Program Polskiej Energetyki Jądrowej (PPEJ) zakłada budowę w Polsce od 6 do 9 GW energetyki jądrowej do 2043 r., z pierwszym reaktorem w 2033 r. Rząd wybrał technologię amerykańskiego Westinghouse do pierwszej lokalizacji, pozostawiając sobie przestrzeń do rozmów z pozostałymi partnerami o kolejnych. Doszło do tego wbrew zapisom PPEJ, który zakłada udział jednego partnera przy wszystkich reaktorach ze względu na efekt skali i rozwój kompetencji w kraju. Budowa kolejnych jednostek tego samego typu będzie coraz sprawniejsza, a Polacy będą coraz lepiej znali ich technologię.
Miejsce na dobudówkę
Jednakże nieoficjalnie z kręgów, w których powstaje polska strategia energetyczna, można usłyszeć o potrzebie nawet 15 GW energetyki jądrowej w Polsce. Ma ona stabilizować coraz większą liczbę odnawialnych źródeł energii (OZE) zależnych wciąż od pogody i bez dostępu do wielkoskalowych magazynów energii. Atom ma zastąpić węgiel do pracy w tzw. podstawie, czyli dającej niezbędne minimum mocy, do której dodawana jest elastycznie podaż z innych źródeł, jak gaz czy OZE. Jest zatem miejsce na więcej atomu w formule tzw. dobudówki względem programu pierwotnego, pod warunkiem zgromadzenia zasobów odpowiednich do równoległej budowy dwóch elektrowni naraz, o co będzie trudno przynajmniej na etapie przygotowań w dobie kryzysu energetycznego i gospodarczego.
Patronat Ministerstwa Aktywów Państwowych nad rozmowami ZE PAK-u Zygmunta Solorza i Polskiej Grupy Energetycznej o budowie drugiej elektrowni jądrowej w Pątnowie przez koreańskie KHNP może być elementem negocjacji modelu finansowania z Amerykanami bądź próbą poszukiwania dobudówki. Spekulacje na temat poszerzenia programu jądrowego sięgają bowiem historią 2021 r., czyli czasów sprzed dymisji ówczesnego pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotra Naimskiego, wynikającej ze sporów wewnątrz partii rządzącej o fuzję PKN Orlen z Lotosem i PGNiG.
Brak tego spiritus movens projektu jądrowego, dzięki którego determinacji mamy gotowy gazociąg Baltic Pipe, to z kolei argument za poszukiwaniem źródeł rozmnożenia koncepcji budowy atomu polskiego we fragmentaryzacji polityki energetycznej w tym zakresie. Atom nie ma już jednego patrona, lecz kilku. Wypowiadają się o nim regularnie premier i ministrowie, a najrzadziej następca Piotra Naimskiego, czyli Mateusz Berger, kojarzony z szefem rządu.
Plan, którego trzeba się trzymać
Konkret na stole to uchwała rządu o wyborze partnera technologicznego, którym został amerykański Westinghouse. Trwają przygotowania modelu finansowego, w którym uwzględni się dużych odbiorców energii, jak firmy i samorządy, by urentownić to przedsięwzięcie. Amerykanie deklarują wkład 20 mld dolarów w cały program jądrowy, a zatem przy założeniu, że zbudują wszystkie sześć reaktorów w dwóch lub trzech lokalizacjach, dając Polsce 7200 MW mocy atomowej w 2043 r.