Termin „nauka" jest wieloznaczny, zwłaszcza w publicznym odbiorze, ale ma dwa podstawowe znaczenia. Po pierwsze jest to sam proces zdobywania wiedzy o świecie, który kieruje się pewnymi regułami. Na bazie analizy tych reguł możemy stwierdzić, że proces A był naukowy, a proces B nie był. Po drugie jest to już wypracowany dorobek naukowców, gmach ludzkiej wiedzy, czyli coś, co uznajemy za „prawdę naukową". Oba elementy są ze sobą nierozerwalnie połączone. „Prawda naukowa", czyli coś ustalone w wyniku dociekań naukowców, ma sens tylko o tyle, o ile istnieją reguły, według których to uznajemy. Jednak przeskok pomiędzy pierwszym i drugim sensem, a także z powrotem, nie jest wcale oczywisty.
Jak dowodził Thomas S. Kuhn w swojej „Strukturze rewolucji naukowych", prawda naukowa jest w dużej mierze zależna od przyjętego paradygmatu. To od paradygmatu właśnie zależy, w jaki sposób naukowcy postrzegają poszczególne obiekty, o których mówią, i jakie procedury uznają za właściwe do ich badania. Rewolucja naukowa to właśnie naruszenie obowiązującego paradygmatu i przekraczanie ram przezeń narzuconych. Taką rewolucję stanowi przejście pomiędzy fizyką Arystotelesa i fizyką Newtona, pomiędzy fizyką Newtona i mechaniką kwantową, między geometrią Euklidesa a geometriami nieeuklidesowymi, czy wreszcie starcie pomiędzy systemami ptolemejskim i kopernikańskim.
Paradygmat definiuje to, czego naukowiec może dowieść i co może zobaczyć – i z tym obrazem świata niejednokrotnie trudno jest się rozstać. Astronomowie współcześni Galileuszowi i Kopernikowi wkładali tytaniczny wysiłek w poszukiwanie teoretycznych rozwiązań, które ratowały spójność systemu Ptolemeusza – tylko dlatego, że teoria Kopernika naruszała wszystko, co uważali do tej pory za prawdę.
Kuhn rzucił nowe światło na historię nauki, dając podstawę do wątpliwości co do „prawdy naukowej". Jeżeli nowe, rewolucyjne idee w „starym" paradygmacie nie były prawdziwe, to skąd wiemy, że w obecnym paradygmacie nie odrzuca się prawd nauki, które wykraczają poza jego ramy? Gdyby nauka w XVI wieku wyglądała tak, jak wygląda obecnie, Mikołaj Kopernik zgłosiłby artykuł do publikacji w prestiżowym czasopiśmie naukowym, które – po recenzji wydanej przez szanowanych recenzentów pisma, będących autorytetami w dziedzinie ptolemejskiej astronomii – odrzuciłoby go. Jaką mamy zatem pewność, że obecny paradygmat nie odrzuca nowych Koperników tylko po to, żeby konserwować sam siebie?
W przypadku fizyki, kosmologii czy matematyki ryzyko jest niewielkie, zwłaszcza przy obecnym dostępie do wiedzy. Dostęp do treści czasopism naukowych jest co prawda utrudniony barierami finansowymi, co skutecznie uniemożliwia subskrypcję wszystkich znaczących periodyków, jednak obecnie nielegalna dystrybucja treści jest dość dobrze rozwinięta. Hipotetyczny nowy paradygmat, jeżeli przynosiłby rozwiązania problemów nieznane w starym paradygmacie, trafiłby do głównego nurtu choćby okrężną drogą. Jednak od obowiązującego paradygmatu w fizyce rzadko zależy porządek polityczny. I tutaj zaczyna się prawdziwy problem z „prawdą naukową".