Cieślik & Górski: Prezes wszystkich rodaków

Wydarzenie tygodnia: księżna Kate urodziła Polaka.

Publikacja: 27.04.2018 18:30

Cieślik & Górski: Prezes wszystkich rodaków

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Każdy przyjazd Donalda Tuska wywołuje gigantyczne zainteresowanie polityków PiS i prorządowych mediów, śledzących każdy jego krok i każde słowo. Mimo że jest on skończony, skompromitowany i pozbawiony honoru. Trwa pełne napięcia oczekiwanie, że w końcu się do tego przyzna. A skoro się nie przyznaje, to tym bardziej potwierdza, że jest skończony, skompromitowany i pozbawiony honoru.

Z wizytami Tuska jest jak z pielgrzymkami papieża w latach 80. Jego obecność w Polsce to święto dla opozycji, której dodaje otuchy, że kiedyś zwycięży ona w walce ze złem uosobionym w Jarosławie Kaczyńskim (dawniej Wojciechu Jaruzelskim). Wszystko się zgadza. No, może prawie. Jak Tusk nauczy się odprawiać msze, to już będzie komplet.

Tusk jeździł na nartach w Dolomitach, kiedy Anodina ogłosiła swój raport, z kolei gdy protestują niepełnosprawni, Beata Szydło spływa Dunajcem z flisakami. Będąc premierem, naprawdę trudno sobie zaplanować czas wolny. Co za robota. Ani wakacji, ani nagród. Tylko zdjęcia w „Fakcie" i parodie w „Uchu Prezesa".

Dodajmy, że to Prezes kolejny raz powiedział pani premier Szydło: „spływaj". No to spłynęła Dunajcem i to wszystko w ramach akcji propagandowej „władza bliżej ludzi".

W ramach tej samej akcji premier Morawiecki był w Węgrowie, minister Błaszczak na Mazurach, a Marek Kuchciński w Żywcu. To tam padło pytanie, które przejdzie do historii polskiej polityki. „Jakie leki pan marszałek zażywa, by być tak odpornym na totalną i obłudną opozycję?". Okazało się, że pan marszałek pije zieloną herbatę. Ten, kto to napisał, najwyraźniej też pije dużo (w Żywcu to nie jest trudne). Bo na trzeźwo by tego nie wymyślił.

Niezawodny poseł Stanisław Pięta radzi usunąć matki niepełnosprawnych siłą i oddać policji. Naprawdę, nie ma odleglejszego miejsca od rozumu niż pięta.

Miało nie być podwyższania podatków. I nie ma. Ale nikt nie mówił, że nie będzie danin. A zwłaszcza solidarnościowych. Kto to widział, żeby najbogatsi ciężar opieki nad chorymi bezceremonialnie zrzucali na państwo.

Zimowa wyprawa na K2 odpuściła i wróciła do Polski. Inaczej prof. Pawłowicz. Samotnie wspina się na szczyty chamstwa, wytyczając zupełnie nowe drogi i nie bawiąc się w zakładanie obozów. W końcu asekuruje ją sam Prezes.

Księżna Kate urodziła trzecie dziecko. U nas w ciąży jest co prawda bratanica Prezesa, ale to niewiele znaczy w sensie politycznym. W Wielkiej Brytanii mają aż za dużo następców tronu, u nas następców Prezesa nie widać. Jedyna nadzieja w tym, że Prezes porządzi jak królowa Elżbieta, która właśnie obchodziła 92. urodziny w towarzystwie Stinga i Shaggy'ego. Ciekawe, w czyim towarzystwie 92. urodziny będzie obchodzić Prezes wszystkich Polaków. Zenka Martyniuka i Sławomira?

„Rzeczpospolita" ogłosiła ranking najlepszych i najgorszych ministrów. Zdecydowanie najsłabiej wypadła Beata Kempa. Mimo że w głosowaniu nie brali udziału uchodźcy.

Miały być kolumny Antoniego, będą ławki Mariusza (co połowę naszego duetu niezmiernie cieszy, jako że piękne staropolskie imię Mariusz zasługuje na promocję). Na stulecie niepodległości Macierewicz chciał stawiać pamiątkowe kolumny, ale nie zdążył. Nowy minister obrony stawia na grające ławki. W następnym rozdaniu będą pewnie wirujące stoliki.

