No właśnie. Co prawda nawet ludzie średnio zorientowani znali te plany. Sam kiedyś napisałem, że skoro mieszkam po prawej stronie Wisły, to taką strategię obronną mam wie pani gdzie. I dodałem, że nie bardzo jestem zainteresowany płaceniem podatków na rzecz takiej obrony. Zatem trzeba kontynuować zakupy zbrojeniowe i inwestycję CPK, bo coś tak czuję, że to lotnisko może nam się przydać, a poza tym mam wrażenie, że Amerykanie wspierają politycznie ten projekt.
To co zrobi PO?
Tego nie wiem, ale zastanawiam się, co rząd opozycji mógłby robić w zamian za CPK, w ramach tych inwestycji w infrastrukturę. I nie bardzo widzę co. Mógłby inwestować w szybką kolej, ale sama szybka kolej bez hubu w Baranowie jest trochę bez sensu. Zatem ciekawy jestem, na co postawi nowy rząd, jeżeli chce pobudzać gospodarkę inwestycjami, a nie popytem. Rozumiem, że możemy nie inwestować w odbudowę Pałacu Saskiego, ale czy mamy lepsze pomysły niż CPK, szybka kolej i elektrownie atomowe?
Tego nie wiemy, bo przed wyborami mówiono nam głównie o tym, jak nowy rząd będzie wydawać pieniądze, ale jak je będzie zarabiać, to nie.
Nawet tej części wydatkowej do końca nie znamy. Osobiście głosiłem, że należy 500+ pozostawić inflacji do zjedzenia, bo politycznie jest nie do zlikwidowania. O ile rozumiem 500 zł na drugie dziecko, zaakceptowałbym 1500 zł na trzecie i czwarte dziecko, o tyle pomysł 500 zł na pierwsze dziecko był czysto polityczny. PiS go wykorzystało w 2019 roku i wygrało wybory.
Nie pamięta pan krzyków opozycji, że PiS oszukało wyborców, bo 500+ powinno być od pierwszego dziecka? Że nie można dyskryminować niektórych dzieci, bo wszystkie są jednakowe?
Zgoda. Nawet były takie głosy, że Trybunał Konstytucyjny zawetuje świadczenie 500+ od drugiego dziecka, tak jak kiedyś utrącił ustawę lustracyjną.
Pod pretekstem, że nie można dyskryminować pierworodnych?
Dokładnie. Stąd się wziął ten zamach PiS na Trybunał Konstytucyjny. 500 zł na pierwsze dziecko było głupotą, ale pomogło PiS wygrać wybory. Zassało wtedy, dlatego istnieje teraz niebezpieczeństwo, że PO zechce dotrzymać obietnicy PiS i podwyższy to świadczenie do 800 zł, co będzie jeszcze głupsze.
Nie wiadomo, czy rządzący mają wybór. Podwyżka tego świadczenia została wprowadzona ustawą, a pan prezydent może zechcieć bronić dorobku socjalnego PiS jak niepodległości i nie podpisać zmiany ustawy.
Pytanie, czy pan prezydent bierze udział w negocjacjach, czy nie. Jeżeli ma nadzieję na jakąś karierę międzynarodową po zakończeniu kadencji, to może różne rzeczy negocjować z nowym rządem, żeby mu nie przeszkadzał. A drugi wariant jest taki, że pan prezydent już wie, iż żadnej kariery międzynarodowej nie zrobi, a za to walczy o rząd dusz w PiS, zatem musi łechtać twardy elektorat. W zależności od tego, która z tych teorii jest prawdziwa, losy polskiej gospodarki mogą się potoczyć zupełnie inaczej. Bo jeżeli pan prezydent będzie walczył o twardy elektorat PiS, to może blokować Platformie wszystkie posunięcia, nawet te rozsądne. Co prawda nie wiem, czy PO w ogóle będzie miała jakieś rozsądne pomysły. Bo np. kredyt zero procent jest głupim pomysłem.
Wierzy pan, że rządzący go wprowadzą?
Mam nadzieję, że nie. Na ich miejscu wycofałbym się nawet z kredytu 2 proc. To, co zostało wzięte, to trudno, ale niech przynajmniej nie utrzymują tego programu, bo jest idiotyczny. Ale może mają jakieś inne pomysły.
Parę konkretów rzucono w kampanii – branża beauty zostanie dopieszczona, informatycy mogą liczyć na wsparcie, kwota wolna od podatku ma zostać dwukrotnie podwyższona.
To są same głupoty. Zwiększenie kwoty wolnej od podatku nic nie daje. Chyba że pójdą za tym jakieś inne działania.
No to co będzie chciała zrobić przyszła koalicja rządząca, a czego zupełnie nie tknie?
Wiem, co zrobią w pierwszej kolejności – dorwą się do Orlenu.
To jest najłatwiejsze.
Ale może trochę potrwać. Bo załóżmy, że nowo powołany minister aktywów państwowych już następnego dnia po powołaniu napisze do zarządu Orlenu żądanie zwołania walnego zgromadzenia. A Orlen zwoła owo walne zgromadzenie np. na 15 marca. Sam tak zrobiłem, na złość ministrowi Wiesławowi Kaczmarkowi z SLD, żeby obronić Andrzeja Modrzejewskiego.
W rezultacie władza nasłała na niego UOP, żeby go usunąć ze stanowiska.
