Na Zamku Królewskim w Warszawie mamy dwa wspaniale portrety pędzla Rembrandta – dziewczyny oraz uczonego, które mistrz namalował w 1641 r. Po II wojnie światowej przez 40 lat ich los był nieznany. Sądzono, że zaginęły, bo część kolekcji sztuki Lanckorońskich została skonfiskowana z ich pałacu w Wiedniu w 1942 r. Zlecił to Hitler, który planował z zagrabionych dzieł stworzyć Führermuseum w Linzu.
Czytaj więcej
W 2021 roku obchodzimy 700-lecie śmierci Dantego Alighieri. Jego arcydzieło „Boska komedia" rozgrywa się w Wielkim Tygodniu, a zainspirowało artystów różnych epok: Sandra Botticellego, Augusta Rodina, a nawet współczesnego powieściopisarza Dana Browna
W końcu wojny dwa Rembrandty trafiły do kopalni Altaussee, która stała się składowiskiem wielu bezcennych dzieł sztuki. Przetrwały i wróciły do Lanckorońskich, którzy tymczasowo umieścili je na zamku w Hochenmens w południowej Austrii, ale po jego pożarze o losach arcydzieł publicznie długo nic nie wiedziano.
Tak było aż do 1994 r., kiedy 96-letnia prof. Karolina Lanckorońska, ostatnia przedstawicielka rodu, postanowiła przekazać Rzeczypospolitej i narodowi polskiemu obrazy Rembrandta wraz z kolekcją innych dzieł. Z tą decyzją czekała, aż Polska będzie krajem wolnym i demokratycznym. Dar podzieliła miedzy Warszawę i Kraków. Do stolicy podarowała przede wszystkim te, które, jak arcydzieła Rembrandta, znajdowały się kiedyś w galerii ostatniego króla Stanisława Augusta, a które jej przodkowie zakupili od spadkobierców monarchy na początku XIX w.
O darze Karoliny Lanckorońskiej obszernie pisały w latach 90. wszystkie gazety i wiadomości te przyciągnęły uwagę także Holenderki Gerdien Vershoor, która przyjechała wówczas do Polski, by pogłębić studia z historii sztuki i pracowała jako attaché kulturalny w Ambasadzie Niderlandów w Warszawie. Dzisiaj oddaje czytelnikom do rąk książkę „Dziewczyna i uczony. Historia dwóch Rembrandtów z kolekcji Karoliny Lanckorońskiej”.