Granatnik Putina, czyli diabelska alternatywa

Czy w kraju frontowym i zagrożonym z powodów historycznych i strategicznych przez Rosję naprawdę powinniśmy się śmiać z policji, która odpowiada za nasze bezpieczeństwo? – pyta politolog.

Publikacja: 02.02.2023 03:00

PAP

PAP

Foto: materiały prasowe

Prowadzone od co najmniej kilkunastu lat działania dezinformacyjne Federacji Rosyjskiej przeciwko Zachodowi nie mają na celu wyłącznie poprawy wizerunku Rosji czy osłabienia międzynarodowej pozycji Ukrainy. Władze rosyjskie chcą również podzielić państwa zachodnie: dotyczy to zarówno ich wzajemnych relacji (osłabienie wspólnoty Zachodu), jak i sytuacji wewnętrznej. Rosja dąży do skłócenia ze sobą mieszkańców krajów zachodnich i osłabienia ich wiary w instytucje publiczne.

W czasie wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych w 2016 r. rosyjskie działania w mediach społecznościowych nie ograniczały się do popierania Donalda Trumpa i dyskredytowania Hillary Clinton, ale podżegały i wprowadzały podziały – niekoniecznie związane z samymi wyborami. Skupiały się na gorących kwestiach, takich jak prawa osób LGBT, rasa, brutalność policji, imigracja, prawo do posiadania broni. Zarówno przed wybuchem pandemii Covid-19, jak i podczas jej trwania Rosjanie wspierali ruchy antyszczepionkowe. Cel był ten sam: szerzenie podziałów i osłabienie zaufania społecznego do władz, a także niejako przy okazji spadek odporności zachodnich społeczeństw.

Przestaliśmy tworzyć wspólnotę

Polaków po 2010 r. głęboko podzieliła katastrofa smoleńska: w tym kontekście nie jest nawet ważne, co się naprawdę wydarzyło 10 kwietnia. Kluczowy jest fakt, że śmierć prezydenta Lecha Kaczyńskiego i 95 osób, które mu towarzyszyły, umocniła podział społeczeństwa polskiego na dwa wrogie plemiona; Polacy faktycznie przestali wówczas tworzyć jedną wspólnotę polityczną.

Im bardziej policja i inne służby będą zachowywać się profesjonalnie, tym mniej okazji do wyśmiewania siebie stworzą – zarówno rodzimym krytykom, jak i obcym służbom.

Polska jest kluczowym partnerem państwa, które niemal rok temu padło ofiarą pełnoskalowej rosyjskiej agresji. Trafiło do nas ok. 9 mln uchodźców z Ukrainy, z czego ok. 1,5 mln u nas pozostało. Polska przekazała Ukrainie ponad 200 czołgów; lotnisko w Rzeszowie stało się hubem, przez który kierowana jest na wschód znacząca część pomocy z Zachodu. W tym kontekście można sądzić, że Rosja podejmie również przeciwko Polsce działania dezinformacyjne, zwłaszcza że 2023 r. to w naszym kraju rok wyborczy. Być może już zostały podjęte.

W ciągu ostatnich tygodni jednym z głównych tematów dowcipów i złośliwych komentarzy w mediach (przynajmniej tych nierządowych) oraz ich widzów i czytelników stała się polska policja: przywieziony z Ukrainy granatnik, za pomocą którego Jarosław Szymczyk zrujnował Komendę Główną Policji, podnośnik służący do obserwacji mieszkania wynajętego przez Lotną Brygadę Opozycji naprzeciwko pomnika Ofiar Tragedii Smoleńskiej czy wreszcie tajemniczy poszukiwacze bursztynu eksplorujący wody wokół Naftoportu to tylko najważniejsze przykłady. A policyjna wyprawa po dziecko, które zjadło w sklepie bułkę za 33 grosze? Przecież to granda!

W tym miejscu pojawia się kluczowe pytanie. Czy w kraju frontowym i zagrożonym z powodów historycznych i strategicznych przez Rosję naprawdę powinniśmy się śmiać z tych, którzy odpowiadają za nasze bezpieczeństwo? Czy setki dowcipów i memów na ich temat umacniają powagę i autorytet policjantów, a dzięki temu czynią nasz kraj bardziej bezpiecznym, czy wprost przeciwnie?

