Polska AD 2022. W Chorwacji dochodzi do katastrofy autokaru wiozącego polskich pielgrzymów do Medjugorje. Ginie kilkanaście osób, przez wiele dni dramat jest tematem medialnym. Może on wywoływać rozmaite reakcje – od zwątpienia (jak to, ludzie jadący zamanifestować swoje szczególne zaufanie dla Bożej opieki stają się ofiarami?), po pytania czysto społeczne. Choćby to, dlaczego autokary z pielgrzymkami ulegają częściej wypadkom poza Polską niż te zwykłe wycieczkowe.
Ale oto pojawia się komentarz profesora Jana Hartmana, akademika i etyka, będący odpowiedzią na wezwania arcybiskupa Stanisława Gądeckiego, aby modlić się za ofiary i ich rodziny. Hartman pod wpisem hierarchy napisał: „I nadal będziesz się modlił do »niezawodnej« i »nieustającej pomocy» Maryi? Za dusze pielgrzymów, którym tak pomogła?”. A na swoim profilu dodał: „Cały kraj zawieszony jest reklamami Medjugorje, żerującymi na nieszczęściu Ukrainy (masz tam jechać modlić się o pokój). Cyniczny biznes polega na wmawianiu ludziom, że ich modły do Maryi będą wysłuchane. Jak widać, nie zostały. Ale biznes nadal będzie się kręcił”.
Czy uczony może do tego stopnia nie rozumieć sensu modlitwy, notabene występującej nie tylko w chrześcijaństwie? I na dokładkę ten agresywny język, który ma zawstydzić, upokorzyć każdego człowieka wierzącego. Hartman jawi się tu jako reprezentant kierunku, który nazwałbym „liberalizmem totalitarnym”. Jednak w mediach społecznościowych polemizują z takim podejściem wyłącznie konserwatyści i zaangażowani katolicy. Obóz liberalny nabrał wody w usta. Nie tak wyglądały dyskusje wolnomyślicieli i liberałów z Kościołem jeszcze przed kilku laty, tym bardziej przed kilkudziesięciu. Za to wsparcie dla uwag Hartmana jest w internecie masowe. Głównie ze strony tej części „internetowego ludu”, która od jakiegoś czasu specjalizuje się w wojnie z katolicyzmem. Właśnie z katolicyzmem, a nie tylko z Kościołem.
Nawet jeśli ten jego głos to ciągle skrajność, to przecież typowa dla naszych czasów. Ta tendencja wlewała się w nasze życie społeczne od jakiegoś czasu, nakładając się na polityczną polaryzację, a rączo przyśpieszyła wraz z wojną wokół aborcyjnego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego i Strajku Kobiet podczas pandemii.
Nagle okazało się, że bardzo szerokich kręgów naszego społeczeństwa, łącznie z dużym odłamem jego elit, nie rażą ani wulgarne napaści na Kościół i na jego wartości (wciąż ważne dla wielu Polaków), ani nawet ataki fizyczne. Brudzenie ścian świątyń stało się dziś słusznym gniewem. I czołowi politycy partii uważanych niegdyś za łagodnie konserwatywne, z Platformą Obywatelską na czele, i liberalna profesura czy liberalni celebryci demonstrowali pełne dla nich zrozumienie.