Ostrowski, Zaboronek: Najlepsza polityka przemysłowa to jej istnienie

Powinien powstać plan przemysłowy dla Polski, a nasza unijna prezydencja powinna być wykorzystana do promowania korzystnej wizji przemysłowej na arenie UE.

Publikacja: 20.11.2024 04:57

Ostrowski, Zaboronek: Najlepsza polityka przemysłowa to jej istnienie

Foto: Adobe Stock

Chwytliwe hasło ministra Tadeusza Syryjczyka z lat 90. mówiące, że najlepszą polityką przemysłową jest jej brak, ma już ponad trzy dekady i zdecydowanie zbyt mocno ugrzęzło w głowach naszej administracji i politycznej świadomości wielu osób. Poważni światowi gracze stawiają dziś na długoterminowe strategie. To, co oczywiste w polityce Chin, zaczyna wracać do łask w agendzie unijnej i znajduje wyraz w niedawnych raportach byłych premierów Włoch: Maria Draghiego i Enrica Letty. Zmienia się podejście do ekonomii, słabnie wiara w siłę wolnego rynku i braku barier dla międzynarodowego handlu. Od wybuch pandemii pięć lat temu rośnie zrozumienie dla obecności państwa w gospodarce.

Żyjemy w czasach wyzwań, które wykraczają nie tylko poza kadencję rządu kraju, zarządu firmy czy kierownictwa związku zawodowego, ale nawet poza pokolenie. Transformacja energetyczna potrwa jeszcze dziesięciolecia, a neutralność emisyjną mamy osiągnąć za 26 lat. Dążenie do dekarbonizacji przemysłu i transportu potrwa dłużej niż kilkuletnie plany firm. Cezurą dla produkcji samochodów spalinowych może być 2035 r. Do tego sytuacja geopolityczna z powodu bandyckiej napaści Rosji na Ukrainę będzie odciskać ślad na Polsce prawdopodobnie przez długie lata, choćby w postaci zwiększonych inwestycji w armię i sektor zbrojeniowy.

Zmarnowana szansa

Polska nie musi być autarkią, ale od rozwoju krajowego wytwórstwa zależy także nasze bezpieczeństwo. Plan przemysłowy może być drogą do sukcesu gospodarczego – powinniśmy znać choćby swoją przewagę nad sąsiednimi państwami – ze względu na większy rynek wewnętrzny i potencjał do sprzedaży potrzebnych nam produktów także na zewnątrz. Przykładem mógłby być sektor elektrowni wiatrowych na morzu. Duży potencjał polskiego wybrzeża Bałtyku pod tym względem i nasze plany energetyczne napędzają rozwój branży offshore. Powinniśmy więc rozwinąć produkcję tego typu, by zaspokoić własne potrzeby, a potem dostarczyć rozwiązania np. Litwie, Łotwie, Estonii, Rumunii, Bułgarii czy Ukrainie. Ale czy tak będzie?

Może gdyby polska polityka przemysłowa założyła ten scenariusz kilka lat temu, to już by się działo. Na razie udział polskich komponentów w przedsięwzięciu budowy farm wiatrowych wyniesie początkowo 10–15 proc., czyli mniej od i tak mało ambitnych założeń 20–30 proc.

Dziś budzimy się z poczuciem zmarnowanej szansy. Miliardy złotych wypłyną z Polski do innych krajów. Nie tędy droga. Jeśli transformacja ma być sprawiedliwa, to musimy dbać, by liczne miejsca pracy, które mają być i już są likwidowane w związku z wygaszaniem energetyki węglowej, zastępować innymi jak najlepszej jakości etatami w Polsce. Dotyczy to w pewnym stopniu także branży motoryzacyjnej i innych, dla których zmiana związana z zobowiązaniami klimatycznymi nie powinna oznaczać likwidacji czy ucieczki z kraju.

