Uzasadnienie, że Polki nie chcą rodzić, ponieważ nie będą miały możliwości aborcji w momencie wystąpienia komplikacji czy wad genetycznych, jest przez ostatnie lata często przywoływane w publicystyce i internetowych dyskusjach, w których pojawia się temat dzietności. Taka interpretacja, chociaż jest zapewne wygodną racjonalizacją, nie wytrzymuje konfrontacji z danymi. Uzasadnienie to miałoby na przykład sens, gdyby okazało się, że zawieranych jest równie wiele związków małżeńskich, co w poprzednich latach, a jednak dzietność spada. Dzieci nie rodzą się co prawda jedynie w związkach małżeńskich, ale porównanie tendencji spadkowej urodzeń ze spadkiem liczby zawieranych małżeństw – zwłaszcza z drastycznym spadkiem w grupach wiekowych do 30. roku życia – wskazuje na nieco inną przyczynę. Ludzie w wieku produkcyjnym nie są w ogóle zainteresowani zakładaniem rodziny, a więc i posiadaniem potomstwa.
Czytaj więcej
Świat modeli generatywnych dostępnych dla każdego może stać się światem całkowicie pozbawionym prawdy, przykrytej przez halucynacje i fałszywki tworzone przez sztuczną inteligencję. A życie społeczne w świecie, w którym nie ma prawdy, staje się niedorzeczne.
Oddzieleni od biologii
Problem ten nie jest wyłącznie domeną Polski, a co ważniejsze – nie jest nowy. Jest o nim dziś głośniej z kilku powodów. Po pierwsze, w mediach społecznościowych dość wyraźnie przebija się trend celebracji bezdzietności, czego wyrazem jest zupełnie niedawno ukuty akronim DINK – „double income, no kids” – oznaczający model rodziny z podwójnym dochodem, ale bez dzieci.
Po drugie, Polska staje się celem imigracji zarobkowej z krajów Trzeciego Świata, co w poprzednich latach się nie zdarzało, gdyż „przegrywaliśmy” w tej konkurencji z bogatszym Zachodem. To sprawia, że powracają dyskusje o niestabilności polskiego rynku pracy, na którego potrzeby nie odpowiadają zasoby krajowe, a zatem i o coraz bardziej niepewnej przyszłości polskiego systemu emerytalnego.
Wreszcie po trzecie, nawet jeżeli jakimś cudem wytrzymałby system emerytalny, to i tak pozostawia to otwartą kwestię kondycji mentalnej starzejących się już mocno singli. Za kilkanaście, kilkadziesiąt lat będą osamotnieni bardziej niż jakiekolwiek pokolenie wcześniej.