Jeszcze przed paru laty można było powiadać, że to wszystko jest histerią kilku nawiedzonych profesorów i tej małej idiotki Grety Thunberg, ale dzisiaj ocieplenie klimatu i jego katastrofalne skutki są oczywistością nawet dla zakamieniałych konserwatystów. Można się spierać najwyżej o to, czy za 40, a może dopiero za 80 lat Gdańsk i Szczecin znajdą się pod wodą, a przeciętna temperatura lipcowego dnia w Warszawie przekroczy 40 stopni. Jeśli kogoś nie przekonują czerwcowe upały w marcu i huśtawka od mrozów po skwar w kwietniu, niech uda się w Alpy, aby zobaczyć, jak szybko cofają się lodowce, które przez wieki stabilizowały klimat Europy, aby ulec dopiero presji epoki przemysłowej. No i co?
Zielony Ład: wymysł urzędasów z Brukseli?
No i nic… Przecież wiadomo, że Zielony Ład to wymysł urzędasów z Brukseli, którzy marzą o utrudnieniu życia poczciwym rolnikom z Francji, Włoch albo z Polski, i zmuszeniu ich do małżeństw jednopłciowych z własnymi krowami albo czegoś gorszego. I tak dalej, i tak dalej… Na naszych oczach ginie ostatnia szansa ratunku przed piekłem upałów, tajfunów i niedającej się powstrzymać migracji zrozpaczonych rzesz z krajów jeszcze bardziej dotkniętych klęską.
Czytaj więcej
Nowy raport Copernicus Climate Change Service (C3S) nie pozostawia złudzeń – wskazuje, iż temperatury na naszym kontynencie rosną dużo szybciej niż w innych miejscach na świecie. Średnia temperatura jest wyższa od normy o przeszło 2,3 st. Celsjusza, porównując dane z lat 1850-1900.
Pokażcie demokratycznego przywódcę, który powie wyborcom, że w imię ratowania przyszłości trzeba żyć skromniej, zrezygnować ze spalinowych aut, taniego prądu i dalekich podróży, jeść mniej mięsa; wiadomo tylko, że na pewno przegra najbliższe wybory. Nie inaczej z wojną, tym najstarszym sposobem osiągania politycznej przewagi –zarówno Gaza, jak Ukraina przybliżają czekające nas nieszczęście skuteczniej niż setki najbardziej kopcących elektrowni.
Szczyt klimatyczny w Warszawie TOGETAIR 2024: od nazwisk ministrów, celebrytów i liderów biznesu aż się roi
Wobec trwogi, jaką budzi przyszłość, zachowujemy się jak struś chowający łeb w piasek – albo wymyślamy bajędy o „wiadomych siłach”, albo usiłujemy zagadać strach potokiem frazesów równie słusznych co daremnych, dających jednak krzepiące poczucie sprawczości.