Autorem „Niedokończonej rewolucji Einsteina" jest prominentny fizyk Lee Smolin, znany z książek popularyzatorskich. Jim Baggott („Kwantowa rzeczywistość") to wykładowca uniwersytecki z tej samej dziedziny, który w pełni poświęcił się popularyzacji. Obaj panowie mają więc kompetencje, aby wypowiadać się na temat zagadnień, którymi żyje środowisko fizyków i które stanowią dziś pierwszy front tej nauki.
Rewolucja kwantowa dokonała się prawie sto lat temu, a teoria, którą wtedy opracowano, uchodzi za jedną z najlepszych, jakimi dysponuje nauka. Dlaczego więc obaj autorzy wydają się zgadzać, że jest ona wadliwa i postulują wprowadzenie do niej poprawek?
Czytaj więcej
Jest znacznie bardziej prawdopodobne, iż piękna idea okaże się prawdziwa, niż że przydarzy się to idei brzydkiej.
Smolin uważa, że „konceptualne problemy i diametralne różnice opinii, które od początku nękały mechanikę kwantową, są nierozwiązane i nierozwiązywalne z tej prostej przyczyny, że teoria jest błędna". Postuluje wyjście poza mechanikę kwantową i sporządzenie takiego opisu świata atomowego, „który ma sens".
Od początku interpretacje świata kwantowego dzieliły badaczy. Istnieje kilka wersji fizyki kwantowej, a za obowiązującą uznaje się tzw. interpretację kopenhaską. Dlaczego ją? Prawdopodobnie zaważyła na tym charyzmatyczna postać Nielsa Bohra, który poniekąd narzucił ją fizykom. Ci zaś nie potrafili zaproponować niczego równie przekonująco tłumaczącego wyniki eksperymentów. Rzecz jednak w tym, że interpretacja Bohra ma kłopoty z wyjaśnieniem niektórych paradoksów świata atomowego. Wśród fizyków w dobrym tonie jest przyznawać się, że ni w ząb nie rozumieją fizyki kwantowej.