Ciekawe rzeczy dzieją się też po lewej stronie. Oto ulubiony kandydat TVN 24 (do wszelkich urzędów, łącznie z godnością prymasa) Robert Biedroń skrytykował swoją ewentualną rywalkę Monikę Jaruzelską za to, że jest PiS-ówką. Twierdzi, że może być kolejną Magdaleną Ogórek. Rzeczywiście, Jaruzelska byłaby ozdobą TVP Info i w sumie to się dziwimy, że nie proponują jej roboty.

Internety obiegła informacja, że na głowie Chrystusa ze Świebodzina ustawione są anteny do przesyłu danych internetowych. Początkowo podejrzewano, że Jezus ma w koronie klejnoty, potem pojawiły się sugestie, że miejscowy proboszcz na tym zarabia, a jeszcze potem kuria oświadczyła, że to instalacja odgromowa. Ale w to nikt nie wierzy, bo instalacja wygląda jak zestaw do odbioru telewizji satelitarnej. Jedno jest pewne: znowu jesteśmy pionierami. Żaden Jezus nie ma czegoś takiego. Nawet ten z Rio.

No i na koniec prawdziwy hit tygodnia. „Księżna urodziła Polaka" – napisał wprost „Super Express" to, co warszawski ratusz jedynie sugerował. Otóż traf chciał, że księżna Kate i książę William równo dziewięć miesięcy temu przebywali w Warszawie. Znaczy się, kolejne royal baby zostało poczęte w Warszawie. Może by mu tak dać na imię HGW? Albo lepiej Reprywatyzacja!

Robert Górski, Kabaret Moralnego Niepokoju, autor serialu „Ucho Prezesa"

Mariusz Cieślik, Program 3 Polskiego Radia

Jurodiwy był też kimś, kto na Rusi potrafił nawet najokrutniejszemu carowi (teraz, jak się zdaje, takich carów zastąpiły mogącego kogoś zniszczyć od razu, spaprać mu wizerunek media) powiedzieć prawdę o jego postępowaniu, i to nawet gdy inni, w tym biskupi czy patriarchowie, milczeli. I teraz też potrzebujemy ludzi, kapłanów, świeckich, potrafiących powiedzieć politykowi, władcy, rządzącej partii, a czasem także ludziom Kościoła, że kierunek, w jakim zmierzają, jest nieludzki, bezbożny, prowadzący nie ku sukcesom, ale ku zagładzie. Tak jest w przypadku eugeniki, której dopuszczenie w przestrzeni aborcji prowadzi nieuchronnie – co pokazuje choćby historia Alfiego Evansa – do zabijania także narodzonych, ale niespełniających kryteriów „użyteczności" osób.

O tym trzeba mówić, przed tym trzeba ostrzegać, zamiast nieustannie udawać, że problemu nie ma. I dlatego w ogóle nie przeszkadza mi bycie pajacem, i to nawet hałaśliwym. Pajac nie jest wprawdzie jeszcze jurodiwym (ale to dobrze, bo mnie daleko do jakiejkolwiek świętości), ale przynajmniej potrafi odrzucić fałszywy język i fałszywą świadomość rzekomo poważnych polityków, komentatorów, liderów opinii. A ja często mam wrażenie, że w naszym społeczeństwie, w naszym Kościele za mało jest pajaców, a za wielu pragmatyków, polityków (nie w znaczeniu zawodu, ale postawy), obrońców układu.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Każdy przyjazd Donalda Tuska wywołuje gigantyczne zainteresowanie polityków PiS i prorządowych mediów, śledzących każdy jego krok i każde słowo. Mimo że jest on skończony, skompromitowany i pozbawiony honoru. Trwa pełne napięcia oczekiwanie, że w końcu się do tego przyzna. A skoro się nie przyznaje, to tym bardziej potwierdza, że jest skończony, skompromitowany i pozbawiony honoru.

Z wizytami Tuska jest jak z pielgrzymkami papieża w latach 80. Jego obecność w Polsce to święto dla opozycji, której dodaje otuchy, że kiedyś zwycięży ona w walce ze złem uosobionym w Jarosławie Kaczyńskim (dawniej Wojciechu Jaruzelskim). Wszystko się zgadza. No, może prawie. Jak Tusk nauczy się odprawiać msze, to już będzie komplet.

Pozostało 88% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi