„Jak zrobić szarlotkę od podstaw. W poszukiwaniu przepisu na nasz Wszechświat”: Ulubione ciasto fizyków

W dążeniu do uprzystępnienia tematyki kosmologicznej popularyzatorzy sięgają do rozmaitych metafor, ale metafora gastronomiczna nie zdarza się często.

Publikacja: 03.11.2023 17:00

„Jak zrobić szarlotkę od podstaw. W poszukiwaniu przepisu na nasz Wszechświat”, Harry Cliff, tłum. M

„Jak zrobić szarlotkę od podstaw. W poszukiwaniu przepisu na nasz Wszechświat”, Harry Cliff, tłum. Marek Krośniak, wyd. Zysk i S-ka

Foto: mat.pras.

Zastosował ją fizyk cząstek elementarnych z Cambridge Harry Cliff, który w książce „Jak zrobić szarlotkę od podstaw” nie tyle przyrównał Wszechświat do placka z jabłkami, ile zadał sobie trud prześledzenia, jak powstały składniki do tego wypieku. Na pomysł nie wpadł sam: to słynny Carl Sagan w jednym z odcinków serialu „Kosmos” z lat 80. XX wieku, siedząc nad porcją jabłecznika, wyrzekł aforyzm, że „aby zrobić szarlotkę od podstaw, trzeba najpierw wymyślić Wszechświat”. Innymi słowy, droga do jabłek na ciasto prowadzi od Big Bangu przez wszystkie perypetie astrofizyczne do końcowego efektu, jakim jest planeta Ziemia z sadami jabłoni na powierzchni.

Cliff koncentruje się na składnikach, do których należą atomy węgla, tlenu i inne, a także części składowe atomów. Za każdym razem mamy opowieść z historii fizyki, jak dana cząstka była odkryta i kto to zrobił. Przy okazji Cliff raczy nas kluczowymi epizodami z dziejów nauki, bez których szarlotkę upiec by się dało, acz bez rozumienia receptury. Autor ma dar interesującego i potoczystego pisania, tak że nawet słabo zorientowany czytelnik wyzna się na tej tematyce.

Im bardziej jednak Cliff zmierza w dół, pomiędzy elementy najmniejsze, tym więcej pojawia się komplikacji. Są to rejony, w których walczy fizyka dzisiejsza; jednych rzeczy jest pewna, innych się domyśla, trzecich zasię poszukuje. To obszar zjawisk trudnych do uchwycenia i niejednoznacznych, a przecież i one mają wpływ na naszą szarlotkę. Tu książka Cliffa zamienia się w relację z frontów dzisiejszej fizyki, które autor zna doskonale, a gdy trzeba, idzie po korepetycje do kolegów.

Czytaj więcej

„Twórca”: Wypatroszone głowy

Wielką atrakcją książki są wstawki reportażowe przedstawiające wycieczki Cliffa po agregatach badawczych współczesnego świata. Na pierwszy ogień idzie Wielki Zderzacz Hadronów (LHC), gdzie Cliff jest zatrudniony, potem reaktor syntezy termojądrowej w Culham w Anglii, podziemne obserwatoria i rejestratory neutrin w San Grasso (Włochy) i Super-Kamiokande w Japonii oraz zderzacz atomów (np. ołowiu czy złota) w Brookhaven w USA. Są to giganty nafaszerowane aparaturą naukową, współczesne piramidy, bez których nasza wiedza byłaby znikoma.

Niejako przy okazji – i to kolejny walor książki Cliffa – autor pokazuje, ile w fizyce znaczą nowe odkrycia. Tu do głównych rozczarowań należą wyniki uzyskane w LHC, gdzie spodziewano się chmary nowych cząstek, a pojawiła się tylko jedna – bozon Higgsa. W rezultacie fachowcy od supersymetrii, która jest wspaniałą ideą wyjaśniającą naraz co najmniej kilka kwestii, widzą, że zabrnęli w ślepy zaułek. Skoro nie wykryto cząstek, które supersymetria postuluje, to czy warto iść w to dalej? Cliff przepytuje fizyka, który poświęcił tej dziedzinie 30 lat, przegrał i teraz rozgląda się za nowym zajęciem. Odkrycia są solą fizyki, ale brak odkryć jest czasem prawdziwym dramatem.

Pod koniec swych rozważań Cliff ma odwagę (albo uczciwość) przyznać się do porażki: nie wiemy, czy znamy komplet składników niezbędnych do wytworzenia szarlotki. Są przecież jeszcze „niewidzialne, eteryczne, wszechobecne” pola kwantowe w liczbie 25, a jaki jest ich wpływ na nasz wypiek, trudno przesądzić. „Obserwowana solidność świata okazuje się iluzją, sztuczką magika”. Wśród tych wątpliwości polecam udać się na bazar w celu zakupienia surowca na szarlotkę. Jabłka o tej porze roku są najbardziej dorodne.

Zastosował ją fizyk cząstek elementarnych z Cambridge Harry Cliff, który w książce „Jak zrobić szarlotkę od podstaw” nie tyle przyrównał Wszechświat do placka z jabłkami, ile zadał sobie trud prześledzenia, jak powstały składniki do tego wypieku. Na pomysł nie wpadł sam: to słynny Carl Sagan w jednym z odcinków serialu „Kosmos” z lat 80. XX wieku, siedząc nad porcją jabłecznika, wyrzekł aforyzm, że „aby zrobić szarlotkę od podstaw, trzeba najpierw wymyślić Wszechświat”. Innymi słowy, droga do jabłek na ciasto prowadzi od Big Bangu przez wszystkie perypetie astrofizyczne do końcowego efektu, jakim jest planeta Ziemia z sadami jabłoni na powierzchni.

Pozostało 81% artykułu
Plus Minus
Trwa powódź. A gdzie jest prezydent Andrzej Duda?
Plus Minus
Liga mistrzów zarabiania
Plus Minus
Jack Lohman: W muzeum modlono się przed ołtarzem
Plus Minus
Irena Lasota: Nokaut koni
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Plus Minus
Mariusz Cieślik: Wszyscy jesteśmy wyjątkowi