Ta deklaracja może wzbudzić tylko skrajne emocje: entuzjazm lub kpinę. Czy jeden człowiek może zmienić bieg historii? Tak może. Czy Patryk Vega jest wiarygodny stając sam przeciw całej państwowo-partyjnej machinie PiS? Odpowiedź nie jest oczywista. Czy trzeba jego buńczuczną deklarację traktować poważnie? Tak sądzę.
Vega mówi swoim językiem do swoich widzów. Zna ich doskonale i umie do nich trafić. Za każdym razem. Mechanizm jest podobny przy premierze każdego filmu Vegi. Krytycy nie zostawiają na nim suchej nitki, a widzowie idą do kin milionami. Im gorsze recenzje, tym lepiej dla filmu. Po kolejnej produkcji publiczność bardziej wierzy autorowi, niż recenzentom.
Tym razem było tak samo. W weekend otwarcia film obejrzało 933 tys. widzów. To tylko nieco mniej niż osiągnął rekordzista – Kler (935 tys.) i najwięcej ze wszystkich filmów tego reżysera. Krytykom film się nie podoba, ale widz znajduje w kinie to co lubi: bezpośrednio i wprost podany temat, wulgarny język, prostą fabułę, czarno-białe postaci, jasny podział na dobro i zło. Kino Vegi jest filmowym komiksem i najwyraźniej taka stylistyka do ludzi trafia. Nie przez przypadek przecież Vega jest najbardziej kasowym reżyserem w polskim przemyśle filmowym.
Temat najnowszego filmu autora "Botoksu" pasuje do tego języka jak ulał. Bo język polityki jest wulgarny, bohaterowie egoistyczni, pazerni i przekupni. Niby Vega nie mówi o polityce nic nowego, 80% dialogów to cytaty. Tym gorzej dla polityków, bo co innego usłyszeć, a co innego zobaczyć i to w formie brutalnie bezpośredniej, skondensowanej. Fan filmów Patryka Vegi to nie jest wielkomiejski intelektualista. To raczej widz masowy, człowiek niezainteresowany polityką, raczej wyborca prawicy, niż opozycji. Vega mówi do tych, do których albo informacje o aferach władzy docierały w formie szczątkowej, albo nie robiły na nich wrażenia. Dlatego "Polityka" jest dla prawicy niebezpieczna. Może dotrzeć do paru milionów ich potencjalnych wyborców. To przekaz, który wychodzi poza bańkę i trafia do niezdecydowanych, niezainteresowanych lub wyborców skłonnych poprzeć obóz władzy. Czy film może zmienić przekonania polityczne w tak ostro podzielonym kraju? Nie, ale może zmobilizować krytycznych, lecz biernych i odwieść od głosowania tych, którzy zamierzali zagłosować na PiS. Vega swojego celu nie ukrywa. Otwarcie o tym mówił na premierze. Widz ma wyjść z kina z mocnym przekonaniem: „No nie! Tego już za wiele. Przegięli. Robią ze mnie idiotę”. Jestem przekonany, że ten efekt skutecznie osiągnął.