Nie ma oczywiście żadnej wątpliwości, że cała sprawa została wznowiona z powodów politycznych i gier wyborczych na linii Ziobro i cała reszta koalicji rządzącej. Nie ma tu żadnej „walki z przestępczością”, jest walka personalna i rachuby sondażowe. Wystarczy przejrzeć opinie Polaków na temat wysokości kar, żeby postawić właśnie na takiego konia i zyskać lub utrwalić liczbę wyborców. Kto się będzie bawił w refleksje nad zgodnością konstytucyjną czy zasadami humanitaryzmu, ten może zostać w tyle i nie dobiec do mety. Tak więc nie tylko zaostrzamy kary, ale dajemy prokuraturze możliwość odwołania się do Sądu Najwyższego, żeby zmienił sąd zajmujący się daną sprawą. Nie tylko zwiększamy liczbę lat za kratami, ale też z 14-latka robimy dorosłego i osądzamy według prawa dla osób pełnoletnich.
Czytaj więcej
Określenie „autorytet” przypisywane jest od lat właściwie wszystkim, których media zapraszają do wyrażania swoich poglądów.
Jest w tych poprawkach niewątpliwie więcej do skrytykowania, ale ja szczególnie nad tym ostatnim nie mogę przejść obojętnie. 14-latek to dziecko. Całkowicie niedojrzały umysł, szaleństwo hormonów i łatwość w uleganiu wpływom. Tę pierwszą młodość przechodzi się jak chorobę, a z jakim skutkiem, to zależy od wielu czynników. Tak czy inaczej z tej choroby można wyjść, a państwo, które zostawia 14-latka w wiezieniu niemal do końca życia, jest żałośnie słabe i woli się zwolnić z odpowiedzialności.
W odpowiedzi można mnożyć przykłady najokrutniejszych i pozornie świadomych czynów, jakich się 14-latkowie mogą dopuścić. Nie mam wątpliwości, że będą to historie porażające, po których właściwie chciałoby się zadać sprawcy takie same tortury. Bo przecież takie myśli przychodzą do głowy, kiedy się słyszy o zbrodniach, okrucieństwie, gwałtach. Pytanie tylko, czy osoba 14-letnia, uwikłana emocjonalnie albo społecznie w akt przestępczy, powstrzyma się przed czynem z powodu zagrożenia karą? Prawa „głupiego wieku” nie trzymają się takiej logiki.