Antoni Macierewicz posądzony o związki z Rosją
Dochodzi do tego wątek rozliczania pisowskiej opozycji za rzekome związki z Rosją, to część wojennej pobudki. Polityczne zarzuty na przykład o zbytnie zbliżenie z Viktorem Orbánem albo z zachodnimi partiami eurosceptycznymi – do tego opozycja ma naturalnie prawo. Ale były szef kontrwywiadu generał Piotr Pytel, skądinąd jeden z architektów zbliżenia służb polskich i rosyjskich po roku 2010, wychodzi od takich oskarżeń, a kończy na sugestiach, że Jarosław Kaczyński „mógł” być kiedyś zwerbowany przez rosyjskie służby. Ten absurd dopiero się rozkręca. Tematem szczególnym tej kampanii jest Antoni Macierewicz. Cały zastęp polityków KO zdążył już mniej lub bardziej aluzyjnie posądzić go o „związki z Rosją” (kiedyś, zauważmy, był z kolei oskarżany o rusofobię). Przy czym, kiedy przychodzi do jakichkolwiek konkretów, pojawiają się zarzuty niemające z agenturalnością nic wspólnego. „Macierewicz rozbroił polską armię” – to element ostrej dysputy politycznej. O to samo PiS od lat oskarża Donalda Tuska.
Krążą w przestrzeni strzępy oskarżeń zaczerpniętych z demaskatorskiej książki niestrudzonego tropiciela spisków, dziś idola Silnych Razem, Tomasza Piątka. One z kolei też zupełnie się nie nadają na materiał dowodowy. Macierewicz miał w swoim otoczeniu agenta SB. Macierewicz zabiegał o zażyłe kontakty z prorosyjskim amerykańskim kongresmenem. To raczej świadectwo pychy przeplatającej się z nieporadnością i brakiem elementarnej ostrożności.
Sam Tomasz Lis, jeden z największych antypisowskich jastrzębi, tak oceniał kiedyś Piątka:„To są wątpliwe metody. To znaczy, ponieważ znam Kowalskiego, Kowalski Malinowskiego, Malinowski był na wakacjach z Pipsztyckim, a Pipsztycki był w knajpie w Moskwie i widział doradcę Putina, to jestem agentem Putina. Sorry, to tak nie działa”. Do niedawna mainstream miał podobne nastawienie jak Lis. Ale dziś Piątek jest bohaterem nie tylko Silnych Razem, lecz także i TVN.
Niektórzy uważają, że Macierewicz ginie dziś od własnej broni. Od lat był mistrzem insynuacji. Jednak w akcję przeciw niemu zaangażowano całą maszynerię KO. Czy któryś z jej polityków stał się kiedyś przedmiotem takiej nagonki ze strony PiS? Sam Tusk? Jego nie obsadzano w roli agenta obcych służb, stawiano mu zarzuty polityczne; prawda, że przesadnie ciężkie. A dziś tabun tuzów KO i sam premier kiwają posępnie głowami i robią tajemnicze miny, sugerując, że z Macierewiczem jest coś na rzeczy. Co? Bóg raczy wiedzieć. Dla porządku warto odnotować, że niektóre antypisowskie media wciąż się od tego dystansują, choćby OKO.press. Ci sami komentatorzy przyjęli z niesmakiem legendarny spot wyborczy KO ogłaszający, że „Rosja już tu jest” i zderzający podobiznę Kaczyńskiego z katyńskimi grobami. Inni jednak nie mają takich oporów. To tygodnik „Newsweek” udzielił łamów Pytlowi dla jego „rewelacji”.
Odpowiedzią obecnej władzy jest dalsza eskalacja niejasnych oskarżeń. Kiedy Roman Giertych ogłaszał na platformie X, że jest za delegalizacją PiS, wciąż można było mówić o politycznym folklorze. Kiedy oznajmia to w studiu TVP Info wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej Borys Budka, możemy tylko przecierać oczy ze zdumienia.
A może to tylko retoryka stosowana przed wyborami do Europarlamentu
Otwarta pozostaje kwestia, co tu jest retoryką i co będzie ciągnięte po wyborach do europarlamentu. Bo to przecież element kampanii, jakby ktoś zapomniał. Czy pojawią się próby choćby markowania kroków prawnych – już nie tylko badania rzekomych rosyjskich związków obecnej opozycji, ale i karania za nie? Pretekstu może dostarczyć choćby uciekinier na Białoruś były sędzia Tomasz Szmydt. Naprawdę był przez kilka lat faworytem resortu sprawiedliwości w czasach Zbigniewa Ziobry.
Na razie ten zgiełk pozwala Tuskowi unikać trudnych kwestii, z którymi ta kampania najściślej się wiąże. Przykład najnowszy. Premier obwieścił dopiero co, że Polska będzie „beneficjentem paktu migracyjnego”. Że ani nie będzie musiała przyjmować migrantów, ani za nich płacić. Tymczasem premier Francji Gabriel Attal widzi to całkiem inaczej. Właśnie ogłosił we francuskiej telewizji, że zmuszono kraje Europy Wschodniej do jednego bądź drugiego. Posłowie PiS żądają zwołania w najbliższym czasie poświęconego tej kwestii posiedzenia Sejmu. Marszałek Szymon Hołownia odmawia, tłumacząc się kampanią. Ale to właśnie byłoby wypełnienie obowiązku kluczowej, kampanijnej debaty.
Gdyby nowa władza rzetelnie wyjaśniła realne grzechy PiS, choćby te związane z dotowaniem swoich, nie byłbym zmartwiony. Ale to charakterystyczne, że mówiąc o Funduszu Sprawiedliwości, Giertych nie obiecuje oczyszczenia życia publicznego. Mówi o zemście. Logika zemsty zatruwa polską politykę. Co gorsza, rozbija ostatecznie naszą wspólnotę narodową w chwili, gdy może nam ona być szczególnie potrzebna.