Jaruzelski i Kiszczak szykowali stan wyjątkowy w 1988 r. Dowody zostały w dokumentach

Pytanie o zagrożenie stanem wyjątkowym w latach 1988–1989 zadawano wielokrotnie i za każdym razem generałowie rządzący krajem u schyłku PRL zapewniali, że nic takiego Polakom nie groziło. Dokumenty wskazują na coś zupełnie innego.

Publikacja: 27.10.2023 17:00

Uczestnicy licznych protestów w 1988 r. domagali się m.in. przywrócenia Solidarności (na zdjęciu maj

Uczestnicy licznych protestów w 1988 r. domagali się m.in. przywrócenia Solidarności (na zdjęciu majowy strajk okupacyjny w Stoczni Gdańskiej). Wydaje się, że najbliżej wprowadzenia w życie planów stanu wyjątkowego władze były w czasie sierpniowej fali strajków

Foto: FORUM

W końcówce lat 80. nowy stan wojenny nie wchodził w grę, władze musiały szukać innego rozwiązania – to powszechna opinia. W rzeczywistości, choć szukano różnych rozwiązań, stan wyjątkowy nie tylko wchodził w grę, ale też długo pozostawał dla rządzących jedną z istotnych opcji. I choć do jego wprowadzenia ostatecznie nie doszło, zagrożenie było bardzo duże.

Czytaj więcej

Podróż polskimi śladami

Plany całkiem nierutynowe

Stany nadzwyczajne były (i są) regulowane zarówno w konstytucjach państw totalitarnych, jak i demokratycznych. Mają długą historię, i choć w Polsce, z racji doświadczeń 1981 r., postrzegane są jako instytucje represyjne PRL, to regulacje prawne dotyczące stanu wojennego i stanu wyjątkowego znajdujemy zarówno w konstytucjach marcowej z 1921 r., kwietniowej z 1935 r., jak i współczesnej z 1997 r., choć sposób ich unormowania zmieniał się zależnie od przemian ustrojowych.

Czymś innym jest jednak posiadanie jasnych wytycznych, zapisanych w konstytucji czy ustawie procedur postępowania „na wypadek”, a czymś innym podejmowanie na ich podstawie konkretnych, zintensyfikowanych działań, opatrzonych konkretnym kryptonimem. Rutynowych planów nie opatruje się również imiennymi listami internowania własnych obywateli, a z taką właśnie sytuacją mieliśmy do czynienia w latach 1988–1989.

Sytuacja wyglądała o tyle osobliwie, że wszystko to działo się w czasie, kiedy, po pierwsze, przywódca ZSRR Michaił Gorbaczow godził się na daleko idące zmiany w PRL i pozostałych krajach bloku wschodniego, a po drugie, w Polsce trwały zaawansowane rozmowy władzy z opozycją. Kiedy zatem w październiku 1999 r. Urząd Ochrony Państwa odtajnił sensacyjną, bo przygotowaną przez rzeszowską Służbę Bezpieczeństwa już po wyborach z czerwca 1989 r., listę 18 osób przewidzianych do internowania na wypadek wprowadzenia stanu wyjątkowego, Wojciech Jaruzelski mówił: „To zaskakująca informacja, nie można jej traktować poważnie. […] Rzeszowska lista jest dla mnie przykładem, że w pewnych komórkach służb specjalnych na szczeblu lokalnym spotkać można było nadgorliwe, ekstremalne pomysły. Stan wojenny to operacja na ogromną skalę, wymagająca współdziałania MSW, MON, łączności i transportu. W akcję taką zaangażowanych musiałoby być wiele tysięcy ludzi i nie dałoby się tego w tamtym czasie ukryć. A przecież poza tą notatką nie ma żadnego śladu przygotowań do wprowadzenia stanu wojennego”.

Mimo że w prasie wrzało, pozostali zainteresowani, z Czesławem Kiszczakiem („pierwszy raz o tym słyszę”) na czele, albo kłamali, albo odmawiali komentarzy. Pozwolili sobie wówczas na to, ponieważ, jak wynikało ze słów ówczesnej rzeczniczki UOP Magdaleny Kluczyńskiej, był to jedyny odnaleziony dokument, który wskazywałby na istnienie planów przygotowywania stanu wyjątkowego. Dostępne dziś dokumenty, w tym listy osób przewidzianych do internowania w innych niż rzeszowski regionach, pozwalają jednak uszczegółowić plan przygotowań do wprowadzenia stanu wyjątkowego w końcówce lat 80. XX w.

