. Jego wspomnienia są naszpikowane detalami, anegdotami i barwnym humorem.