Prezydent Włodzimierz W. Putin postanowił sobie niemądrze pożartować o tym, że zajęcie Zaolzia spowodowało wybuch II wojny światowej – i nie warto zajmować się takimi bzdurami. Jednak jest jedno twierdzenie prezydenta Federacji Rosyjskiej, które wymaga komentarza – bo p. Putin używał go również podczas poważnych wypowiedzi. Chodzi o tezę, że nie można stawiać znaku równości między Związkiem Sowieckim a III Rzeszą. JE Włodzimierz Putin ma tu absolutną rację. Przynajmniej z punktu widzenia Rosji.
Otóż Związek Sowiecki napadł na Rosję w 1918 r., pokonał ją w wojnie domowej – po czym w okrutny sposób rozprawił się z narodem rosyjskim. Wymordowano wtedy znacznie więcej Rosjan, niż wymordowała ich III Rzesza. Co prawda: bolszewicy mieli znacznie więcej czasu niż hitlerowcy, którzy mogli mordować Rosjan tylko dwa lata, od połowy 1941 do połowy 1943; mieli też do dyspozycji tylko niewielki fragment Rosji, bez Moskwy i St. Petersburga, podczas gdy bolszewicy srożyli się na terytorium od Pskowa, Smoleńska i Kurska po Pietropawłowsk Kamczacki i Władywostok.
Chodzi jednak nie tylko o liczbę ofiar – ale o ich charakter. Ofiarami hitlerowców byli głównie prości żołnierze, bolszewiccy komisarze i Żydzi. Natomiast bolszewicy mordowali rosyjską arystokrację, burżuazję, inteligencję, a nawet najlepszych rolników zwanych „kułakami" – czyli elitę: to, co stanowi naród. By dać porównanie: terror hitlerowski był skierowany przeciwko polskim elitom – jednak był względnie łagodny. W efekcie praktycznie nie ma w Polsce ludzi wierzących, że narodowy socjalizm i III Rzesza to coś dobrego. Tymczasem wymordowanie i wyrzucenie na emigrację praktycznie całej elity Rosji spowodowało takie narodu okaleczenie umysłowe, że dziś 60 proc. Rosjan wierzy, że okupacja Rosji przez Związek Sowiecki była dla niej czymś korzystnym! (Zdecydowana większość Rosjan wierzy, że Rosja była potęgą dzięki temu, że była w składzie Związku Sowieckiego, tymczasem Rosja była o wiele potężniejsza za czasów Katarzyny Wielkiej i Aleksandra I, gdy należała do niej Alaska, a ich kawalerzyści poili konie w Sekwanie).
RFN odcięła się zdecydowanie (moim zdaniem: przesadnie, co wywołuje obecnie reakcję) od III Rzeszy. Tymczasem FR nie odcina się od Związku Sowieckiego. Jest to tym dziwniejsze, że hitlerowcy byli Niemcami, podczas gdy bolszewicy byli Żydami, Polakami (sama CzeKa pod wodzą Feliksa Dzierżyńskiego, a potem Wieńczysława Mienżyńskiego, wymordowała 20 razy więcej Rosjan niż Sowieci Polaków w Katyniu), Łotyszami – a w tej internacjonalistycznej zbieraninie trafiali się i Chińczycy. Rosjan tam praktycznie nie było! Sam p. Putin potwierdził, że 80 proc. kierownictwa bolszewików to byli Żydzi. Nie jestem więc w stanie zrozumieć, dlaczego FR nie wykorzystuje tego, by odciąć się od zbrodni bolszewickich?!
Odsunięcie od władzy i likwidacja bolszewickiej hołoty przez Stalina znacznie polepszyła sytuację Rosjan – i dlatego Rosjanie są, mimo wszystko, wdzięczni Stalinowi (czego Polacy nie potrafią zrozumieć). Jednak wśród ofiar stalinizmu były również dalsze miliony Rosjan! Przy tym Stalin był Gruzinem, Jagoda – Żydem, Beria – Mingrelem, Chruszczow – Ukraińcem... Dla Rosjan idealna sytuacja, by potępić Związek Sowiecki znacznie ostrzej, niż Niemcy potępiają III Rzeszę!