O czym opowiada „Toast na progu"? Odpowiadając jednym słowem: o zmierzchu. Autor przez ponad 40 lat jeździł na wakacje do swojego domku letniskowego, dawnej chłopskiej chaty. Przez ten czas zdążył nawiązać relacje i stać się częścią chłopskiej wspólnoty jednej z podwarszawskich wsi. W książce pisze o jej zmierzchu i transformacji. W tym celu zgrabnie przeplata osobistą opowieść o zmarłym przyjacielu gospodarzu z esejem o kulturze chłopskiej. Mencwel, przywołując różne postaci i historie z życia na wsi, traktuje je jako pretekst do snucia szerszych refleksji, płynnie przechodząc od reformy rolnej w II RP do ostatnich targów chłopskich koni w latach 90. XX wieku. W rezultacie dostajemy ostatnie pożegnanie: konkretnego człowieka i starej polskiej wsi, która przechodzi nieodwracalną metamorfozę.
Autor „Toastu na progu" w centrum opowieści stawia gospodarza, jego rodzinę, ziemię i gospodarstwo. Mencwel sięga do lingwistycznych korzeni. Słowo „kultura" pochodzące z łaciny oznacza uprawę i odsyła nas do starożytnego, rzymskiego rolnictwa. To właśnie stosunek i przywiązanie do ziemi stanowiło oś odchodzącej kultury chłopskiej. Nie chodziło w nim jednak ani o sentyment i ładne krajobrazy, ani o jakąś bliżej niesprecyzowaną mistyczną więź. Ziemia to była ojcowizna, dziedzictwo ciężko pracujących pokoleń oraz źródło samodzielności i samowystarczalności. Dzisiaj, zdaniem Mencwela, niewiele już z tego zostało. Dawne gospodarstwa zastąpiła profesjonalna farma, zorientowana na rynek, z nowoczesnym sprzętem za unijne pieniądze. Model samowystarczalnego gospodarstwa to już przeszłość.
Podobnie jak dawna trzypokoleniowa rodzina. Współcześnie rodzina na wsi nie różni się od tej z miasta: obowiązuje model rodzice + dzieci. Z tego powodu zniknęło także rozumienie małżeństwa jako wspólnoty dwóch rodzin, nie tylko związku małżonków. Mencwel używa nawet pojęcia „klanowe sojusze" i zwraca uwagę na zanik starej terminologii krewniaczej: „jedynie znawcy odróżniają dzisiaj świekrę od teściowej, dziewierza od szwagra, wujnę od stryjny". Wieś przypomina także miasto w wymiarze społecznym: dawne relacje sąsiedzkie zniknęły, a na ich miejsce pojawiła się anonimowość i życie w gronie ograniczonym do rodziny i przyjaciół. Stara wspólnota wiejska odeszła, odkąd przy żniwach pomoc sąsiada zastąpiły nowoczesne kombajny.
Według najnowszych badań praca na roli stanowi główne źródło dochodu tylko dla 18 proc. mieszkańców wsi. Pozostali dojeżdżają do pracy do miasta, a wiejski dom służy im tylko do wypoczynku. W wyniku „rozlewania się" miast coraz większa liczba wsi w Polsce przekształca się w sypialnie dla klasy średniej, która z wygody lub sentymentu do wiejskich krajobrazów zamieniła miejskie apartamenty na domy z ogródkiem, gdzie w sobotę można zrobić grilla z przyjaciółmi. Są wreszcie młodzi, którzy wyjeżdżają na studia do miasta, a po ich ukończeniu nie wracają już do rodzinnej wsi. Z tych powodów autor „Toastu na progu" podkreśla, że nowa wieś, która przychodzi na miejsce starego świata chłopskich gospodarzy i ich ziemi, nie wypracowała wciąż własnej tożsamości.
Mencwel kieruje nasz wzrok poza największe ośrodki, pokazując wartość innego życia. Takiego, które odejdzie pewnie bezpowrotnie wraz ze śmiercią naszych dziadków, u których spędzaliśmy wakacje.