Półroczna prezydencja w Unii Europejskiej nie polega na przejęciu roli ciał przedstawicielskich czy Komisji Europejskiej. Warszawa nie przejmie dyktatu w Unii, jak by się to mogło komuś wydawać. A jednak każda ze stolic krajów prezydencji może podpowiadać agendę spraw ważnych dla siebie i innych krajów Wspólnoty. A także podejmować działania, by te sprawy windować na plan pierwszy.
Stąd choćby pomysł, by w styczniu w Krakowie zorganizować europejską konferencję o potrzebie utrzymania regionalnej polityki spójności. Takich pomysłów i projektów powinno być dużo więcej, zwłaszcza w sprawie dla Europy dziś najważniejszej – bezpieczeństwa. To dobrze, że ludzie przygotowujący agendę naszej prezydencji rozumieją tę kategorię tak szeroko. Bezpieczeństwo to przecież nie tylko obronność. To także inne aspekty stabilności UE, jej państw i obywateli.
Jakie można wskazać priorytety polskiej prezydencji w UE?
Autorzy polskiej prezydencji mówią również o bezpieczeństwie energetycznym, żywnościowym, ekonomicznym, zdrowotnym, informacyjnym i cywilnym. To sfery różnych narodowych polityk, a często przestrzenie sporu między stolicami a Brukselą.
Czytaj więcej
Pieniądze na Tarczę Wschód, ograniczenie ambicji klimatycznych, zachowanie polityki spójności i zielony atom – to filary przewodnictwa Polski w UE.
Paradoksalnie pomysły w kwestii szeroko pojętego bezpieczeństwa to nowa ścieżka integracji z rodowodem w Warszawie, wynikająca z nowych wyzwań geopolitycznych, aktualnych ryzyk i zagrożeń, z którymi musimy się mierzyć, zwłaszcza w krajach Europy Środkowej.