Zastosował ją fizyk cząstek elementarnych z Cambridge Harry Cliff, który w książce „Jak zrobić szarlotkę od podstaw” nie tyle przyrównał Wszechświat do placka z jabłkami, ile zadał sobie trud prześledzenia, jak powstały składniki do tego wypieku. Na pomysł nie wpadł sam: to słynny Carl Sagan w jednym z odcinków serialu „Kosmos” z lat 80. XX wieku, siedząc nad porcją jabłecznika, wyrzekł aforyzm, że „aby zrobić szarlotkę od podstaw, trzeba najpierw wymyślić Wszechświat”. Innymi słowy, droga do jabłek na ciasto prowadzi od Big Bangu przez wszystkie perypetie astrofizyczne do końcowego efektu, jakim jest planeta Ziemia z sadami jabłoni na powierzchni.
Cliff koncentruje się na składnikach, do których należą atomy węgla, tlenu i inne, a także części składowe atomów. Za każdym razem mamy opowieść z historii fizyki, jak dana cząstka była odkryta i kto to zrobił. Przy okazji Cliff raczy nas kluczowymi epizodami z dziejów nauki, bez których szarlotkę upiec by się dało, acz bez rozumienia receptury. Autor ma dar interesującego i potoczystego pisania, tak że nawet słabo zorientowany czytelnik wyzna się na tej tematyce.
Im bardziej jednak Cliff zmierza w dół, pomiędzy elementy najmniejsze, tym więcej pojawia się komplikacji. Są to rejony, w których walczy fizyka dzisiejsza; jednych rzeczy jest pewna, innych się domyśla, trzecich zasię poszukuje. To obszar zjawisk trudnych do uchwycenia i niejednoznacznych, a przecież i one mają wpływ na naszą szarlotkę. Tu książka Cliffa zamienia się w relację z frontów dzisiejszej fizyki, które autor zna doskonale, a gdy trzeba, idzie po korepetycje do kolegów.
Czytaj więcej
Empatia reżysera „Twórcy” okazywana robotom idzie za daleko, przerośnięta tolerancja i poprawność polityczna rozlewają mu się na roboci ród.
Wielką atrakcją książki są wstawki reportażowe przedstawiające wycieczki Cliffa po agregatach badawczych współczesnego świata. Na pierwszy ogień idzie Wielki Zderzacz Hadronów (LHC), gdzie Cliff jest zatrudniony, potem reaktor syntezy termojądrowej w Culham w Anglii, podziemne obserwatoria i rejestratory neutrin w San Grasso (Włochy) i Super-Kamiokande w Japonii oraz zderzacz atomów (np. ołowiu czy złota) w Brookhaven w USA. Są to giganty nafaszerowane aparaturą naukową, współczesne piramidy, bez których nasza wiedza byłaby znikoma.