Gwałtu, co się dzieje! „Rozmach ataku na praworządność jest niespotykany” – napisał Jan Rokita już w tytule swego tekstu (13 stycznia 2024 r.) w internetowym tygodniku „Wszystko co najważniejsze”. A to przecież były poseł i przewodniczący klubu parlamentarnego PO, dziś publicysta i wykładowca akademicki, a pismo skupia poważnych i utytułowanych autorów. Według niego poczynania rządzącej koalicji – tak w dziedzinie mediów publicznych, jak wymiaru sprawiedliwości – zasługują na ostrą naganę w przeciwieństwie do PiS, „które rządząc przez osiem lat trzymało się dość rygorystycznie procedur ustrojowych z konstytucji”. Rokita pisał dalej, że „coś podobnego nie przydarzyło się nikomu” – ani sądom III Rzeszy w czasie denazyfikacji, ani tym w ZSRS czy państwach bloku wschodniego po upadku komunizmu. „Ani w Norymberdze, ani w Hadze, ani w żadnym innym trybunale, nie przyszło nikomu do głowy, aby nazistowskie czy sowieckie sądy uznać za »nie-sądy«, a ich wyroki zbiorczo za nieistniejące”. W konkluzji uznał: „Wszędzie tam, gdzie proceduralna praworządność załamuje się, i to na dodatek – jak obecnie w Polsce – w majestacie politycznego uznania, w jej miejsce musi wkraczać przemoc”.
Spokojniej ujął to samo w następnym numerze tego pisma prof. Jacek Hołówka, etyk z Uniwersytetu Warszawskiego: „W krajach ze stabilnym systemem politycznym wybory parlamentarne nie wprowadzają głębokich zmian. (…) Nie ma w szczęśliwym kraju festiwalów zwycięstwa i nie ma marszów protestacyjnych na ulicach. Celem nadrzędnym polityki jest utrzymanie ładu, porządku i spokoju. Wybory nie wywołują zamętu, bo niewiele zmieniają – wszystko, co najważniejsze, pozostaje po staremu. W Polsce jednak każdorazowe wybory to nowy etap w niewygasającej »wojnie polsko-polskiej«”.
Inni autorzy idą dalej. Sędzia Trybunału Konstytucyjnego prof. Mariusz Muszyński w „Rzeczpospolitej” (20 grudnia 2023 r.) stwierdził, że rząd Donalda Tuska jest nielegalny, a podjęte przezeń decyzje mogą być kwestionowane. Wcześniej ten sam sędzia powiadał, że usunięcie „neosędziów” ze składu tego trybunału jest niemożliwe, a wyrok TK zaostrzający prawo aborcyjne (mimo późniejszego zakwestionowania go przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu) jest nienaruszalny. Inny prawnik Dariusz Lasocki ubolewał w „Rzeczpospolitej” (19 stycznia 2024 r.) nad bezprawnym przejęciem mediów publicznych, stawiając to wydarzenie w jednym rzędzie z siłowymi przejęciami telewizji przez dyktatorów w Moskwie, Harare, Kabulu, Libreville i Niamey. Dziwił się tylko mecenas, że aż prawie 53 proc. ankietowanych Polaków popiera te niegodne działania.
Co więc się dzieje? Czy rząd Tuska to łamiąca prawo kryptodyktatura, a jej mianowańcy powinni (jak wezwała jedna z posłanek PiS) „jak najszybciej opuścić budynek” i ponownie wprowadzić tam panią Holecką oraz panów Adamczyka, Rachonia i Pereirę oraz powrócić do przesławnych „pasków” w TVP Info? Uszanować mianowaną przez PiS Krajową Radę Sądowniczą? Czy może to tylko zaostrzająca się walka polityczna, gdzie każdy chwyt jest dobry, a każda obelga dozwolona? Albo jest jeszcze gorzej: ostatecznie upada demokracja, której w Polsce zakosztowaliśmy tak mało i tak krótko, a to, co widzimy i słyszymy, to tylko odłamki bomb pękających na polu bitewnym.
Czytaj więcej
Kiedy była na to szansa, nie zrobiliśmy nic, albo bardzo niewiele, by zwalczyć uśpionego chwilowo sarmackiego diabła wypasionego na tak bliskiej polskiej duszy romantycznej mistyce. Teraz jest za późno.