Podobnie może być ze zbrojeniami. Nasz kraj planuje tu rekordowo wysokie wydatki – ponad 4 proc. PKB. W kwotach bezwzględnych wyprzedzamy już nawet Izrael. Trudna sytuacja geopolityczna może jednak być szansą: czy wykorzystamy ją do stymulacji własnego przemysłu i pieniądze na zbrojenia zostawimy we własnych kieszeniach, czy znowu wytransferujemy je gdzie indziej? Dziś nie widać takiego planu i dalekosiężnej politycznej strategii.

Problem ze stalą

Zbrojenia są mocno powiązane z produkcją stali, która kojarzy się nam z inwestycjami z czasów Gierka, czymś przestarzałym i mało istotnym. To jednak złudzenie. Zapominamy, że dzięki hutnictwu powstaje duża część świata, jaki znamy: budynki, drogi, mosty, samochody, pociągi, wiatraki, maszyny produkcyjne, lodówki czy puszki na pomidory. Między innymi dlatego ważni światowi gracze i potentaci gospodarczy starają się produkować takie ilości stali, jakie zużywają u siebie, albo i więcej.

Polska zdecydowanie od nich odstaje i zużywa niemal dwa razy więcej stali, niż wytwarza. Skomplikowana struktura eksportu sprawia, że w rzeczywistości tylko ok. 1/4 stali wykorzystywanej w naszym kraju w nim powstaje. Biorąc jednak pod uwagę planowany wzrost produkcji zbrojeniowej, brak odpowiedniej ilości krajowej stali może się okazać nie tylko niewykorzystaną szansą, ale nawet zagrożeniem bezpieczeństwa. Bo czy dobrym pomysłem byłoby dziś kupno surowców dla wojska od Rosji czy Chin?

Hutnictwo jest dobrym przykładem sektora wymagającego planowania. Niewielki procentowo zwrot z inwestycji osiąga się dopiero po wielu latach, a zakłady działają w tym samym miejscu przez długie dziesięciolecia. Unijna polityka klimatyczna stymuluje jednak szybkie zmiany w przemyśle, zwłaszcza energochłonnym, i nie wszyscy wiedzą, jak się do nich ustosunkować. Inwestować miliardy we Wspólnocie czy przenieść się tam, gdzie łatwiej działać?

Unijni prawodawcy zaczynają sobie zdawać sprawę z tego, że odpływ przemysłu ze Starego Kontynentu nie jest dobrym zjawiskiem, a trwa on od dekad. Zaczyna się debata nad powstrzymaniem tego procesu i stworzeniem europejskiej polityki przemysłowej. Najpewniej zajmie się tym obecna Komisja Europejska. Czy Polska jest na to wyzwanie gotowa? Przecież podobno „najlepszą polityką przemysłową jest jej brak”. Jak możemy się ustosunkować do europejskich propozycji opartych przecież na twardym interesie innych państw – naszych politycznych partnerów, ale także gospodarczych rywali? Tylko reaktywnie i bez własnej inicjatywy. Byłoby inaczej, gdybyśmy tworzyli politykę przemysłową najpierw u siebie, na podstawie ponadpartyjnego i narodowego konsensusu.

Przez chwilę Polska mogła wysunąć się na czoło planowania w Europie. Strategia Odpowiedzialnego Rozwoju Mateusza Morawieckiego sprzed prawie dekady była ambitną próbą planowania. Została jednak szybko porzucona przez PiS i po kilku latach nie było nawet prób jej ewaluacji. Próba stworzenia polityki przemysłowej przez Jarosława Gowina w 2021 r. niemal się udała, ale zamarła wraz z jego odejściem z rządu Zjednoczonej Prawicy. Dziś to ówczesna opozycja ma szansę przedstawić i wdrożyć swoją wizję rozwoju przemysłu, ale czy zechce to zrobić? Oby!

