Wszystko, co dzisiaj widzimy jako problemy jutro może stać się podstawą rozwoju obu naszych krajów. Dzisiaj w kolejce do lekarza stajemy razem z Ukraińcami. Jutro, po zwycięstwie, otwarte będą dla Polaków ukraińskie sanatoria i kliniki. W minionych latach zapraszano nas, Polaków, do sanatoriów w Chmielniku. Tam są wody radonowe. Znakomicie leczą dolegliwości z kręgosłupem oraz całym układem kostnym i mięśniowym. Nie da się tych wód przywieźć cysternami do naszych sanatoriów. Ich lecznicze promieniowanie szybko słabnie. Jest skuteczne tylko tam, na miejscu.
Przed wojną (Krymem, Donbasem, Ługańskiem) jeździli tam najbogatsi z Rosji. Lekarze z sanatoriów w Chmielniku oczekiwali nas, Polaków. Chcieli, abyśmy na nowo odkryli te wyjątkowo skuteczne „żółte wody”. Do Truskawca z kolei zjeżdżali wszyscy, którzy mają problem z nerkami. Wielu opowiada, że to truskawieckie wody mineralne, ze sławną „naftunią” na czele, uratowały im życie, bo wyleczyły z przewlekłych chorób nerek i całego układu moczowego. Przed II wojną światową do Truskawca jeździło się koleją. Trzeba już teraz zaplanować odbudowę tego kolejowego połączenia.
Tysiące Polek i Polaków oddało krew dla Ukraińców. To bardzo ważne i potrzebne, bo zgodność genetyczna między obywatelami naszych narodów jest stuprocentowa.
To tylko mała próba tego, co może i powinno nas łączyć. Współpraca na polu medycyny może i powinna być stokroć poważniejsza. Pierwszy krok zrobiliśmy. Tysiące Polek i Polaków oddało krew dla Ukraińców. To bardzo ważne i potrzebne, bo zgodność genetyczna między obywatelami naszych narodów jest stuprocentowa. Wspólny bank krwi i innych tkanek do przeszczepów to nadzieja dla tysięcy, dla których przeszczep to jedyny ratunek dla zdrowia, a nawet życia. Te związki trzeba budować już teraz.
W Kijowie, gdy jeszcze dymiły barykady, potem w okopach Mariupola ukraińscy żołnierze dziękowali za obecność polskich ratowników medycznych. Ratowali im zdrowie i życie. Uczyli ukraińskich żołnierzy, jak ratować życie kolegów na polu walki. My także potrzebujemy dzisiaj wiedzy medycznej zdobytej przez Ukraińców na polu walki. Mają za sobą doświadczenia, których my nie mamy. Wybuch potężnej rakiety grad wywołuje falę uderzeniową, po której cała twarz robi się fioletowa. Ta fala wytwarza też swoisty rezonans między skorupą kasku i głową. W mózgu powoduje to mikrourazy. Ukraińcy sporo już wiedzą o tych frontowych urazach i jak się przed tym chronić. Potrafią nawet udoskonalić natowski kask.