Kampania wyborcza pokazała, że niemożliwy jest powrót do polityki z lat 2015-2020

Wygrywający PiS nie stworzy rządu, ale będzie szykował się do kontrofensywy. Jej rezultat będzie zależny od tego, jakie wnioski wyciągną doradcy prezesa Kaczyńskiego z kampanii, zaskakującej komentatorów oraz wyborców na tak wielu poziomach.

Publikacja: 20.10.2023 10:00

Wieczór wyborczy Prawa i Sprawiedliwości w siedzibie partii przy ul. Nowogrodzkiej, wybory parlament

Wieczór wyborczy Prawa i Sprawiedliwości w siedzibie partii przy ul. Nowogrodzkiej, wybory parlamentarne 2023 r. Od lewej Mateusz Morawiecki, Jarosław Kaczyński, Michał Moskal, Mariusz Błaszczak

Foto: Fotokibit/East News

Kampania i wybory parlamentarne w 2023 roku przechodzą do historii. Nie tylko ze względu na rekordową frekwencję, ale również ze względu na to, że nigdy wcześniej wybory do Sejmu nie toczyły się w takich warunkach. Po raz pierwszy zetknęliśmy się z taką dominacją internetu i mediów społecznościowych. Nie wspominając już o błyskawicznie zmieniających się tematach kampanii oraz nadzwyczajnej polaryzacji i mobilizacji Polaków, świadomych stawki tych wyborów. Teraz sztabowcy wyciągają wnioski przed kolejnymi kampaniami: przyszłorocznymi samorządową i europejską oraz prezydencką w 2025 roku. Każda z nich przyniesie nowe metody prowadzenia wyborczego starcia.

Czytaj więcej

Dlaczego nie widać nowego Kukiza

Punkty zwrotne

Jedną z obowiązujących w stosunku do tej kampanii tez politycznych było przekonanie o niemożliwości wyznaczenia konkretnego punktu zwrotnego, który miałby odmienić jej losy. Linie frontu miały być trwałe niczym okopy w I wojnie światowej. Mimo wszystko okazało się, że określenie takich momentów wciąż jest możliwe.

Pierwszym z nich był na pewno marsz PO z 4 czerwca. Wtedy zresztą różnica między PiS a PO w wewnętrznych sondażach była najmniejsza w całej kampanii. Tak przynajmniej wynikało z badań PiS. Drugim zdecydowanie była debata w TVP. Przy ogromnej oglądalności (powyżej 5 mln ludzi) Szymon Hołownia został jej niepodważalnym zwycięzcą. Sprawnie zaprezentował koncepcję Trzeciej Drogi, co przyczyniło się do jej wyborczego sukcesu. Jeszcze innym była debata Ryszarda Petru ze Sławomirem Mentzenem, która podcięła skrzydła liderowi Konfederacji, a jego oponentowi zagwarantowała miejsce w Sejmie.

Dla opozycji najważniejszym i najmocniejszym punktem w tych wyborach była rekordowa frekwencja. To jeden z czynników, który zadecydował o wyniku wyborów. Politycy opozycji mówią o nadzwyczajnej mobilizacji, a przede wszystkim o tym, że do wyborów tłumie ruszyli młodzi i kobiety. Jak to wygląda z perspektywy PiS? – Punktem zwrotnym decydującym o frekwencji wyborczej była decyzja TK w sprawie aborcji z listopada 2020 roku. Jej efekty obserwujemy w mobilizacji wyborczej w 2023 – przyznaje jeden z naszych rozmówców z klubu PiS.

Przekraczanie baniek

Wielu debatowało nad tym, że internetowe bańki ideologiczne są zbyt od siebie oddalone, aby wyborcy mogli choćby zerknąć na treść tworzoną w innych grupach i sieciach społecznościowych. Jeszcze do niedawna była to prawda, ale w internecie już zupełnie inaczej przekazuje się informacje. Głównie za sprawą TikToka, który wpłynął na inne platformy społecznościowe. Wszędzie krótkie filmiki stały się domyślnym formatem. Ale jednocześnie treści zaczęły przekraczać dotychczasowe bańki, bo tak jest skonstruowany algorytm TikToka, skopiowany też przez inne platformy – mówi „Plusowi Minusowi” Mateusz Sabat, szef Big Data 4 Leaders. – To miało wpływ na wybory, na mobilizację elektoratów oraz na osoby, które dotychczas nie głosowały – tłumaczy dalej.

Konfederacja nie wywróciła stolika

Fenomenem tych wyborów miała być Konfederacja. Partia Krzysztofa Bosaka i Sławomira Mentzena zapowiadała się na najważniejszego gracza po wyborach. Stało się jednak inaczej i wchodzi ona do Sejmu z wynikiem dużo poniżej oczekiwań. Dlaczego tak się stało? Konfederacja, podobnie jak inne partie, dopiero zaczyna wewnętrzne analizy i rozliczenia. Ale poza wspomnianą już wcześniej debatą Petru i Mentzena wydaje się, że za słabszy niż zakładano wynik odpowiada niesprostanie oczekiwaniom własnych wyborców. Zwłaszcza tych z większych miast, wolnościowych i libertariańskich. Mówiąc wprost: wygląda to tak, jakby Sławomir Mentzen nie nadawał się do poważnej polityki. Chociaż zdominował TikToka, to okazało się to niewystarczające, gdyż nie dla wszystkich figura błazna jest tak samo pociągająca. Ponadto Konfederacji zaszkodziły też wypowiedzi jej własnych polityków i polityczek, które nie spotkały się z wystarczającą kontrą. Wymieńmy choćby słowa o jedzeniu psów czy kolejne wypowiedzi Janusza Korwin-Mikkego. Jeśli chodzi o realną politykę, to Konfederacja nie miała żadnego planu, co zemściło się na niej pod koniec kampanii.