Mapa ośrodków odosobnienia

29 kwietnia 1988 r. szef MSW gen. Kiszczak wydał „Decyzję w sprawie realizacji przez resort spraw wewnętrznych zadań w przypadku wprowadzenia stanu wyjątkowego ze względu na zagrożenie wewnętrznego bezpieczeństwa państwa”. Ustalono wówczas harmonogram wykonania prac dla wszystkich zaangażowanych w przygotowania jednostek MSW oraz wojewódzkich urzędów spraw wewnętrznych. Podstawą tych prac miała być ustawa o stanie wyjątkowym z 1983 r. oraz dokument o nazwie „Zamiar i myśl przewodnia realizacji przez resort spraw wewnętrznych zadań w przypadku wprowadzenia stanu wyjątkowego na części lub całym terytorium kraju” ze stycznia 1988 r.

Zalecano jednak również wykorzystanie planów obronnych o kryptonimie „PM-85” oraz doświadczeń z okresu obowiązywania stanu wojennego. 25 kwietnia 1988 r. wyszło również tajne „Zarządzenie 01/88/CZZK Ministrów Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych w sprawie szczegółowych zasad i trybu przygotowania i przekazania Służby Więziennej Ministrowi Spraw Wewnętrznych na czas obowiązywania stanu wojennego”, które pozwalało MSW na pełną kontrolę nie tylko nad ośrodkami odosobnienia, ale nad wszystkimi sprawami związanymi z internowaniem – od kwalifikowania osób, aż do wydania decyzji o internowaniu i jej wykonania. W maju 1988 r. zarządzenie rozesłano wojewódzkim urzędom spraw wewnętrznych w kraju.

Plany opracowywano w formie opisowej oraz graficznej na mapach i planach miast, na których zaznaczano ośrodki odosobnienia, wpisywano i wrysowywano zestawienia liczbowe osób przeznaczonych do internowania oraz obiektów podlegających ochronie.

Nadzór nad pracami i ich koordynowanie powierzono podsekretarzowi stanu w MSW gen. bryg. Zbigniewowi Pudyszowi. Główny ciężar działań miał spoczywać na siłach podległych resortowi spraw wewnętrznych, gdyby jednak nie były w stanie opanować sytuacji, wówczas Komitet Obrony Kraju mógł podjąć decyzję o użyciu wojska.

18 maja 1988 r. gen. Pudysz zatwierdził „Instrukcję użycia tabeli sygnałów o kryptonimie »Horyzont«” oraz „Tabelę sygnałów telefonicznych i telegraficznych do realizacji przedsięwzięć określonych w Harmonogramie, związanych z wprowadzeniem stanu wyjątkowego ze względu na zagrożenie wewnętrznego bezpieczeństwa państwa krypt. »Horyzont«”.

Tabelę 51 sygnałów zdeponowano w specjalnie zabezpieczonej (zalakowanej) kopercie u wszystkich podsekretarzy stanu i szefów służb w MSW, kierowników jednostek organizacyjnych resortu, dowódców Wojsk Ochrony Pogranicza i Nadwiślańskich Jednostek Wojskowych MSW, komendanta głównego straży pożarnych, szefów wojewódzkich urzędów spraw wewnętrznych (WUSW) oraz komendantów szkół i ośrodków szkolenia. Decyzję o jej otwarciu oraz realizacji poszczególnych przedsięwzięć miał podejmować minister spraw wewnętrznych lub kierownik sztabu MSW, który używając hasła „Horyzont”, uruchamiał realizację stanu wyjątkowego.

Czytaj więcej

Mistrzostwa świata w rugby. Wyjątkowo udany projekt

Związkowcy do wojska

Wydaje się, że najbliżej podjęcia decyzji o jego wprowadzeniu władze były w sierpniu 1988 r., kiedy wybuchły społeczne protesty. 15 sierpnia rozpoczął się strajk w kopalni Manifest Lipcowy w Jastrzębiu-Zdroju, w następnych dniach pracę wstrzymały kolejne kopalnie oraz zakłady w innych miastach: 17 sierpnia stanął Port Szczeciński, następnego dnia Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Komunikacji Miejskiej, 20 sierpnia protest dotarł do Gdańska, a dwa dni później rozpoczął się największy strajk sierpnia 1988 r. – w Hucie Stalowa Wola.

Powstały Międzyzakładowe Komitety Strajkowe, a protestujący domagali się m.in. przywrócenia Solidarności. 18 sierpnia dyrektor zarządu I MSW płk Bronisław Pawlikowski na telekonferencji dla dyrektorów, dowódców WOP i NJW MSW, komendanta głównego Milicji Obywatelskiej oraz szefów WUSW prosił o osobiste sprawdzenie wszystkich planów związanych z wprowadzeniem stanu wyjątkowego oraz zapoznanie wszystkich członków kierownictwa z instrukcją posługiwania się tabelą krypt. „Horyzont” (dostęp do niej miał posiadać dyżurujący członek kierownictwa).

