Ktoś bardzo się boi” – zawyrokował w ostatnim numerze „Newsweeka” jego nowy naczelny Tomasz Sekielski. Strach ma dotyczyć powracającej afery taśmowej. Odczuwać go mają wpływowe postaci obozu rządowego.
Pytanie tylko, ujawnienia czego mają się obawiać politycy Prawa i Sprawiedliwości. Artykuł Grzegorza Rzeczkowskiego opublikowany w piśmie Sekielskiego istotnie wrócił do historii z 2014 r., czyli schyłkowego okresu rządów PO–PSL. W tekście przeczytaliśmy, że Marek Falenta, zleceniodawca podsłuchów zakładanych w latach 2013–2014 przez kelnerów ważnym postaciom życia publicznego – głównie ówczesnego obozu władzy – miał sprzedać czy też zabiegać o sprzedaż tych nagrań rosyjskim służbom. Zeznał to wspólnik Falenty – Marcin W., a opisał to „Newsweek”.
Według Marcina W. Marek Falenta, mocno zadłużony u rosyjskich wspólników, postanowił im w ramach spłaty zaproponować taśmy. Co w tym jest obciążającego dla rządzącego dziś PiS? Być może wątpliwość, czy prokuratura kontrolowana przez Zbigniewa Ziobrę zbadała takie sygnały. Czy była w stanie je zbadać skutecznie, to inna sprawa. Szukanie „rosyjskiego tropu” zaczęło się jeszcze za rządów Platformy Obywatelskiej, a pójścia za nim domagał się sam Donald Tusk. No ale powiedzmy, że ludzie tamtej władzy mieli na wyjaśnienie sprawy mniej czasu. Ludzie kolejnej ekipy mieli na to wiele lat.
Czytaj więcej
Im bardziej Ukraińcy wypierają Rosjan ze swego terytorium, tym bardziej przybliża się perspektywa przekształcenia konfliktu w atomowy. Ale musimy ryzykować i musimy się nauczyć żyć w stanie ryzyka. Nawet jeśli zakłóci to nam wygodne życie.
Rosyjski trop, czyli...
Jeszcze osobną kwestią jest sam powrót tematu afery podsłuchowej. Przy tej okazji przypomniano (pierwsza zrobiła to bodaj Dominika Wielowieyska na portalu Wyborcza.pl) listy Falenty do ważnych postaci z pisowskiego obozu władzy. Pisał tam o swoich nadziejach na jakieś wynagrodzenie i o szoku, że zamiast go docenić, ukarano go. Nie powiedział wyraźnie, jakie nici łączyły go z PiS – formacją, która na upublicznieniu części taśm ewidentnie skorzystała. Ale być może to ślad szemranego układu Falenty z jakimiś ludźmi prawicy.