Klucz do Kaczyńskiego” wydawnictwa Czerwone i Czarne kusi nie tylko tytułem, ale również nazwiskiem autora. Bo Robert Krasowski to autor niebanalny. Błyskotliwy dziennikarz, filozof, redaktor próbujący swych sił w prasie z różnych półek, a na dodatek baczny i oryginalny kronikarz polskiej polityki.
Czytaj więcej
Bogowie nigdy nie umierają. Ale ci, którzy uzurpują sobie prawo do boskości – zawsze.
Jarosław Kaczyński gra o duszę polskiej inteligencji. U Roberta Krasowskiego jest jej katem i admiratorem jednocześnie
Esej „Klucz do Kaczyńskiego” jest zresztą kąskiem z tego półmiska; to literacka dygresja sprawnie zszyta dratwą z trzecim tomem „Historii III RP” pióra Krasowskiego pt. „Czas Kaczyńskiego. Polityka jako wieczny konflikt”. Tym razem jednak zamiast głęboko udokumentowanej pracy historyka czytelnik otrzymał fascynujący komiks. Świetnie napisany, porywający w swoim przekazie i narracji, zarazem budzący w wielu miejscach głęboki sprzeciw. Robert Krasowski w „Kluczu…” świadomie – mam wrażenie – odrzuca detale i subtelności. Książka ma być bowiem publicystycznym studium o człowieku, który zdaniem autora był i pozostaje jedną z głównych, jeśli nie główną osią polskiej polityki. W tym literackim zamierzeniu poza samym Kaczyńskim, jego rolą w historii i antagonistami nic się nie liczy. Nie ma drugiego ani trzeciego planu. Nie ma nawet Polski, bo akcja toczy się w wydumanej „Republice inteligenckiej”, która rozpościera się między Odrą i Bugiem i w której rozgrywa się polityczny życiorys Kaczyńskiego.
Nic tu, prócz polityki, nie ma znaczenia. Nie ma społeczeństwa, nie ma instytucji demokratycznych, kulturalnych, nie ma wolnej prasy, czego najbardziej brakuje – nie ma gospodarki, przemian cywilizacyjnych, polityki międzynarodowej, w tym europejskiej. Jest tylko on, demoniczny gracz nad gracze i jego równie diaboliczni przeciwnicy. Dla jasności: to, co tu napisałem, to nie zarzut – Krasowski doskonale rozumie, że nadmiar szczegółów i subtelności rozmyłby jego autorską intencję, więc świadomie rezygnuje z detali; chce napisać współczesny pamflet i doskonale radzi sobie z materią. Jak u Szekspira czy autorów antycznych zachowuje przy tym jedność miejsca, czasu i akcji.
Wiwisekcja Kaczyńskiego dotyczy z górą trzech dekad. O miejscu już wspomniałem. Akcja zaś dotyczy zmagań Kaczyńskiego ze ściśle zdefiniowaną grupą społeczną, czyli polską inteligencją, o którą Kaczyński najpierw wszelkimi sposobami zabiega, a potem z równą konsekwencją ją niszczy. Polska inteligencja jest przy tym niemal równoprawnym bohaterem eseju co Kaczyński, jej admirator i kat zarazem. To jedyna dostrzegana przez autora grupa społeczna, dla której Krasowski nie ma zresztą litości; główne pole polityki, ale zarazem społeczność niemal bez podmiotowości, bezwolna, bezmyślna, niesuwerenna, łatwa do manipulacji i narcystyczna.