Znowu podpadliśmy tu w Warszawie imperialnej Rosji. Ambasadorowi reżimu Putina, Siergiejowi Andriejewowi, nie pozwolono złożyć kwiatów na terenie Cmentarza Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich. Przejście tarasowała instalacja z ukraińskimi flagami, protestowali przeciwnicy wojny, z głośników dobiegały odgłosy syren alarmowych i bombardowań. Tłumów jednak wielkich nie było. Dominowała policja, która miała chronić manifestację i gwarantować bezpieczeństwo delegacji rosyjskiej, o ile ta pojawiłaby się z kwiatami.
Ambasador nie zawiódł i przyjechał. Kwiatów jednak nie złożył. Protestujący przekonali go, by nie wdawał się w konfrontację. Nie doszło do żadnych przepychanek, policja wywiązała się ze swoich obowiązków wzorcowo. A jednak mimo to Andriejew incydent nazwał „hańbą” i „naruszeniem porządku”. Taki komunikat poszedł do Moskwy.
Czytaj więcej
"Taka linia polskich władz nie pozostanie bez odpowiedniej reakcji" - oświadczyło MSZ Rosji po tym, jak rosyjska delegacja z ambasadorem Rosji w Polsce Siergiejem Andriejewem nie została przez tłum protestujących dopuszczona do złożenia wieńca na Cmentarzu Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich w Warszawie.
Znając kremlowską propagandę, można spodziewać się wrzasku o polskiej rusofobii, bezczelności, a może nawet wezwań, by stolicę wrogiej Polski zbombardować tym czy owym. I takie postulaty pojawiają się w programach „obrońców ojczyzny” w Moskwie. Nie można zaprzeczyć, że putinowska Rosja nie ma nad Wisłą zbyt wielu wielbicieli. Podobnie jak nie miała Rosja Repninów, Nowosilcowów, Murawjowów czy Stalina. Taka Rosja kojarzy się z mordowaniem niewinnych ludzi, brutalną agresją, arogancją i łamaniem praw człowieka. Myślę, że mamy prawo jej nie lubić. Na szczęście to nie cała Rosja. Jest i inna, wychowana w duchu Hercenów, Zinowiewów i Kowaliowów. To Rosja cywilnej odwagi, braterstwa i humanizmu.
I taką właśnie Rosję można było spotkać w południe 9 maja w Witrynie Domu Wschodniego na placu Konstytucji. Głównym gościem ośrodka Karta był Ilja Ponomariow, jeden z emigracyjnych liderów Kongresu Deputowanych Ludowych. Gość Karty mówił o wolnej, poputinowskiej Rosji i przedstawił założenia „Deklaracji rosyjskich sił demokratycznych” podpisanej przez środowiska emigracyjne 30 kwietnia w Berlinie. Co można w niej znaleźć? Wszystko to, czego oczekiwałby od demokratycznej Rosji wolny świat. Zakończenia krwawej wojny z Ukrainą, wycofania wojsk, rozliczenia zbrodniarzy, zwrotu skradzionego mienia oraz reparacji. Rosyjska opozycja na tym jednak nie kończy. Deklaruje potrzebę nowego państwa rosyjskiego gwarantującego wolność i prawa jednostki; wiarygodnego dla świata i sąsiadów.