Grzegorz Gauden: Pogrom we Lwowie - kres iluzji

W listopadzie 1918 roku austriacka gazeta określiła Polaków w Galicji mianem Herrenvolk. Przedziwne to uczucie dla Polaka czytać po niemiecku, w wiedeńskiej gazecie sprzed stu lat, szwabachą, że przynależał do rasy panów.

Publikacja: 03.05.2019 18:00

Grzegorz Gauden: Pogrom we Lwowie - kres iluzji

Foto: materiały prasowe

Informacja o pogromie lwowskim dotarła do światowej, a potem polskiej opinii publicznej, dzięki artykułowi w wiedeńskim dzienniku „Neue Freie Presse" („NFP"). Tydzień po pogromie. Ta publikacja nie mogła ujść uwadze. „NFP" była poważaną gazetą ukazującą się w byłej stolicy byłego imperium. Wprawdzie pokonanego i już wtedy nieistniejącego, ale na politycznej mapie świata Wiedeń był miejscem ciągle niezwykle znaczącym.

Nie znalazłem omówienia tego artykułu w polskich publikacjach. Bywa w Polsce przywoływany jako pierwsza zagraniczna prasowa informacja o pogromie lwowskim i zawsze podkreśla się przy tej okazji, że podano w niej nieprawdziwe dane o liczbie śmiertelnych ofiar.

Artykuł kwitowany jest tak zdawkowo, że wydawać się może, iż była to krótka, niemal agencyjna kilkuzdaniowa notka prasowa zawierająca dwie informacje: we Lwowie w dniach 22 i 23 listopada 1918 miał miejsce pogrom Żydów i że przyniósł 2 500 do 3 000 ofiar śmiertelnych.

* * *

W rzeczywistości obszerny tekst nosił tytuł „Pogrom we Lwowie. Od naocznego świadka" („Der Pogrom in Lemberg. Von einem Augenzeugen"). Ukazał się 30 listopada 1918 w sobotnim wydaniu opiniotwórczego porannego wiedeńskiego dziennika.

Artykuł rozpoczyna się na dole pierwszej trzyszpaltowej strony. Zajmuje dwie szpalty do wysokości jednej piątej strony, po czym w tym samym układzie jest kontynuowany przez jedną trzecią drugiej i kończy się dwoma szpaltami tej wysokości na trzeciej stronie. To świadczy o tym, za jak ważny uznała go redakcja dziennika. Cały tekst liczy 13 300 znaków ze spacjami. Szwabachą.

Artykuł ukazał się z nadtytułem „Felieton". Była to wtedy stała rubryka „NFP". Codziennie w tym miejscu z takim nadtytułem rozpoczynał się na pierwszej stronie ważny tekst.

Artykuł jest podpisany literami MW. Autor przedstawia się jako człowiek od wielu lat doskonale obeznany w sprawach polskich, ukraińskich i żydowskich. MW informuje, że przebywał we Lwowie od połowy września 1918 do 27 listopada 1918 i był naocznym świadkiem wydarzeń, o których pisze. Stwierdza: „na swoje nieszczęście".

MW nie podał źródła, na którym oparł rażąco zawyżoną liczbę ofiar. Pisze jedynie o ostrożnych szacunkach.

* * *

Już pierwszy akapit artykułu w „NFP" zabrzmiał bardzo groźnie dla Polski i Polaków. MW napisał, że pogrom lwowski różni się od innych ekscesów w Galicji nie tylko liczbą niewinnych ofiar i skalą zniszczeń. Twierdzi, że zamysłem pogromu było osiągnięcie przez Polaków celów politycznych. Jego zdaniem pogrom był akcją świadomie zorganizowaną i przeprowadzoną przez polską społeczność Lwowa.

Artykuł w „Neue Freie Presse" został natychmiast uznany w Polsce za celową i przemyślaną akcję antypolską pokonanych państw centralnych. Tak też był przedstawiany przez polskie służby dyplomatyczne wysłannikom zagranicznym. Z pewnym sukcesem.

W raporcie amerykańskich wysłanników Jadwina i Johnsona z roku 1919 informacja o publikacji w „NFP" podawana jest w tonie niemal oskarżycielskim. Polscy dyplomaci przekonali amerykańskich autorów raportu, że artykuł ten miał osłabić pozycję Polski.

Dowodem na to był taki oto wywód, który prezentują Jadwin i Johnson: ponieważ w prasie austriackiej obowiązywała cenzura wojskowa, a dziennik wiedeński dostał zgodę władz wojskowych na tę publikację, to oznacza, że publikacja była w interesie Austrii.

W tej logice zacierania prawdy nie ma znaczenia, że gazeta podała prawdziwą informację o tym, że we Lwowie miał miejsce pogrom na Żydach, że zamordowano wielu niewinnych ludzi, że spalono domy i obrabowano ludzi. Jedyną istotną rzeczą w takim rozumowaniu jest to, że zarówno Austrii, jak i Niemcom bardzo zależało po przegranej wojnie na osłabianiu pozycji Polski przed nadchodzącymi negocjacjami o przyszły kształt granic.

I było to prawdą.

* * *

MW napisał, że mądrzejsze polskie kręgi polityczne zdały sobie jednak sprawę ze szkód, jakie wydarzenia we Lwowie przynoszą sprawie Polski. Jego zdaniem, kiedy minęła pogromowa euforia, Polacy uświadomili sobie, że przyjdzie zapłacić polityczną cenę za dwa dni bestialstw w dzielnicy żydowskiej Lwowa.

Wtedy pojawiła się strategia wyparcia polskiej odpowiedzialności. Jednym z jej elementów było podanie przez Polaków informacji, że wśród zatrzymanych 1 600 uczestników rabunków we Lwowie 60 proc. stanowili Ukraińcy, a 10 proc. Żydzi!

Informację polskich władz, że wśród rabujących i plądrujący było 60 proc. Ukraińców, MW uznaje za niewiarygodną dla każdego, kto zna stosunki panujące we Lwowie.

I także całkowicie odrzuca twierdzenie, że Żydzi byli współsprawcami pogromu.

* * *

Autor starał się wprowadzić czytelników w genezę pogromu. Przyczyną wydarzeń we Lwowie był według niego polsko-ukraiński konflikt o wschodnią Galicję, czyli teren rozciągający się pomiędzy Sanem a Zbruczem. Na tym terytorium absolutną większość stanowiła ludność ukraińska, która mieszkała na wsi. Polacy i Żydzi zamieszkiwali miasta.

Autor informuje, że w od lat w polskich statystykach zaliczano Żydów do populacji polskiej! Wyjaśnia, że w ten sposób Polacy starali się uzyskać statystyczną przewagę polskiej ludności w miastach wschodniej Galicji w stosunku do ukraińskiej i że ten zabieg był oczywiście kwestionowany przez Ukraińców.

Zastanawiam się, czy Żydzi wiedzieli o tym, że dla Polaków stanowią polską ludność? Jaką konstrukcję intelektualną wymyślili Polacy w Galicji, aby uznać pogardzanych Żydów za element polski?

* * *

Moje zaskoczenie pojawiło się przy wcześniejszej lekturze broszury Władysława Hermana Feldsteina. Żyda i gorącego polskiego patrioty, który w swojej politycznej publikacji „Polen und Juden" w 1915 roku z dumą napisał, że podczas spisu ludności w roku 1910 pośród 878 000 galicyjskich Żydów prawie 850 000 przyznało się do narodowości polskiej! (...sich nahezu 850 000 zur polnischen Nationalität bekannt).

Także najbardziej konserwatywni chasydzi? Syjoniści? Bierne masy żydowskiej biedoty znające tylko język jidysz? Konserwatywne wspólnoty żyjące w nędzy na galicyjskiej prowincji, które nie znały kalendarza europejskiego, a jedynie żydowski, z czym zetknął się i o czym pisał w swoim raporcie w roku 1919 brytyjski wysłannik kpt. Peter Wright.

Podczas spisu pytano o używany język. Decyzją władz wiedeńskich podać można było niemiecki, polski lub ukraiński, a podany język miał świadczyć o przynależności narodowej. Wykluczono jidysz, za podanie którego karano grzywną.

Cały spis został przeprowadzony przez polskich urzędników, którzy całkowicie kontrolowali w Galicji administrację.

* * *

MW wyjaśniał wiedeńskiemu czytelnikowi, że postawa społeczności żydowskiej stała się istotnym czynnikiem przy rozstrzygnięciu tego, czy wschodnia Galicja zostanie uznana za obszar z przewagą ludności polskiej. Z tego względu Ukraińcy starali się przeciągnąć Żydów na swoją stronę i domagali się co najmniej rozluźnienia ich związków z Polakami.

Pisał, że Polacy, którzy wcześniej dla swoich celów politycznych wykorzystywali istnienie dużej populacji Żydów w Galicji, obecnie zaczęli się zachowywać wobec tej społeczności z bezwzględnością rasy panów (Herrenvolk), która poczuła się zagrożona zachowaniem uległych dotąd poddanych.

Według niego Ukraińcy starali się wyjść naprzeciw potrzebom i oczekiwaniom Żydów, podczas gdy Polacy rozpoczęli tłumienie ruchu niezależnych wspólnot żydowskich. MW użył metafory, że Ukraińcy zachowują się w stosunku do Żydów jak zalotny kochanek, a Polacy jak wielcy latyfundyści, którzy zwalczają bunt niewolników.

Zdaniem MW w konflikcie polsko-ukraińskim Żydzi znaleźli się między młotem a kowadłem. Opowiedzenie się przez nich po jednej ze stron uczyniłoby z nich obiekt zemsty drugiej strony. Z tego względu Żydzi zdecydowali się na zajęcie w tym konflikcie całkowicie neutralnego stanowiska.

Tyle że takie neutralne stanowisko oznaczało w konsekwencji polityczne osłabienie pozycji polskiej, a wzmocnienie ukraińskiej. Dlatego polskie stronnictwa uznały, iż żydowska deklaracja neutralności to wyraźny cios w polskie panowanie we wschodniej Galicji. Twierdzi, że wszystkie polskie partie jeszcze przed ukraińskim przewrotem we Lwowie uznały żydowskie ruchy polityczne za zdradę Polaków: „Żydzi żyją od setek lat w naszym kraju, a teraz – taka niewdzięczność!".

MW przypomina, że nigdy władcy i panowie nie byli w stanie dostrzec roszczeń niewolników i poddanych o uznanie ich ludzkich praw. Jego zdaniem historia zna tylko jedną reakcję panów na bunt niewolników: chłostę i wytępienie („Züchtigung und Ausrottung").

Rozjuszenie Polaków na dotychczas bezwolnych politycznych niewolników, czyli Żydów, narastało od momentu, kiedy ci zaczęli upominać się o prawo do samostanowienia. To zdaniem MW był mechanizm, który doprowadził do pogromu we Lwowie.

* * *

W listopadzie 1918 roku austriacka gazeta określiła Polaków w Galicji mianem Herrenvolk. Przedziwne to uczucie dla Polaka czytać po niemiecku w wiedeńskiej gazecie sprzed stu lat szwabachą, że przynależał do rasy panów.

Przynależał do rasy panów, w czasie przeszłym dokonanym. Kilkanaście lat później ten termin całkowicie zawłaszczą dla siebie Niemcy i Austriacy. Ze szczebla rasy panów przesuną Polaków na miejsce, które pierwotnie ta koncepcja pod koniec XIX wieku przyznawała Żydom.

Na samo dno hierarchii rasowej, do grona podludzi, razem z Żydami.

* * *

Autor zwrócił uwagę na zjawisko, które uderzyło mnie podczas rekonstruowania pogromu we Lwowie. Kiedy ukraińskie oddziały opuściły Lwów 22 listopada 1918 po trzech tygodniach walk z polskimi oddziałami, pierwszą reakcją Polaków nie był rewanż na ukraińskich mieszkańcach miasta, których mieszkało tam kilkadziesiąt tysięcy. Pierwszą polską reakcją był wybuch nienawiści skierowany przeciwko Żydom!

MW pisał, że pragnienie zemsty na Żydach opanowało całe polskie społeczeństwo. Odwołuje się do licznych wypowiedzi Polaków w dniu 22 listopada 1918, w piątek do południa, w pierwszym dniu pogromu. Streszcza poglądy lwowskich mieszczan i oficerów wojska polskiego.

Usłyszał od nich, że z Żydami postąpiono słusznie, bo Żydów tylko w ten sposób można wyleczyć z dalszego kokietowania Ukraińców. Według MW Polacy we Lwowie uznali, że trzeba udzielić Żydom lekcji w postaci odstraszającego przykładu, aby przeszła im ochota na uważanie się za czynnik, który mógłby odgrywać jakąkolwiek rolę w Polsce.

Zdaniem MW panująca w polskich kręgach filozofia uderzenia w Żydów, ograbienia ich, pokazanie im ich miejsca, była owocem powtarzanego setki razy przez polskich przywódców hasła, że Żydzi są wszystkiemu winni. To właśnie było politycznym i duchowym źródłem pogromu lwowskiego.

Trudno się z nim nie zgodzić po lekturze prasy polskiej pod zaborami od początku XX wieku. W tych publikacjach Żydzi byli niemal codziennie oskarżani o sianie liberalizmu, komunizmu, demoralizacji i zepsucia, spekulacje, oszukiwanie Polaków, walkę z chrześcijaństwem i o wszelkie inne możliwe zbrodnie.

* * *

MW relacjonuje wypowiedzi, które usłyszał od Polaków podczas podróży przez Galicję do Wiednia w końcu listopada 1918. W podróży z pogromowego Lwowa. Spotkał po drodze przedstawicieli najróżniejszych zawodów i warstw społecznych.

Nikt z Polaków z nie krył radykalnie nienawistnego stosunku do Żydów. Nikt z rozmówców nie potępił ekscesów we Lwowie. Wszyscy uważali, że Żydzi prowokowali i atakowali, a polscy żołnierze musieli się bronić.

Jego zdaniem ówczesną logikę polityczną Polaków najpełniej oddaje przytoczona przez niego wypowiedź pewnego nauczyciela szkoły średniej: „W chwili, gdy w Krakowie została założona Komisja Likwidacyjna cała wschodnia Galicja stała się polskim terytorium państwowym.

Ukraińcy, którzy otwarcie wystąpili przeciwko Polakom, i Żydzi, którzy ogłosili neutralność, popełnili zbrodnię zdrady stanu.

Polacy wysłali ekspedycję karną dla ukarania przestępców wobec państwa. To, co się zdarzyło we Lwowie, było wymierzeniem w pełni zasłużonej kary.

Jeśli Żydzi będą próbowali szkalować polski naród za granicą poprzez skargi i raporty, zostaną jeszcze srożej ukarani.

Tak musi się stać w interesie polskiej racji stanu. My Polacy chcemy być panami w naszym kraju i nie pozwolimy wtrącać się ani Ukraińcom, ani Żydom".

Zdaniem MW ta wypowiedź dokładnie oddaje pogląd polskich partii politycznych: od nacjonalistycznych, poprzez ludowe aż po polskich socjalistów.

Autor konkluduje, że cały polski naród (Volk) pragnie niczym nieograniczonego panowania w historycznym polskim państwie narodowym. Polacy nie uznają i nie będą brali pod uwagę innych narodowości żyjących na polskich obszarach.

Taka postawa zdaniem MW była podstawową przyczyną ekscesów przeciwko Żydom w Polsce. I była powodem pogromu we Lwowie.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Informacja o pogromie lwowskim dotarła do światowej, a potem polskiej opinii publicznej, dzięki artykułowi w wiedeńskim dzienniku „Neue Freie Presse" („NFP"). Tydzień po pogromie. Ta publikacja nie mogła ujść uwadze. „NFP" była poważaną gazetą ukazującą się w byłej stolicy byłego imperium. Wprawdzie pokonanego i już wtedy nieistniejącego, ale na politycznej mapie świata Wiedeń był miejscem ciągle niezwykle znaczącym.

Nie znalazłem omówienia tego artykułu w polskich publikacjach. Bywa w Polsce przywoływany jako pierwsza zagraniczna prasowa informacja o pogromie lwowskim i zawsze podkreśla się przy tej okazji, że podano w niej nieprawdziwe dane o liczbie śmiertelnych ofiar.

Pozostało 95% artykułu
Plus Minus
Jan Maciejewski: Zemsta cudu
Plus Minus
„Anora” jak dawne zwariowane komedie, ale bez autocenzury
Plus Minus
Kataryna: Panie Jacku, pan się nie boi
Plus Minus
Stanisław Lem i Ursula K. Le Guin. Skazani na szmirę?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Plus Minus
Joanna Mytkowska: Wiem, że MSN budzi wielkie emocje