Sondaż IBRiS dotyczący powrotu do rządu lidera PiS, nie przynosi Jarosławowi Kaczyńskiemu dobrych wiadomości. 24 proc. badanych uważa, że ten ruch pomoże wygrać wybory partii rządzącej, a 30,9, że obniży to szanse PiS. Najgorsza jest jednak trzecia opcja: 39,3 proc. badanych, czyli największa grupa, uważa, że powrót prezesa do rządu nic nie zmieni. A spora część tych respondentów to wyborcy obozu władzy.
Sondaż: Ponad 30 proc. Polaków odmawia Jarosławowi Kaczyńskiemu pozytywnego wpływu na szanse PiS
Istnienie wroga w polityce to wkalkulowane w koszty ryzyko zawodowe. Wyrazisty lider musi mieć nieprzyjaciół, a im bardziej jest skuteczny, tym zagorzalszych ma wrogów. Nie dziwi więc nikogo, że ponad 30-procentowa grupa odmawia prezesowi pozytywnego wpływu na szanse własnej partii. Poza tym każdy wódz wie, że po szczytach władzy stąpa się w samotności, bo nie docierają tam nie tylko wrogowie, ale i zwolennicy, czasem niebezpiecznie przypominający wyznawców i nierozumiejący skomplikowanej „prawdy etapu”.
Warunek osiągnięcia tej „splendid isolation” jest jeden: trzeba być sprawcą i ogniskować wokół siebie pokrzywioną materię polityki. I to się Jarosławowi Kaczyńskiemu przez wiele lat udawało świetnie.
Baśń o Jarosławie Kaczyńskim niszczą jego wypowiedzi
Przy każdej okazji, zarówno przy wpadce, jak i sukcesie PiS, wszyscy powtarzali jak mantrę: „ta decyzja zapadła na Nowogrodzkiej”. Prezesowi podlegało wszystko, sterowanie było ręczne, a dostęp do opiewanego w kabarecie ucha prezesa decydował o każdym szczeblu kariery. Czuli to także wyborcy. Niekwestionowany autorytet i rządy silnej ręki w partii gwarantowały, że „dobry prezes” rozliczy wewnętrzne nadużycia, naprostuje meandry korupcji, a sam w lekko przytartym, skromnym garniturze ogłosi nowy wspaniały pomysł, który poprowadzi partię do zwycięstwa i anihiluje przeciwników.