Szafka z lekami się nie domyka – opowiada o mieszkaniu swojej dobiegającej osiemdziesiątki babci Katarzyna, 27-latka z Warszawy. I nie chodzi tylko o leki na receptę zapisane babci przez lekarza. – Za rogiem ulicy ma aptekę i jak tylko pojawia się reklama jakiegoś interesującego ją specyfiku albo jak sąsiadka jej coś poleci, babcia zaraz jest w aptece. Prosiliśmy wiele razy, by nie kupowała tego wszystkiego, aby ograniczyła się do tego, co zapisał jej lekarz, ale to walka z wiatrakami. Stale są o to awantury, ale babcia twierdzi, że w jej wieku to już nic jej nie zaszkodzi, a spróbować nie zawadzi, bo może pomoże – załamuje ręce Katarzyna, która pracuje w branży PR. Na reklamy leków patrzy więc fachowym okiem. – To nie jest tylko kwestia charakteru mojej babci, wiele reklam farmaceutyków jest bardzo przekonujących – mówi.
A przekonywać dają się nie tylko osoby starsze, ale i młodzi, którzy nazwami zażywanych specyfików wymieniają się na forach internetowych. „Polećcie mi coś żeby mi się tak spać nie chciało nie wiem czy lepsze coś á la milion witamin w jednej tabletce czy lepiej kupić coś konkretnego" – pyta na Kafeteria.pl jeden z użytkowników (pisownia oryginalna – red)., inny próbuje stawiać diagnozę i doradza „naciąganie powieki": „Jeśli masz jasną białawą a nie czerwoną = mało żelaza. Na zmęczenie działa też podobno żeń szeń ale kiedyś brałam i jakoś szału po tym nie ma. Poszukaj też czegoś z guaraną". Inny radzi: „Polecam białko wołowe do picia". Grzeją się fora, na których można się poradzić w sprawie suplementu na potencję. Użytkownik ~robcio pyta o kulki jednego z producentów „podobno porównywalne z viagrą", ~Damian jeden ze specyfików już wypróbował, „teraz siła seksualna i erekcja level 100..." – chwali się.
Nos dostał nóg
Żonglowaniu dziesiątkami nazw specyfików dla panów trudno się dziwić, bo to jeden z najczęściej reklamowanych farmaceutyków. Zwłaszcza w stacjach radiowych trudno trafić na blok reklamowy, w którym jakiś mężczyzna nie opowiadałby, jak nie mógł, a po zażyciu tabletki już może. Nie mówiąc o specyfikach na kłopoty z prostatą, całej grupie płynów, pastylek na „dolegliwości intymne", nietrzymanie moczu, problemy z wypróżnianiem czy wzdęcia.
W telewizyjnym spocie nos dostał nóg i jeździ ruchomymi schodami, przekonując do aerozolu, który pomoże go odetkać, w radiowej reklamówce dziennikarka przepytuje zaproszone do studia oko, które zachwala krople. Pastylki na wątrobę okazują się tak skuteczne, że bohaterka na rodzinnej imprezie pochłania golonkę, suto omaszczoną majonezem sałatkę czy tort z kremem, choć powinna ograniczać takie potrawy.
Do spotów o znanych dolegliwościach dochodzą te, które lansują te całkiem nowe przypadłości. Dowiadujemy się, że jak koledze z pracy brzydko pachnie z ust, to ma halitozę, na którą jest odpowiedni specyfik – i nie chodzi o polecane Shrekowi przez Osła ze słynnej animacji tic taki, tylko o pastylki z apteki.