Dokładnie 30 lat temu, 2 września 1991 roku, ówczesny prezydent RP Lech Wałęsa i minister spraw zagranicznych Krzysztof Skubiszewski złożyli podpisy pod konwencją dotyczącą statusu uchodźców – traktatu, który ratuje życie ludziom zmuszonym do opuszczenia swojego kraju z powodu wojen i prześladowań. To był historyczny moment: Polska, która sama miała bogatą historię uchodźstwa, zobowiązała się, że będzie przestrzegać prawa do azylu dla tych, którzy tego wymagają.
Przystąpienie Polski do tej konwencji wiązało się z wieloma trudnymi przedsięwzięciami: dokonaniem głębokich zmian w prawie, stworzeniem od podstaw systemu azylowego, przygotowaniem warunków recepcyjnych sprzyjających integracji uchodźców, przeszkoleniem ludzi. Za ten wysiłek i jego efekty Polskę można było tylko chwalić.
Naruszenie zasad
Od 1992 r. niemal 12 tys. osób otrzymało status uchodźcy lub ochronę uzupełniającą w Polsce. Większość z nich przybyła z państw powstałych po upadku Związku Sowieckiego, ale w grupie beneficjentów byli ludzie w zasadzie z każdego zakątka globu. Wielu po drodze do Polski przekraczało granice bez odpowiednich dokumentów czy wiz. Nikt nie był za to karany. Ratowali przecież swoje życie.
Dziś, wspominając 30. rocznicę konwencji w Polsce, obserwuję z niepokojem działania, które mogą skutkować odejściem od fundamentalnych zasad tego traktatu. Przygotowywane przez polski rząd zmiany w ustawie o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium RP grożą naruszeniem zasady non-refoulement, która zabrania odsyłania uchodźców do krajów, w których wolność lub życie tych ludzi byłyby zagrożone. Nowe prawo, gdy wejdzie w życie, zamknie możliwość złożenia wniosku o nadanie statusu uchodźcy tym, którzy dotrą do Polski poza oficjalnym przejściem granicznym.
Nie kwestionuję faktu, że granice Polski muszą być chronione. Państwa mają prawo zarządzać nimi, jak chcą – pod warunkiem, że robią to zgodnie z prawem międzynarodowym. Jednak skuteczną ochronę granic i wpuszczanie uchodźców można ze sobą pogodzić. Historia już pokazała, że stawianie murów tylko pogarsza sytuację. One nie odstraszą tych, którzy uciekają przed wojną i prześladowaniem. Ci ludzie nadal będą szukać ratunku. Tylko sposoby zmienią się na jeszcze bardziej niebezpieczne. Zdani na łaskę przemytników, uchodźcy będą narażeni na handel ludźmi i wyzysk.