Dyplomacja niemiecka od dłuższego czasu zabiega o odejście od konsensualnych decyzji w ramach unijnej Wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Uzasadnieniem dla takich zmian są trudności głosowania nad kolejnymi pakietami sankcji nakładanych na Federację Rosyjską lub pomocą dla Ukrainy. Niemcy zdają się zapominać, że także oni blokowali niektóre decyzje dotyczące sankcji, przykładowo związane z embargiem na rosyjskie surowce.
Niezależnie od tego dyskutuje się nad odejściem od prawa weta w kolejnych obszarach, m.in. polityce podatkowej. Berlin zgromadził nawet wokół siebie „koalicję przyjaciół” głosowania większościowego, w skład której weszły także: Francja, Włochy, Hiszpania, państwa Beneluksu, Słowenia i Finlandia.
Czytaj więcej
W tej chwili nie mamy planów rozwinięcia programu „Nuclear Sharing” poza kraje NATO, które w nim uczestniczą – mówi Mark Brzezinski, ambasador USA w Polsce.
Kolizja celów strategicznych
Zniesienie weta dokonuje się pod hasłem usprawnienia działania UE. Jest to również nieformalny warunek stawiany zwolennikom jak najszybszego przyłączenia Ukrainy do Unii. Tak intensywne zabiegi o zmianę kluczowego mechanizmu integracji mają swoje drugie dno. Niemcom i innym państwom mającym obecnie dominujący wpływ na UE zależy na jego utrzymaniu, a nawet pogłębieniu. Głosowanie większościowe w instytucjach międzyrządowych premiuje państwa mające największą liczbę głosów, co sprzyja zwłaszcza Niemcom i Francji.
W polityce europejskiej oba kraje posiłkują się często wsparciem sojuszników, czyli krajów Europy Południowej w przypadku Francji i Europy Północnej oraz Niderlandów w odniesieniu do Niemiec. Nietrudno zauważyć, że rezygnacja z weta byłaby najtrudniejsza do przyjęcia dla Europy Środkowej. W ten sposób kraje naszego regionu mogłyby być łatwiej przegłosowywane, w dodatku w sprawach mających kluczowe znaczenie w obecnej sytuacji geopolitycznej.