No tak, prędzej czy później to zrobią. Na tym się będą koncentrować. Zresztą zawsze tak było. Gdy nastały rządy AWS w 1997 roku, to prezesi Ciechu, CPN-u i innych spółek Skarbu Państwa jeszcze długo pozostali na stanowiskach. Konrad Jaskuła, prezes Petrochemii Płock, kierował tym przedsiębiorstwem do kwietnia 1999 roku. Ale to był wyjątek. Inne rządy pierwsze, co robiły, to odwoływały prezesów spółek i powoływały swoich ludzi. Rząd SLD odwołał wspomnianego Modrzejewskiego i wymienił go na Zbigniewa Wróbla. Gdy nastał premier Marek Belka, to wymienił Wróbla na Igora Chalupca. PiS pozwoliło Chalupcowi kupić litewską rafinerię Możejki, a potem go wywalono. Nowym prezesem Orlenu został Piotr Kownacki. PO pierwsze, co zrobiła, gdy doszła do władzy, to wywaliła Kownackiego i przeprowadziła konkurs, który wygrał Wojciech Heydel. Jednak po kilku miesiącach jego też wywaliła i wzięła Jacka Krawca. Gdy nastało znowu PiS, to wywalili Krawca i oddali to stanowisko Wojciechowi Jasińskiemu, a potem nadeszła era Daniela Obajtka. Zatem teraz nie spodziewam się niczego innego. Mam nawet taką teorię, że walka wyborcza jest w rzeczywistości walką o Orlen.
A co będzie w drugiej kolejności? Telewizja?
Z pewnością. Telewizja nie ma najmniejszego znaczenia dla gospodarki i dlatego nowy rząd będzie się nią z lubością zajmował.
Dla gospodarki może nie ma, ale dla władzy ma.
E tam. PiS miało telewizję i przegrało, PO miała telewizję i przegrała, SLD też miał telewizję i przegrał. Ale akurat z TVP Platforma ma rację, bo jakaś zemsta na PiS musi być. Zwłaszcza że jest kilka prostych sposobów, żeby telewizję przejąć. Przede wszystkim można nie dać TVP pieniędzy z budżetu. Choć jeżeli prezydent nie negocjuje z PO i będzie starał się w tej sprawie wkładać rządowi kij w szprychy, to ma szansę na sukces, pod warunkiem że będzie miał w kancelarii kogoś, kto będzie umiał mu to przeprowadzić.
W sądach też im się uda zrobić czystki?
Sędziowie Iustitii twierdzą, że można wywalić sędziów powołanych przez KRS w drodze uchwały, ale nie jestem do końca pewien, czy to się uda. Z drugiej strony opozycja zapędziła się tak daleko w swoich obietnicach robienia porządku po PiS, że twardy elektorat nie daruje im, gdyby tego nie zrobili.
A co z rozdzieleniem prokuratora generalnego od ministra sprawiedliwości?
Trzeba to zrobić. PiS zawsze się temu sprzeciwiało, dlatego PO przeprowadziła to rozdzielenie dopiero po śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Ale powinna była wyrzucić wszystkich starych prokuratorów. Co z tego, że oddzielili ministra sprawiedliwości od prokuratora generalnego, skoro wszyscy starzy prokuratorzy przeszli z Prokuratury Generalnej do Krajowej. Na dodatek na czele niezależnej prokuratury postawiono Andrzeja Seremeta, sędziego sądu karnego, faceta, który był z wnętrza całego układu. Postawili go na czele szajki prokuratorów, która zamykała niewinnych ludzi, żeby przejąć ich majątki. Prokurator Adam Roch, który wydał zgodę na przesłuchiwanie na porodówce księgowej lobbysty Marka Dochnala, odszedł w stan spoczynku. Nic nie zrobiono prokuratorom, którzy robili najazdy na Lecha Jeziornego. Na kanwie jego historii nakręcono głośny film „Układ zamknięty”. Ci ludzie zostali awansowani. To jak ta prokuratura miała dobrze funkcjonować? PO przyjęła w 2009 roku dokładnie takie samo założenie, jak Unia Demokratyczna w 1989 roku – że to się samo oczyści. Ale ludzie, którzy mają coś za uszami, sami się nie oczyszczą.
Są zatem sposoby, żeby rugować PiS z różnych miejsc, czy nie?
Oczywiście, że są. Mało tego, trudno będzie krzyczeć przeciwko tym sposobom, które wymyśli PO, bo PiS stworzyło wiele precedensów, z których Platforma teraz może korzystać. Z jednym mam tylko kłopot. Nie uważam, żeby warunkiem powrotu do praworządności był powrót do sytuacji, w której sędziowie wybierają siebie sami. Bo jeżeli chodzi o gospodarkę, telewizję, prokuraturę, to niech robią, co tylko chcą. Ale z sędziami trzeba postępować ostrożnie. Czystka pod hasłem „wywalamy wszystkich” będzie sprzeczna z konstytucją. Zobaczymy, jak nowa władza sobie z tym wszystkim poradzi. Każdy rząd co do zasady ma u mnie trzymiesięczny kredyt zaufania i proszę sobie wyobrazić, że nie było takiego rządu, który by tego kredytu nie wyczerpał przed tym terminem.
Pierwszy rząd Tuska też?
Oczywiście. Mój kredyt zaufania wyczerpał się po tym, jak wysłuchałem exposé Donalda Tuska. Byłem wtedy w radiu i komentowałem wystąpienie premiera na żywo. Na koniec powiedziałem, że nic z tego nie będzie. Jeżeli facet gada przez trzy i pół godziny, to znaczy, że nie wie, czego chce. A skoro tego nie wie, to jak ma dobrze rządzić?