Czytaj więcej

Donald Tusk. Trener personalny zwiera szyki

Spójność nie zawsze procentuje

W powszechnej ocenie to komitet Nowej Lewicy miał najbardziej spójną kampanię wyborczą, podobnie jak listy wyborcze. Nie było na nich polityków czy polityczek, którym byłoby daleko od przesłania formacji. Ale to nie sprawiło, żeby Lewica powtórzyła swój wynik z 2019 roku. Wręcz przeciwnie. Ze stratą 23 mandatów musi się mierzyć z taką rzeczywistością, w której jej siła w potencjalnym rządzie będzie zdecydowanie słabsza.

Co wpłynęło na ten wynik? Politycy i polityczki Lewicy wskazują m.in. na „taktyczny” efekt głosowania na Trzecią Drogę, przez który nie było powszechnego poparcia dla drugiego z mniejszych opozycyjnych ugrupowań. Bo ono od samego początku postawiło na komitet, który miał przekroczyć 5 proc, a nie 8 proc., tak jak Trzecia Droga. I kombinacja tych wszystkich czynników doprowadziła do takiego, a nie innego wyborczego wyniku. Teraz trzeba się jedynie zastanawiać, czy klub Lewicy odtworzy się w Sejmie analogicznie jak w 2019 roku, tzn. powstanie wspólnie z partią Razem. W tym momencie nie jest to jeszcze przesądzone. Reasumując: kampania Lewicy była spójna, ale nie dość śmiała, by zdobyć tylu wyborców, co w poprzednich wyborach. Wysoka frekwencja również nie była tej formacji na rękę.

Sondaże nie wygrywają

Co najmniej od 2015 roku w Warszawie panowało przekonanie, że badania i aparat socjologiczno-wyborczy PiS nie mają sobie równych. W 2023 roku to przeświadczenie było wciąż aktualne. Z informacji „Plusa Minusa” wynika, że ostatnie badania dla PiS pokazywały podobny obraz wyborczy do tego, jaki zmaterializował się 15 października. Jedynie Trzecia Droga miała być w nich niedoszacowana o kilka punktów procentowych. W mediach nawet pojawiły się przecieki, że w wewnętrznych badaniach PiS komitet Szymona Hołowni i Władysława Kosiniaka-Kamysza nie przekracza progu wyborczego, co niemal wprost gwarantuje PiS trzecią kadencję. Niemniej z naszych rozmów wynika, że sztabowcy PiS cały czas mieli bardzo realne dane, jeśli chodzi o Trzecią Drogę i jej wynik. I pod koniec kampanii doskonale zdawali sobie sprawę, że trafi do Sejmu. To też pokazuje pewną oczywistość: sondaże same w sobie, nawet najbardziej trafne, nie mogą wygrać wyborów.

Aczkolwiek percepcja wewnętrznych sondaży może być niebezpieczna. I tak w październiku 2023 roku przeciek z wewnętrznych badań PiS dał Kosiniakowi-Kamyszowi szansę, by mówić o tym, że albo Trzecia Droga, albo trzecia kadencja PiS. Ostatecznie to przesłanie zdecydowało o zwycięstwie opozycji.

Trzeba powiedzieć sobie wprost: nie ma powrotu do polityki z lat 2015–2020. Wszyscy sztabowcy, z którymi rozmawialiśmy, zdają sobie z tego sprawę. Wygrywający PiS nie stworzy rządu, ale będzie szykował się do kontrofensywy. Jej rezultat będzie zależny od tego, jakie wnioski wyciągną doradcy prezesa Kaczyńskiego z kampanii, zaskakującej komentatorów oraz wyborców na tak wielu poziomach.

ARCHIWUM

Kampania i wybory parlamentarne w 2023 roku przechodzą do historii. Nie tylko ze względu na rekordową frekwencję, ale również ze względu na to, że nigdy wcześniej wybory do Sejmu nie toczyły się w takich warunkach. Po raz pierwszy zetknęliśmy się z taką dominacją internetu i mediów społecznościowych. Nie wspominając już o błyskawicznie zmieniających się tematach kampanii oraz nadzwyczajnej polaryzacji i mobilizacji Polaków, świadomych stawki tych wyborów. Teraz sztabowcy wyciągają wnioski przed kolejnymi kampaniami: przyszłorocznymi samorządową i europejską oraz prezydencką w 2025 roku. Każda z nich przyniesie nowe metody prowadzenia wyborczego starcia.

Pozostało 92% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi