Rząd postanowił wprowadzić rentę wdowią. Otóż po śmierci małżonka, którego emerytura pokrywała parze emeryckiej stałe i stale rosnące koszty życia (czynsz, energia elektryczna, gaz, woda, wywóz śmieci), następuje radykalne pogorszenie poziomu życia tego z małżonków, który zostaje sam. A się starzeje, częściej choruje i coraz więcej wydaje na leki.
Renta wdowia i wojna pokoleń
Zazwyczaj jest to kobieta. Bo kobiety statystycznie żyją dłużej. A statystycznie to one mają niższe emerytury. Mają je niższe, bo mniej zarabiają i krócej pracują. Mniej zarabiają, bo częściej chodzą na różne urlopy (macierzyńskie, wychowawcze) i na zwolnienia „na dzieci”. Co prawda coraz mniej kobiet rodzi dzieci, ale na emeryturach teraz są te, które rodziły ich więcej i siatki płac uwzględniały wówczas to, że ich częściej nie było w pracy właśnie z powodu dzieci. Teraz się może zaczną zmieniać, ale już pojawiają się głosy młodych, że renta wdowia jest niesprawiedliwa wobec nich. Bo są obciążani wysokimi składkami i podatkami na „prezent dla wdów”, którym „nie chciało się pracować dłużej niż do 60. roku życia”. To prawda, że polska wdowa przepracowała statystycznie 30 lat, a emeryturę pobiera statystycznie przez 24 lata. Tylko przypomnę, że wiele z tych wdów pracowało przed wielką reformą emerytalną z 1999 r., dzięki której mieliśmy mieć niższe emerytury, ale ludziom wmawiano, że będą mieć „wyższe emerytury”.
Czytaj więcej
Żonie lub mężowi zmarłej osoby ma być zagwarantowane prawo do części świadczeń po niej. W czwartek posłowie będą kontynuowali prace nad projektem wprowadzającym "renty wdowie".
Wiele kobiet przechodziło na emeryturę w czasach, gdy stopa bezrobocia wynosiła ponad 15 proc., więc nie miały zbyt wielu możliwości, żeby na rynku pracy zostać dłużej. Od 25 lat piszę, że dojdzie do takiej wojny pokoleń, co podsumowałem w książce „Emerytalna katastrofa” z 2012 roku, więc teraz mogę się wymądrzać.
Istniejący system emerytalny jest nie do utrzymania. Co prawda nie tylko Pragnący Zachować Anonimowość Internauci, ale i walczący z dezinformacją dziennikarze i dziennikarki cytują inną dziennikarkę, która moją wypowiedź z roku 2007 zatytułowała: „za 7 lat ZUS zbankrutuje”. Nie ZUS, tylko system. Ale to było za trudne do zrozumienia dla czytelników. I do dzisiaj chyba jest.