Uwaga rosyjskich mediów skupiła się w lipcu zeszłego roku na jeden dzień na centrum edukacyjnym Sirius w Soczi. W placówce, która wspiera najbardziej utalentowanych uczniów z całego kraju, zorganizowano spotkanie z Władimirem Putinem. Prezydent, wyraźnie rozluźniony, siedział na krześle i odpowiadał na pytania młodzieży. Po swobodnej rozmowie o sporcie przyszedł czas na trudniejsze zagadnienia. Jeden z chłopców spytał prezydenta, co będzie robił, gdy przestanie już być głową państwa: „Jeszcze nie wiem, co zrobię. Liczbę kadencji określa konstytucja. W przeszłości mogłem ją zmienić, ale tego nie zrobiłem i nie chcę tego robić w przyszłości" – odpowiedział Putin. Innego ucznia zainteresowało, czy prezydent wybrał już swojego następcę. „Zgodnie z międzynarodowym zwyczajem, kiedy przywódca państwa ustępuje, rekomenduje swojego następcę. Jednak na koniec decyzję podejmują obywatele, idąc do urn" – wyjaśnił prezydent. Pytania, które tak nurtowały młodzież, zadają sobie też najważniejsi politycy i oligarchowie w Rosji. Niedzielne wybory będą najprawdopodobniej ostatnimi, w których Putin weźmie udział. W 2024 roku, zgodnie z konstytucją, nie może się już bowiem ubiegać o trzecią kadencję z rzędu. Kto przejmie po nim schedę?
Wymarzona emerytura
Wśród setek transparentów, które Rosjanie przynoszą na antyrządowe demonstracje, pojawił się też taki, na którym Władimir Putin ma siwe włosy, pomarszczoną, nalaną twarz, krzaczaste brwi i jest ubrany w marszałkowski mundur obwieszony medalami. Wypisz wymaluj Leonid Breżniew. Takie porównanie nie jest pozbawione sensu. Putin, podobnie jak niedźwiedziowaty pierwszy sekretarz, rządzi Rosją już prawie dwie dekady. Gdy wygra tegoroczne wybory, pozostanie na Kremlu na kolejne sześć lat. Dłużej władał tylko Józef Stalin. Wiele wskazuje jednak na to, że prezydent nie zamierza wcale dogonić rekordzisty. – Myślę, że ustąpi w 2024 roku albo wcześniej, np. jeśli pogorszy się jego stan zdrowia. Mógł zmienić konstytucję już w 2008 roku i pozostać u władzy, ale tego nie zrobił. Sądzę, że dalej chce, by ustawa zasadnicza pozostała nietknięta – twierdzi Mary Dejevsky, korespondentka brytyjskich mediów w Moskwie.
Decyzja o odejściu może być także podyktowana wiekiem. W 2024 roku Władimir Władimirowicz będzie miał już 72 lata. Jeśli postanowi rządzić kolejną kadencję, skończy ją, mając prawie 80 lat. Jak pisze „New York Times", byłoby to ryzykowne. Putin mógłby w pewnym momencie podzielić los Roberta Mugabe z Zimbabwe, którego od władzy odsunęli młodsi politycy. Zdaniem dziennikarzy nowojorskiej gazety pokolenie 30–40-latków czeka już, aby mieć swój udział w rządzeniu Rosją. Jeśli Putin chce przejść do historii, nie może też pozwolić sobie na to, by zapamiętano go jako niedołężnego starca, który jak Jelcyn nie jest w stanie ustać o własnych siłach albo jak Breżniew bełkocze coś niezrozumiale.
Konstantin Kałaczow, jeden z najwybitniejszych rosyjskich politologów, w rozmowie z „Plusem Minusem" zauważa z kolei, że prezydent prawdopodobnie ustąpi z powodu wypalenia wieloletnim kierowaniem państwem. – Putin był zmęczony już wcześniej, a z upływem lat ten stan tylko się pogłębia. Twierdzenie, że uczepił się władzy, jest przesadzone – uważa Kałaczow. Słuszności tych słów ma dowodzić apatia, towarzysząca działaniom prezydenta w trakcie kampanii wyborczej. Polityk nie przedstawił żadnego hasła wyborczego ani planu reform na kolejne lata. W wygłoszonym niedawno orędziu złożył tylko, nierealne z finansowego punktu widzenia, obietnice polepszenia poziomu życia Rosjan.
„Moskowskij Komsomolec" przypomina natomiast, że w 2017 roku podczas rozmowy z robotnikami z Czelabińska prezydent narzekał na nadmiar obowiązków. Putina do odejścia może także skłonić utrata poparcia wśród najbliższych doradców. – Zachodnie sankcje najbardziej uderzyły w bliższych i dalszych przyjaciół Putina. Ich majątki są warte w sumie bilion dolarów. Część z nich ma już zamrożone zagraniczne konta i trudności w prowadzeniu biznesów. To, co jeszcze do niedawna było dla nich wartościowe, czyli znajomość z prezydentem, w tej chwili staje się obciążeniem – twierdzi Krystyna Kurczab-Redlich, reportażystka oraz autorka m.in. biografii prezydenta pt. „Wowa, Wołodia, Władimir. Tajemnice Rosji Putina".