Niezależnymi organami kontrolującymi służby może pochwalić się także kilka czołowych krajów UE. Francja ma Krajową Komisję Kontroli Technik Wywiadowczych, będącą niezależnym organem administracyjnym nadzorującym legalność i proporcjonalność działań wywiadowczych. Podobną rolę pełni niemiecka Komisja G10 zapewniająca, że działania inwigilacyjne są zgodne z wymogami prawnymi i respektują indywidualne prawo do prywatności. W kontekście powyższego na uwagę zasługuje także brytyjski Investigatory Powers Tribunal, organ sądowy rozpatrujący skargi dotyczące niewłaściwego postępowania agencji wywiadowczych w zakresie stosowania tajnych technik dochodzeniowych i uprawnień do inwigilacji.
Zatem, najbardziej pilne z polskiego punktu widzenia byłoby powołanie niezależnych organów, których celem byłby nadzór nad służbami specjalnymi. Wydaje się także, że konieczne jest wprowadzenie nowego typu organu sądowego – wydziału karnego, który skupiałby się wyłącznie na kontrolowaniu prawidłowości prowadzenia czynności operacyjnych. Istotne powinno stać się dostosowanie systemu do realiów pracy sądów. Sędzia musi być w stanie realnie ocenić, czy zachodzą przesłanki zastosowania kontroli operacyjnej i czy służby przypadkiem nie idą na skróty. Nie może być zmuszany do podejmowania decyzji w tych kwestiach w pośpiechu, z powodu „szarej codzienności”, na którą w polskich sądach składa się zazwyczaj brak dostatecznego czasu na zapoznanie się ze sprawą z powodu dużego obłożenia pracą, brak dobrze wyszkolonej kadry wspierającej i brak odpowiednich warunków lokalowych. Rozpoznanie sprawy z wniosku o zarządzenie kontroli operacyjnej powinno być traktowane jak pełna sprawa karna, a nie sprawa wpadkowa. Innymi słowy, należy zagwarantować minimalizowanie przypadków, w których przeciętny sędzia przy rozpoznawaniu wniosku o zezwolenie na kontrolę operacyjną kierowałby się jedynie zasadą oszczędności cennego czasu.
Powinien powstać także skonkretyzowany katalog metod prowadzenia czynności przez służby specjalne, zgodny z zasadami legalizmu, obiektywizmu i proporcjonalności, wskazujący, co mogą robić służby i z jakich narzędzi korzystać, by efektywnie pozyskiwać dane w trakcie kontroli operacyjnej z jednoczesnym zapewnieniem obywatelom gwarancji, że metody działania służb mają swoje określone ramy, poddające się obiektywnej kontroli i ocenie pod kątem ich zgodności z prawem. Wyzwaniem będzie uwzględnienie, że z uwagi na bardzo szybki rozwój technologii i sztucznej inteligencji trzeba będzie opracować katalog środków, który z jednej strony nie będzie hamował funkcjonariuszy w ich codziennej pracy, a z drugiej nie będzie pozwalał na swobodne sięganie w każdym przypadku po najbardziej zaawansowane narzędzia szpiegujące, na przykład oparte na technologiach biometrycznych.
Gwarancje ochrony
Każdemu obywatelowi powinno przysługiwać fundamentalne prawo do obrony przed niesłusznie zastosowanymi działaniami specsłużb. Jednostka powinna otrzymać uprawnienie do otrzymania w rozsądnym czasie po zakończeniu czynności operacyjnych informacji o byciu podmiotem weryfikowanym przez służby w przeszłości oraz – w wypadku stwierdzenia nieprawidłowości – do wniesienia skargi. Zdaje się, że także w tym celu mógłby powstać oddzielny organ, którego kompetencją byłoby stwierdzanie, czy inwigilacja była prowadzona w granicach prawa. W przypadku przekroczenia granic legalności organ ten powinien być władny do przyznawania zadośćuczynienia oraz inicjowania postępowań karnych z przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków funkcjonariuszy.
Dlaczego należy to tak szczegółowo uregulować? Chodzi o to, aby chronić obywateli przed nieodwracalną krzywdą, która powstaje w momencie zarządzenia zbędnej kontroli operacyjnej. I można by powiedzieć, że to przesada, skoro materiały z takiej kontroli podlegają zniszczeniu i nie mogą być wykorzystywane jako dowód w jakiejkolwiek sprawie. Rzecz w tym, że musimy na problem spojrzeć szerzej, uwzględniając istotne czynniki niematerialne. Informacji pozyskanych o osobie inwigilowanej nie można w żaden sposób usunąć z głów funkcjonariuszy służb. Sam fakt fizycznego zniszczenia dokumentów niczego w tym konkretnym aspekcie nie zmienia, gdyż wiedza o osobie inwigilowanej została już faktycznie pozyskana i utrwalona w pamięci grupy osób wykonujących kontrolę operacyjną, do których w innym wypadku by nigdy nie trafiła.