Protesty rolników – nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie – odbywają się od wielu tygodni. Ich polityczny kontekst w Polsce jest jednak odmienny od tych na Zachodzie. W Polsce nie minęło jeszcze 100 dni rządów nowej koalicji rządzącej. A jak pokazuje ostatni sondaż dla „Rzeczpospolitej”, Koalicja Obywatelska umacnia się jako najsilniejsza siła polityczna. Trwa jej „miodowy miesiąc napędzany rozliczeniami PiS m.in. poprzez komisje śledcze. I ta fala utrzyma się najpewniej aż do wyborów samorządowych, a być może i europejskich.
Inny sondaż w „Rzeczpospolitej” z ubiegłego tygodnia pokazywał, że i w wyborach do PE KO może liczyć na pierwsze miejsce. Silną pozycję ma też Trzecia Droga. We wtorek marszałek Szymon Hołownia spotkał się zresztą z protestującymi. A koalicja rządząca, zwłaszcza PSL, przedstawia protesty jako swoisty audyt poprzedniego rządu.
Długoterminowe ryzyka
Protest rolniczy dotyczy dwóch długoterminowych i strukturalnych spraw. Jedna to kwestia Europejskiego Zielonego Ładu, druga – importu z Ukrainy produktów rolnych i szerzej – relacji polsko-ukraińskich. To właśnie sprawia, że mimo dobrych obecnie sondaży koalicja rządząca nie może lekceważyć protestów w dalszej perspektywie. Zwłaszcza po tegorocznych żniwach, jesienią, gdy może już dawna minąć fala entuzjazmu pierwszych 100 dni nowego rządu. Z koalicji rządzącej słychać, że krótkoterminowo potrzebne są rozwiązania – i to unijne – które pomogłyby rozwiązać problem zboża obecnie zalegającego w magazynach. Minister Siekierski mówił niedawno w Brukseli, że Polska będzie mieć około 25 proc. zboża w zapasie. Problem dotyczy też innych krajów UE. Siekierski podkreślał, że potrzebne będzie rozwiązanie, które pozwoli szybko upłynnić ziarno.
Czytaj więcej
Rolnicy ruszyli spod Pałacu Kultury i Nauki pod Sejm. Policja otoczyła ich kordonem. Obserwatorzy zastanawiają się jednak, czy nie dojdzie do przepychanek, bo nastroje są nerwowe.
Drugim problemem są regulacje Europejskiego Zielonego Ładu. Siekierski mówił już o zmianach dotyczących np. ugorowania. Ale w kontekście zbliżającej się kampanii do PE – a protesty rolników mogą napędzić poparcie partiom eurosceptycznym – takie niewielkie zmiany mogą nie być wystarczające. I nasi rozmówcy z koalicji rządzącej doskonale zdają sobie z tego sprawę.