Waga przemysłu

OPZZ apeluje o takie działanie od lat. Tylko w tym roku wielokrotnie wskazywaliśmy to w rozmowach i korespondencji z przedstawicielami rządu, a niedawno, wraz z Federacją Przedsiębiorców Polskich, wystosowaliśmy wspólne stanowisko do czterech ministerstw. Przemysł jest dla nas zbyt ważny, by o nim milczeć, lekceważyć i pomijać w dyskusjach nad przyszłością gospodarczą Polski. Zatrudnienie w sektorze przemysłowym wynosi ponad 5 mln osób (dane GUS). To 30 proc. wszystkich pracowników. Jesteśmy jednym z nielicznych krajów Europy, w których ta liczba w ostatnich latach rosła. Udział przemysłu w naszym PKB należy do najwyższych w UE. Minęły czasy, kiedy sądzono, że to oznaka zapóźnienia. Wręcz przeciwnie: przemysł – zarówno ten związany z nowymi technologiami, jak i tradycyjny – jest nadal niezbędny. Jest szansą i atutem w międzypaństwowej konkurencji.

Tworzenie dokumentów strategicznych jest formą demokratyzacji życia publicznego. Przejrzyście spisany plan daje obywatelom możliwość zrozumienia modelu rozwoju naszego wspólnego państwa. Samo tworzenie takich polityk jest też zazwyczaj konsultowane publicznie. Oznacza to dla każdego z nas wyjątkową szansę na wzięcie udziału w tworzeniu wizji działania kraju nie tylko poprzez zrzeszenia pracowników, zatrudniających czy organizacje pozarządowe i branżowe. Setki, tysiące zróżnicowanych perspektyw to przy odpowiednim zarządzaniu bardzo cenna pomoc dla włodarzy w ministerstwach. I nie bójmy się szemranego lobbingu – o wiele łatwiej o niego w mętnej wodzie braku publicznej strategii, kiedy dorywcze plany, owszem, powstają, ale są znane nielicznym i wpływowym.

Żyjemy w czasach szybkich zmian. Jednak trudno jest żeglować po wzburzonym morzu, gdy mapy brak, a cel podróży jest nieznany. W co inwestować, jakie miejsca pracy wybierać, gdzie lokować kapitał społeczny, naukowy, finansowy? Nie do końca to jako państwo wiemy, a powinniśmy. Dlatego w najbliższych miesiącach powinien zostać przygotowany plan przemysłowy dla Polski, a nasza nadchodząca prezydencja w Unii Europejskiej wykorzystana do promowania korzystnej wizji przemysłowej na arenie Wspólnoty.

Potrzebujemy strategii, która uwzględni wyzwania transformacji środowiskowej, zapotrzebowanie na pewną energię w przystępnej cenie oraz dążenie do utrzymania i tworzenia w Polsce wysokiej jakości miejsc pracy w produkcji, także tych o wysokiej wartości dodanej. Strategii, która będzie tworzona w sposób transparentny, z udziałem partnerów społecznych. W przeciwnym razie skazani będziemy na bezwładny dryf i liczenie na łaskę „niewidzialnej ręki rynku”, a raczej całkiem widzialnych rąk konkurentów z innych państw.

8

Piotr Ostrowski

jest przewodniczącym OPZZ i wiceprzewodniczącym Rady Dialogu Społecznego.

Maciej Zaboronek

jest ekspertem OPZZ ds. polityki klimatycznej

8

Opinie publikowane w „Rzeczpospolitej” są elementem debaty publicznej i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy redakcji.

Chwytliwe hasło ministra Tadeusza Syryjczyka z lat 90. mówiące, że najlepszą polityką przemysłową jest jej brak, ma już ponad trzy dekady i zdecydowanie zbyt mocno ugrzęzło w głowach naszej administracji i politycznej świadomości wielu osób. Poważni światowi gracze stawiają dziś na długoterminowe strategie. To, co oczywiste w polityce Chin, zaczyna wracać do łask w agendzie unijnej i znajduje wyraz w niedawnych raportach byłych premierów Włoch: Maria Draghiego i Enrica Letty. Zmienia się podejście do ekonomii, słabnie wiara w siłę wolnego rynku i braku barier dla międzynarodowego handlu. Od wybuch pandemii pięć lat temu rośnie zrozumienie dla obecności państwa w gospodarce.

Pozostało 92% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację