TVP Info pokazała znienacka niedzielne wystąpienie programowe Roberta Biedronia z konwencji na Torwarze. Co w tym dziwnego? Ano to, że kanał informacyjny telewizji publicznej przeważnie nie zauważa opozycyjnych imprez. A na pewno już ich nie transmituje.
Tu zrobiono wyjątek. To zapewne efekt strategii PiS traktującej działania Biedronia jako okazję do siania zamętu w okopach wroga – niech zdezorientuje i wreszcie rozbije elektorat potencjalnego opozycyjnego bloku. Ale prawicowi komentatorzy i internauci przekaz płynący z Torwaru przyjęli negatywnie. Padły nawet pytania, dlaczego TVP promuje coś tak obrzydliwego.
Dezorientację mamy także po drugiej stronie. Portale dawnego mainstreamu przyjmują Biedronia z niechęcią, rozliczając – skądinąd w oparciu o słuszne spostrzeżenia – jego populizm, niespójność i gołosłowność. Z czysto politycznego punktu widzenia można to zrozumieć.
Pojawiają się też jednak głosy pełne zainteresowania. Wszak na lewym skrzydle opozycji cały czas pokutowało przekonanie, że dominację PiS można przełamać tylko radykalnym programem socjalnym w odpowiednio atrakcyjnym opakowaniu. Wyraźnie przeszkolony przez PR-owców Biedroń z wyraźnie reżyserowaną salą zdaje się to zapowiadać. Agata Szczęśniak z „Krytyki Politycznej" spytała nawet z nutką podziwu, dlaczego żaden inny polityk z jej strony nie wykazał tyle odwagi w rzucaniu obietnic bez dostatecznych podstaw.
Zarazem Biedroń obrasta mitami. Warto im się przyjrzeć – krytycznie, ale ze świadomością, że mogą być zaczynem nowych zjawisk.