Pawlakowym „sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie” prezes skwitował niedawny wyrok sądu, w którym Kazimierz Kujda – od wielu lat jeden z jego najbliższych współpracowników – został uznany kłamcą lustracyjnym. Konia z rzędem temu, kto poda choć jeden przykład, kiedy Jarosław Kaczyński „zdecydowanie i jednoznacznie skrytykował” sąd za niesprawiedliwe uznanie kogoś za agenta. Oczywiście liczne są przypadki odwrotne, kiedy sąd lustracyjny kogoś oczyścił, ale Kaczyński i tak wiedział swoje, ale w drugą stronę, kiedy publicznie bronił człowieka uznanego przez sąd za kłamcę lustracyjnego? Nie przypominam sobie takiej wyrozumiałości prezesa.
Czytaj więcej
Tomasz Lis: „W Polsce media nie kontrolują władzy, to władza na różne sposoby kontroluje większość mediów albo przynajmniej na nie wpływa. Istnieje atrapa wolnych mediów. Kontrola władzy przez media jest iluzoryczna. Wpływ władzy na media jest faktyczny".
Gdy piszę te słowa, w redakcji TVP trwa zapewne gorączkowe lustrowanie bliższej i dalszej rodziny sędziego, który prezesowi skrzywdził jego Kujdę, ale nawet jeśli okaże się, że sędzia był z Iustitii, a może nawet kiedyś ukradł kiełbasę, nadal do wyjaśnienia pozostanie, dlaczego za agenta SB uznał Kujdę przejęty dawno przez PiS Instytut Pamięci Narodowej. A jak już przyjmiemy, że nie tylko sąd, ale i IPN nie jest w sprawie Kujdy wiarygodny, to czy od teraz będziemy mogli te wątpliwości rozciągać także na innych oskarżonych przez IPN o agenturalność? Czy Kujda to ten jeden, jedyny przypadek, kiedy IPN się tak bardzo pomylił i skrzywdził lustrowanego?
Gdy piszę te słowa, w redakcji TVP trwa zapewne gorączkowe lustrowanie bliższej i dalszej rodziny sędziego, który prezesowi skrzywdził jego Kujdę, ale nawet jeśli okaże się, że sędzia był z Iustitii, a może nawet kiedyś ukradł kiełbasę, nadal do wyjaśnienia pozostanie, dlaczego za agenta SB uznał Kujdę przejęty dawno przez PiS Instytut Pamięci Narodowej.
„Kazimierz Kujda zrobił Kaczyńskiemu megaświństwo. Tyle lat trzymać w tajemnicy agenturalną przeszłość i wkręcić się w środowisko zwolenników lustracji – trzeba mieć tupet” – komentowała ujawnienie agenturalnej przeszłości Kujdy Marzena Paczuska, była szefowa Wiadomości TVP. Komentowała trzy lata temu, gdy jeszcze nie wiedziała, że prezes będzie Kujdy bronił do końca, nawet kosztem zakwestionowania wiarygodności IPN – bo to jego ustalenia podważa dzisiaj Kaczyński. Nie dziwię się, że brudna przeszłość Kujdy nie przeszkadza Kaczyńskiemu, nigdy przecież nie stosował kryteriów moralnych w polityce. Mogę się jedynie zastanawiać, jak mocne „argumenty” ma Kujda, że zamiast usunięcia go w cień, do jakiejś mało eksponowanej rady nadzorczej, ciągle jest w grze, i ciągle tam, gdzie jest realna władza. W sprawie lustracyjnej Kujdy mniej ważne zdaje się być to, co jest na niego w papierach, dużo ważniejsze zaś – co jest w papierach Kujdy. Bo że lubił archiwizować kwity na własny użytek, to już wiemy. A będąc tak blisko interesów prezesa, musiał się naoglądać.