W dopiero co nagrodzonej Oscarem za scenariusz adaptowany „Amerykańskiej fikcji” debiutującego reżysera Corda Jeffersona jest taka scena. Oto zwany Monkiem Thelonious Ellison (Jeffrey Wright), pisarz i wykładowca akademicki z Los Angeles, udawszy się do księgarni, przekłada swoje książki z jednego działu do drugiego. To, że jest czarny – podkreśla w rozmowie z ekspedientem – nie oznacza, że jego prace można szufladkować jako afroamerykanistykę. „To zwykła literatura!” – stwierdza, wyżywając się na Bogu ducha winnym sprzedawcy.
Tym sformułowaniem Monk trafia w samo sedno. Tworzonej przezeń „zwykłej literatury” nikt nie chce czytać. Mało tego, jego ostatni manuskrypt – reinterpretacja antycznej tragedii Ajschylosa – krąży po oficynach, ale żadna z nich nie kwapi się, by go opublikować. Co innego gdyby spod jego pióra wyszło coś na wzór „Naszego życia w getcie” (sic!) Sintary Golden (Issa Rae), a zatem – jak donoszą zachwyceni krytycy – proza „okrutna i gwałtowna”, dobitnie oddająca trudy, jakie znoszą – i, rzecz jasna, znosili – czarni mieszkający w Stanach Zjednoczonych.
Czytaj więcej
Poruszająca historia Psa i Robota to zarazem hołd dla Nowego Jorku z dawnych czasów.
„Moją patola” czyli „czarniej już się nie da”. Znakomity, prześmiewczy Jeffrey Wright
Monk, zachęcany przez swego agenta Arthura (John Ortiz) do napisania czegoś takiego właśnie, czegoś, na co jest popyt, zwłaszcza wśród białych, mających wyrzuty sumienia czytelników, odpowiada mu, że nie wierzy w rasę. Optykę zmienia, gdy do muru przyciskają go czynniki zewnętrzne. Władze uczelni, zmęczone jego nieszablonowym podejściem do studentów, wysyłają go na przymusowy urlop, w dodatku bezpłatny. Monk trafia do rodzinnego Bostonu, gdzie zaraz po przybyciu umiera jego siostra Lisa (Tracee Ellis Ross), a u jego matki Agnes (Leslie Uggams) zdiagnozowana zostaje choroba Alzheimera. Umieszczenie jej w kosztownej placówce powinno nastąpić jak najszybciej.
Nie mogąc liczyć na finansowe wsparcie brata Cliffa (Sterling K. Brown), chirurga plastycznego, który – ujawniwszy żonie, że jest gejem – ledwo wiąże koniec z końcem, Monk, i tak już wystarczająco sfrustrowany sukcesem Sintary Golden, wpada na pomysł, by pod pseudonimem skreślić stereotypową anegdotę o doświadczeniach Afroamerykanów. Jak postanawia, tak robi. Agentowi dostarcza „Moją patolę”, którą streszcza krótko: „Czarniej już się nie da”. „Jest spłukany ojciec, są raperzy, jest crack, a na końcu gość zostaje zabity przez gliniarza” – dodaje. Niespodziewanie jego żart staje się łakomym kąskiem. Wydawcy proponują Monkowi niemal milion dolarów za prawa do dokonania pierwokupu, a w kolejce ustawiają się hollywoodzcy producenci chcący zekranizować ten będący „potężnym magnesem na nagrody” utwór. Spirala absurdu zaczyna się nakręcać.