Bolesław Prus nie był wymarzonym kandydatem na globtrotera. Rzadko opuszczał ukochaną Warszawę, do tego cierpiał na lęk wysokości i obawiał się otwartych przestrzeni. W 1895 r. przełamał jednak swoje strachy i zdecydował się na podróż po Europie. Wrażenia? Berlin to „miasto zimne jak lód”, w Stuttgarcie „zupełnie inni mieszkają Niemcy aniżeli w Prusach”, a Paryż „rozczarowujący, mimo pysznych zbiorów”. Jednym z przystanków uczynił też szwajcarski Rapperswil – siedzibę Muzeum Narodowego Polskiego, ważny ośrodek polskiej emigracji. A także, jak się okazało, polskie piekiełko, ze Stefanem Żeromskim po jednej stronie barykady.
Czytaj więcej
O Kraków nie toczyły się wprawdzie intensywne walki, ale i tak Trzecia Rzesza zdołała odcisnąć na pejzażu miasta swoje piętno. A czego nie zdążyli zrobić naziści, próbowali dokończyć komuniści. W planach było m.in. wyburzenie wież kościoła Mariackiego oraz zabudowa Błoń. Miały zniknąć ze świadomości mieszkańców i pocztówek. Ich miejsce miała zająć Nowa Huta.
Delegat polskich czytelników
W 1895 r. Bolesław Prus cieszył się już sławą wybitnego pisarza, mając w dorobku takie dzieła, jak „Placówka” (1886), „Lalka” (1890) czy „Emancypantki” (1894). Warszawianie kojarzyli go natomiast jako niestrudzonego kronikarza miasta, opisującego warszawską codzienność m.in. na łamach „Kuriera warszawskiego”. Choć literat utożsamiał się z przeszłą i przyszłą polską stolicą, nie kochał jej bezwarunkowo. Przeciwnie, była to szorstka miłość, a w swoich artykułach Prus niejednokrotnie piętnował niedostatki Warszawy: komunikacyjne, mieszkaniowe, sanitarne itd.
Miał zresztą czas, by poznać warszawskie zaułki, bo mieszkał tu, z krótkimi przerwami, od 1866 r. Rzadko opuszczał miasto, a jego dotychczasowe wyjazdy za granicę (poza zabór rosyjski) można by policzyć na palcach obu rąk. W 1877 r. wybrał się na przykład do Galicji i odwiedził Lwów, Kraków, Wieliczkę i Zakopane. Pod Wawelem gościł jeszcze w 1889 r., dodajmy do tego dwa pobyty w Wiedniu (1873 i 1881 r.), Katowice (1878 r.) i mamy komplet. Tym razem zamierzał spędzić na obczyźnie więcej czasu, bo co najmniej kilka tygodni i to nie jako turysta, ale „delegat, który musi sprostować wiele błędnych opinii i wskazać czytelnikom rzeczy, o jakich nie mają pojęcia” (cytat z listu do żony).
W planach miał więc podróż edukacyjną, ukierunkowaną na poznanie zachodnich nowinek cywilizacyjnych i promowanie ich na polskim gruncie. Europejska droga miała wieść Prusa przez Niemcy, Francję oraz Anglię i początkowo nie przewidywał on przystanku w Rapperswilu. Tym bardziej nie zdawał sobie sprawy, że znajdzie się w środku konfliktu m.in. o pamiątki po Kościuszce i Mickiewiczu.