Znany jest przypadek otwarcia koperty, bo na jednej z nich zachował się odręczny dopisek sporządzony czerwonym długopisem przez ówczesnego dyrektora departamentu kadr MSW Lechosława Stemplewskiego: „W dniu 18 VIII 1988 otrzymałem polecenie Tow. gen. Chomętowskiego w obecności Tow. płk. Borkowskiego otwarcia koperty kryptonim »Horyzont«”. Adnotacja opatrzona jest parafą oraz datą 18 sierpnia 1988 r.

Płk Tadeusz Borkowski był wówczas zastępcą dyrektora departamentu kadr, a gen. Józef Chomętowski szefem służby kadr i doskonalenia zawodowego (obejmującej departamenty kadr, szkolenia i doskonalenia zawodowego oraz resortowe szkolnictwo).

20 sierpnia doszło do posiedzenia Komitetu Obrony Kraju, któremu przewodniczył gen. Jaruzelski. Kiszczak zakomunikował, że szefowie wojewódzkich urzędów spraw wewnętrznych i kierownicy jednostek MSW zameldowali planistyczną gotowość do realizacji zadań stanu wyjątkowego. Wtórował mu szef MON gen. Florian Siwicki, który poinformował o utrzymywaniu odpowiedniej dyspozycyjności jednostek wojskowych oraz o przygotowywaniu odpowiednich dokumentów niezbędnych do ewentualnego wprowadzenia stanu wyjątkowego. Ponadto powiadomił uczestników posiedzenia o działaniach podjętych w sprawie powoływania do zasadniczej służby wojskowej strajkujących górników oraz wyszukiwania żołnierzy pełniących służbę wojskową, którzy mogliby wykonywać prace przeładunkowe w Porcie Szczecin-Świnoujście oraz sformować jednostkę transportową na potrzeby komunikacji miejskiej w Szczecinie.

Ostatecznie gen. Jaruzelski nakazał rozpoczęcie przygotowań do militaryzacji wybranych zakładów pracy oraz organizację ćwiczeń wojskowych umożliwiających powołanie do wojska osób uznanych za niebezpieczne. Widzimy tu próbę sięgnięcia po znane z przeszłości metody, z powodzeniem wykorzystane choćby w listopadzie 1982 r., polegające na wzięciu w kamasze mogących zaangażować się w strajki działaczy związkowych.

Na to, że ogłoszono wówczas I stopień zagrożenia kraju, wskazują też inne dokumenty, przykładowo pismo sporządzone przez płk. Krzysztofa Mularczyka, dowódcę Zmotoryzowanych Odwodów MO w Gdańsku, który za pośrednictwem wydziału specjalnego WUSW meldował płk. Janowi Sosnowskiemu, zastępcy szefa WUSW ds. SB w tym mieście, że polecenia zawarte w piśmie z 17 sierpnia zostały wykonane oraz że „m.in. w oparciu o decyzję wydaną telefonicznie przez z-cę Szefa WUSW w Gdańsku płk. [Stefana] Ożgę, w dniu 20.08.1988 r. o godz. 19.00 rozpoczęto akcję kurierską powoływania rezerw osobowych i transportowych w ramach I stopnia zagrożenia bezpieczeństwa kraju”. Kończąc, informował, że gdańska jednostka jest gotowa do realizacji zadań wynikających z II stopnia zagrożenia państwa.

4 czerwca nie skończyli

Druga połowa sierpnia to okres, który z całą pewnością wymaga dalszych pogłębionych badań, stanowisko Kiszczaka i Jaruzelskiego było bowiem nad wyraz przewrotne. 21 sierpnia 1988 r. na zebraniu Biura Politycznego Komitetu Centralnego PZPR, które również odbyło się pod przewodnictwem Jaruzelskiego, zdecydowano o rozpoczęciu rozmów z częścią opozycji (które de facto i tak już się toczyły). Formalnego poparcia dla rozpoczęcia dialogu z opozycją kilka dni później udzieliło VIII Plenum KC PZPR. Podjęcie rozmów z opozycją w żaden sposób nie wpłynęło jednak na przerwanie przygotowań do wprowadzenia stanu wyjątkowego. Wiadomo, że również na zwołanym 22 sierpnia spotkaniu tzw. dyrektoriatu (Kiszczak, Siwicki i Wiesław Górnicki) Jaruzelski zmierzał w kierunku konfrontacji.