Dwie strony medalu

Z jednej strony, wolność słowa i kontrola mediów nad działalnością organów publicznych to kluczowe elementy systemu demokratycznego. Wierzymy, że dzięki temu organy państwowe działają lepiej. To właśnie dziennikarze mają wykrywać nieprawidłowości i nadużycia – szczególnie groźne w przypadku służb mundurowych. Policja, prokuratura, sądy nie powinny czuć się bezkarne. W 2017 r. to TVN nagłośnił w programie „Superwizjer” sprawę śmierci Igora Stachowiaka na komisariacie policji we Wrocławiu. W systemie autorytarnym łatwiej jest ukryć nadużycia, zwłaszcza organom bezpieczeństwa.

Z drugiej strony, ośmieszenie policji i przyprawienie jej „gęby” ogranicza skuteczność jej działań. Prowadzi bowiem do przekonania, że nie warto starać się o jej pomoc, zgłaszać jej przypadków naruszenia prawa, bo zapewne nic to nie da. Obywatele będą unikać policjanta, który budzi strach czy politowanie.

W 1999 r. w Rosji doszło do serii ataków terrorystycznych przeciwko budynkom mieszkalnym – w Moskwie, Bujnaksku i Wołgodońsku zginęło ponad 300 osób. W Riazaniu czujny mieszkaniec bloku zauważył kręcące się nieznane osoby i zawiadomił milicję, dzięki czemu nie doszło do eksplozji i nikt nie zginął. Zadzwonił, bo ufał organom bezpieczeństwa (niestety, bezpodstawnie, bo zamachy zorganizowała zapewne rosyjska FSB, ale to już inna historia).

Nie wiemy, co wydarzyło się w Naftoporcie. Rozważmy więc możliwe hipotezy. Pierwsza, że byli to naprawdę miłośnicy bursztynu. Po incydencie z ich udziałem, również dzięki polskim mediom, wszyscy zainteresowani już wiedzą, że w Polsce można się bezkarnie kręcić wokół infrastruktury krytycznej, udając hiszpańskich turystów. Druga, że byli to przedstawiciele rosyjskich służb, którzy planowali zamach na Naftoport. Polska policja wprawdzie zamach udaremniła, ale jego niedoszłych wykonawców puściła wolno – porażka. Trzecia, że była to rosyjska prowokacja. Kremlowskie służby wysłały nurków (może rzeczywiście zaprzyjaźnionych Hiszpanów), żeby popływali wokół Naftoportu – na zasadzie „zobaczymy, jak zareagują Polacy”. Odpowiedź już znamy i niestety, nie jest ona zadowalająca.

Podsumowując, media i opinia publiczna mają w obecnej sytuacji niełatwe zadanie w obliczu kolejnych „osiągnięć” polskiej policji. Istnieje wszakże jeden prosty sposób, który pozwoli nam uniknąć tego dylematu. Im bardziej policja i inne służby będą zachowywać się profesjonalnie, tym mniej okazji do wyśmiewania siebie stworzą – zarówno rodzimym krytykom, jak i obcym służbom.

Autor jest politologiem, profesorem Uniwersytetu Warszawskiego, ekspertem Instytutu Strategie 2050

Prowadzone od co najmniej kilkunastu lat działania dezinformacyjne Federacji Rosyjskiej przeciwko Zachodowi nie mają na celu wyłącznie poprawy wizerunku Rosji czy osłabienia międzynarodowej pozycji Ukrainy. Władze rosyjskie chcą również podzielić państwa zachodnie: dotyczy to zarówno ich wzajemnych relacji (osłabienie wspólnoty Zachodu), jak i sytuacji wewnętrznej. Rosja dąży do skłócenia ze sobą mieszkańców krajów zachodnich i osłabienia ich wiary w instytucje publiczne.

Pozostało 92% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Kandydatem PiS w wyborach prezydenckich będzie Karol Nawrocki. Chyba, że jednak nie
Opinie polityczno - społeczne
Janusz Reiter: Putin zmienił sposób postępowania z Niemcami. Mają się bać Rosji
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Trzeba było uważać, czyli PKW odrzuca sprawozdanie PiS
Opinie polityczno - społeczne
Kozubal: 1000 dni wojny i nasza wola wsparcia
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie polityczno - społeczne
Apel do Niemców: Musicie się pożegnać z życiem w kłamstwie