Joanna Szczepkowska: Mit o „Mitologii”

Zapewniam, że młody Jan Parandowski wcale nie chciał zostać kultowym autorem dzieła napisanego trochę po drodze i na szkolne zamówienie.

Publikacja: 19.04.2024 17:00

Joanna Szczepkowska

Joanna Szczepkowska

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

W tym roku mija 100 lat od ukazania się książki „Mitologia: Wierzenia i podania Greków i Rzymian” mojego dziadka Jana Parandowskiego, wydanej nakładem Księgarni wydawniczej H. Altenberga we Lwowie. Pierwsza edycja zaskakuje dzisiaj swoją skromnością i szarzyzną okładki. Dlaczego tak? „Mitologię” wydano, kiedy reforma Grabskiego była na etapie trudnym dla gospodarki, a swoje dobre plony miała wydać dużo później. W 1924 r. oszczędzano na wszystkim, a wydawnictwa literackie musiały poskromić swoje ambicje.

Niewykluczone, że mój dziadek, wtedy 29-letni pisarz, miał nadzieję na wydanie starannie ilustrowane, zgodnie z tradycją wydawnictwa, które niedługo po swoim powstaniu opublikowało po raz pierwszy „Pana Tadeusza” ze słynnymi rycinami Michała Andriollego. Mity starożytne aż proszą się o podobne ilustracje, pobudzające wyobraźnię zwłaszcza u młodego czytelnika, do którego przecież miała trafiać „Mitologia”.

Czytaj więcej

Joanna Szczepkowska: Matki i wojna

No właśnie… Kiedy wpisujemy hasło „Jan Parandowski” albo nazwisko to jest wywoływane publicznie, zwykle towarzyszy temu informacja „autor »Mitologii«”. Myślę więc teraz, w stulecie wydania tego zbioru, czy młody pisarz, mając w ręku ową szarą książkę, przypuszczał, że „Mitologia” stanie się jego wizytówką? Co więcej, czy tego chciał? Otóż jednoznacznie mogę powiedzieć – nie, nie przypuszczał i nie chciał zostać kultowym „autorem »Mitologii«”. Nie był oczywiście jedynym z pisarzy, których dzieła zaczęły żyć swoim życiem, całkiem niezgodnym z zamiarami autorów. Andersen nienawidził swoich baśni, które zasłoniły całą jego twórczość, a Antoine de Saint-Exupéry nie przypuszczał, że zostanie Małym Księciem i ten chłopiec zabierze mu czytelników.

Uczniowie różnie przyjmują „Mitologię” – jednych mity wciągają na zawsze, innych przeraża mnogość imion i zawiłych historii, jeszcze inni okazują się odporni na długą frazę literacką, która nie ma nic wspólnego z ich skrótowym językiem. Mało kto wie, że autor „Mitologii” nie był wcale jej zwolennikiem. Powody tego są zaś dokładnie takie jak zarzuty stawiane dzisiaj przez twórców progresywnych, którzy mają za złe Parandowskiemu, że odarł mity z ich zmysłowości, seksu, erotyki. W tych krytycznych opiniach mój dziadek jawi się jako hipokryta, który znając dobrze esencję seksualną mitów, ukrył ją w uładzonej literacko opowieści. Brzmi to zawsze tak, jakby jakiś stateczny, chociaż młody konserwatysta z premedytacją stworzył świat, którego sami Grecy by nie poznali.

Uczniowie różnie przyjmują „Mitologię” – jednych mity wciągają na zawsze, innych przeraża mnogość imion i zawiłych historii, jeszcze inni okazują się odporni na długą frazę literacką, która nie ma nic wspólnego z ich skrótowym językiem. 

Kiedy słyszę albo czytam podobne opinie, chciałabym z mocą Ateny przywołać tamtego młodego pisarza. Gdybym miała taką moc, zwołałabym spotkanie literackie. Skonfrontowałabym autora książki z opiniami o jego dziele. Podejrzewam, że patrzyłby ze zdumieniem na tylu zgromadzonych, którzy nadają tak wielką wagę „Wierzeniom i podaniom Greków i Rzymian”. To przecież miała być książka napisana trochę po drodze i na szkolne zamówienie.

Czytaj więcej

Joanna Szczepkowska: Potrzebujemy takiej ustawy o prawach zwierząt, jakiej żądają wolontariusze

Nie chcę być posądzona o radosną twórczość biograficzną, więc posłużę się po prostu wstępem do innej książki. Tak zaczyna Parandowski naprawdę istotny dla niego zbiór mitów, pod tytułem „Eros na Olimpie”: „Kiedy przed niespełna dwoma laty opracowałem Mitologię dla użytku młodzieży (…) z żalem widziałem, jak z mojego warsztatu odpada wiele materiału niezwykle ciekawego, który należało pominąć w imię wyższych wskazań pedagogicznych. Gdy mi się ckniło podczas kształtowania mitów greckich, brałem tę czy ową bajkę i rozsnuwałem ją dla własnej przyjemności…”. Powtórzę: „gdy mi się ckniło…” – „ckniło” należy tłumaczyć oczywiście jako „nudziło mi się”.

Tak. Jan Parandowski dwa lata po „Mitologii” wydał „Erosa na Olimpie” i ta książka właśnie miała otworzyć świat mitów. Zresztą wystarczy porównać oba zbiory. Pierwszy jest pisany językiem pięknym, ale dostojnym. Drugi to literatura całkiem uwolniona od obowiązków edukacyjnych, pełna szaleństw Erosa, który jest tutaj główną postacią, jak Puk ze „Snu nocy letniej” miesza losy i doprowadza do miłosnych szaleństw. „Nie wiedziałem, że szczęście jest tak straszne” – mówi zakochany syn Afrodyty.

Za dwa lata, w stulecie wydania drugiego z tych zbiorów, wzniosę toast za mojego dziadka, autora „Erosa na Olimpie”. I oby ani Cyklopi, ani Tytani temu nie przeszkodzili.

W tym roku mija 100 lat od ukazania się książki „Mitologia: Wierzenia i podania Greków i Rzymian” mojego dziadka Jana Parandowskiego, wydanej nakładem Księgarni wydawniczej H. Altenberga we Lwowie. Pierwsza edycja zaskakuje dzisiaj swoją skromnością i szarzyzną okładki. Dlaczego tak? „Mitologię” wydano, kiedy reforma Grabskiego była na etapie trudnym dla gospodarki, a swoje dobre plony miała wydać dużo później. W 1924 r. oszczędzano na wszystkim, a wydawnictwa literackie musiały poskromić swoje ambicje.

Pozostało 90% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: Polska przetrwała, ale co dalej?
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Plus Minus
„Septologia. Tom III–IV”: Modlitwa po norwesku
Plus Minus
„Dunder albo kot z zaświatu”: Przygody czarnego kota
Plus Minus
„Alicja. Bożena. Ja”: Przykra lektura
Materiał Promocyjny
Najszybszy internet domowy, ale także mobilny
Plus Minus
"Żarty się skończyły”: Trauma komediantki
Materiał Promocyjny
Polscy przedsiębiorcy coraz częściej ubezpieczeni