Pod koniec sierpnia gen. Kiszczak podpisał „Zarządzenie w sprawie przygotowania i wykonania internowania oraz prowadzenia rozmów ostrzegawczych”, ostatecznie domknięto też kwestię lokalizacji ośrodków odosobnienia. Nie bez znaczenia pozostaje, że 31 sierpnia szef MSW udał się na pierwszą od czasu stanu wojennego rozmowę z Lechem Wałęsą. Rozmowa w warszawskiej willi resortu przy ul. Zawrat uznawana jest za punkt zwrotny w relacjach władza–opozycja, niczego jednak nie zmieniła w kontekście interesującego nas zagadnienia. 1 września 1988 r. szefom WUSW/SUSW rozesłano druki decyzji o internowaniu i nakazu umieszczenia w ośrodkach odosobnienia. Przygotowania całkowicie oparto na doświadczeniach stanu wojennego, co do którego w 1988 r. wprost stwierdzano, że był niczym innym jak stanem wyjątkowym.

Druga połowa roku 1988 to czas, kiedy uwarunkowania wewnętrzne, jak i zewnętrzne zmieniały się jak w kalejdoskopie. Dość wspomnieć, że choć prowadzono coraz intensywniejsze rozmowy z opozycją, upadł rząd Zbigniewa Messnera, a urząd premiera objął Mieczysław F. Rakowski, nazwany przez Jaruzelskiego „ostatnią deską ratunku”. Jak stwierdził badacz opozycji PRL Łukasz Kamiński, kilka tygodni października i listopada 1988 r. to ostatni okres, kiedy władza złapała wiatr w żagle. O tym, jak bardzo liczono na Rakowskiego i możliwość zawrócenia biegu historii, świadczy nie tylko kontynuacja przygotowań do wprowadzenia stanu wyjątkowego, szczególnie decyzje dotyczące wprowadzenia pełnomocników – komisarzy KOK do zakładów przemysłowych – ale też konfrontacyjna decyzja Rakowskiego z 29 października 1988 r. dotycząca likwidacji Stoczni Gdańskiej im. Lenina czy brutalna likwidacja manifestacji z 11 listopada 1988 r. Zdaniem Kamińskiego były to decyzje ewidentnie nastawione na zerwanie rozmów, choć można się zastanowić, czy u podstaw tego zagrania nie leżała chęć upokorzenia przeciwnika, a także obnażenia jego słabości. Sam Rakowski jeszcze 16 listopada 1988 r. nie krył, że jest przeciwnikiem „okrągłego stołu”, a „celem jego życia jest likwidacja Solidarności”.

Można uznać, że sytuacja uległa zmianie, choć nie diametralnie, 9 marca 1989 r., kiedy Kiszczak powołał w Biurze Organizacyjno-Prawnym MSW zespół badawczy ds. wykorzystania zwykłych środków prawnych, możliwych do likwidacji zagrożeń bezpieczeństwa państwa, które można by wykorzystać przed wprowadzeniem stanu wyjątkowego. Wciąż jednak uzupełniano wykazy osób przeznaczonych do internowania i przeprowadzenia rozmów ostrzegawczych.

Wstrzymania przygotowań w resorcie nie przyniósł nawet wynik częściowo wolnych wyborów z 4 czerwca 1989 r., mimo że strona solidarnościowa zachowywała się wobec przegranych z dużym wyczuciem. Rakowski jeszcze na XIV Plenum KC PZPR, które obradowało 19 sierpnia 1989 r., zadawał pytanie, czy nie należałoby podjąć decyzji o ogłoszeniu stanu wyjątkowego, konstatował jednak, że oznaczałoby to przegraną polityczną partii.

Czytaj więcej

Irena Lasota: Gdyby po Buczy Ukraina mogła bombardować Kreml

Tylko usypiali czujność?

Jak wspomniano, początkowo do zabezpieczenia operacji planowano wykorzystać siły wojskowe, dopiero w styczniu 1989 r. płk Pawlikowski poinformował dyrektora departamentu V MSW gen. bryg. Józefa Sasina, że oczekiwania te są zbyt daleko idące. Uznał, że pomoc wojska zostanie ograniczona wyłącznie do sytuacji ekstremalnych, a operacja powinna być zrealizowana siłami własnymi WUSW. Armia ewidentnie nie zamierzała uczestniczyć w siłowym rozwiązaniu kolejnego kryzysu socjalizmu.

Pomimo olbrzymiej dynamiki zdarzeń w kraju operację zakończono dopiero w końcówce 1989 r. Zarządzenie w sprawie przygotowania i wykonania internowania uchylono 8 grudnia 1989 r. Podobnie jak inne wycofane instrukcje związane ze stanem wyjątkowym, w ciągu dwóch tygodni miało zostać zwrócone do Biura Śledczego. Jednocześnie wydziały śledcze w województwach przystąpiły do brakowania wszystkich dokumentów z zakresu internowania i rozmów ostrzegawczych sporządzonych na podstawie zarządzenia i instrukcji. Zalecano, by sprawę traktować jako „bardzo pilną”.

W licznych wywiadach zarówno Czesław Kiszczak, jak i Wojciech Jaruzelski kreowali się później na liberalnych demokratów, którzy dążyli do zmiany systemu władzy, ale ponieważ ich naturalne otoczenie nie urosło do demokracji, musieli odgrywać pewną rolę, by „obłaskawić wojsko, MSW, SB, członków KC, 7 mln członków OPZZ…” – jak prawił Kiszczak podczas rozmowy z Agnieszką Kublik i Moniką Olejnik. Z kolei w rozmowie z Witoldem Beresiem i Jerzym Skoczylasem po wielokroć żalił się, że w obozie władzy oskarżano jego i Jaruzelskiego o zbytnią tolerancję.

Argumentację zresztą zawsze dostosowywali do interlokutora. W czasie, kiedy w teren słano kolejne dyrektywy, interweniujący u Kiszczaka skarżący się na represje prominentni działacze opozycji słyszeli: „No i widzicie, panowie, jak oni mnie słuchają!”. Z jednej strony generałowie kreowali się na reformatorów, niemających poparcia partyjnego aparatu, z drugiej na jedynych gwarantów spokoju w wojsku i służbach.

Do dziś zresztą można spotkać się z argumentami, że przygotowania do wprowadzenia stanu wyjątkowego były tylko metodą na uspokojenie resortu bądź nastrojów w partii. Zwarcie szeregów w MSW na pewno było równie istotne, jak rozmowy z opozycją, wydaje się jednak, że przygotowywanie tak dużej operacji tylko po to, by zająć czymś funkcjonariuszy tudzież uśpić ich czujność co do właściwych intencji Kiszczaka, byłoby przesadą (choć niewątpliwie taka demokratyczna kreacja szefowi MSW bardzo by odpowiadała).

Przygotowania nie mogły też uspokoić wielu osób, ponieważ odbywały się w ścisłej tajemnicy – niewielu o nich wiedziało. Także uchylenie wszystkich zarządzeń i instrukcji, a nade wszystko czyszczenie śladów po przygotowaniach, również świadczą o tym, iż zagrożenie stanem wyjątkowym było realne – wydaje się, że nie trzeba byłoby tego robić, gdyby były to rutynowe działania służb.

Obiektywne dokumenty

Jeśli chodzi o lata 1988–1989, pomimo olbrzymiej wiedzy historycy wciąż poruszają się w świecie hipotez i domysłów. Wiele tez wzbudza kontrowersje, niektóre, obciążone sporami politycznymi, traktowane są jako obrazoburcze, inne jako zmitologizowane. Mamy do czynienia z publikacjami, w których historia polityczna miesza się z polityką historyczną i takie, w których nad jasnym sformułowaniem wniosków góruje poprawność polityczna, dlatego jakość dyskusji bywa wątła, mimo że śladów do zbadania jest wiele.

Źródła, których dysponentem jest głównie Instytut Pamięci Narodowej, są w tej sprawie na tyle obiektywne, że pozwalają na bardziej szczegółowe, chronologiczne uporządkowanie kolejnych etapów przygotowań do wprowadzenia stanu wyjątkowego. Z całą pewnością uzupełniają naszą wiedzę o schyłkowym okresie PRL, choć oczywiście wciąż nie wszystko jeszcze pozwalają nam dostrzec.

Marta Marcinkiewicz

Historyk, pracownik Biura Badań Historycznych Instytutu Pamięci Narodowej. Niebawem nakładem IPN ukaże się jej książka „Kryptonim »Horyzont«. Przygotowania do wprowadzenia stanu wyjątkowego w PRL w latach 1988–1989. Dokumenty i materiały”.

W końcówce lat 80. nowy stan wojenny nie wchodził w grę, władze musiały szukać innego rozwiązania – to powszechna opinia. W rzeczywistości, choć szukano różnych rozwiązań, stan wyjątkowy nie tylko wchodził w grę, ale też długo pozostawał dla rządzących jedną z istotnych opcji. I choć do jego wprowadzenia ostatecznie nie doszło, zagrożenie było bardzo duże.

Plany całkiem nierutynowe

Pozostało 98% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi